Wakacje w tym roku spędziłam w Polsce. Upalne dwa tygodnie sierpnia, gdzie jedynie wyprawa na zakupy przynosiła niejaką ulgę, a wszyscy mieszczanie jednogłośnie błogosławili galerie handlowe z klimatyzacją. Później okazało się również, że wycieczka nad morze jest niczego sobie w takie upały. Przy nadmorskim wietrze i zimnej (nie bójmy się tego słowa), słonej wodzie, słońce straciło swoją niepojętą moc. Zamiast prażyć, przyjemnie grzało, a ja z radością wystawiałam na jego działanie raz jeden, raz drugi boczek.
Pisałam Wam też już, że na podróż zabrałam ze sobą ciasta. Drożdżówkę, która była przeznaczona do konsumpcji po drodze (a że nic z tego nie wyszło, to już nie moja wina), oraz sernik, który miał uradować moją Rodzinkę. Tak naprawdę powstał z lodówkowych resztek, które koniecznie musiałam zużyć przed wyjazdem. W sobotę rano udałam się w moje tajemne, poziomkowe miejsce, i nazbierałam całkiem pokaźną ilość. Część wylądowała we wspomnianych wyżej drożdżówkach, reszta - w absolutnie bajecznym serniku. Nikt nie uwierzy, że to wypadkowa lodówkowych resztek! Spód to gęste, ciężkie, obłędnie czekoladowe brownie. Na nim delikatna i wyjątkowo wręcz kremowa masa serowa z waniliową nutą. Całość udekorowana hojną ilością aromatycznych, duńskich, a więc lekko kwaśnych, poziomek. Najwybredniejsi wzdychali z rozkoszy nad talerzami. Niektórzy nie chcieli uwierzyć, że sernik jest pieczony, bo ze swoją delikatną i aksamitną konsystencją, mógłby łatwo uchodzić za taki na zimno. Jednym słowem - sernikowe mistrzostwo.
Jeśli nie macie już poziomek (a nie macie z pewnością, bo i skąd), polecam użyć dorodnych, soczystych śliwek, na które teraz jest sezon. Można też pokusić się o maliny, te jeszcze bowiem dzielnie trzymają się na krzaczkach. W ostateczności można śmiało wspomóc się owocami mrożonymi, truskawkami na przykład, które do poziomek zbliżone są chyba najbardziej.
I jeszcze jedno - sernik jest malutki; tak jak wspomniałam, zużyć chciałam ostatnie zapasy. Polecam więc od razu podwoić ilość składników i upiec w większej formie - jest tak pyszny, że taki malutki tylko rozbudzi apetyty amatorów słodkości. O zaspokojeniu mowy być nie może!
Sernikobrownie z poziomkami
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 18 cm)
brownie:
- 90 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 55 g cukru
- 50 g masła
- 60 g ciemnej czekolady (70%)
- 1 jajko
- 25 ml śmietany kremówki (38%)
masa serowa:
- 300 g serka kremowego
- 50 ml śmietany kremówki (38%)
- 60 g cukru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
dodatkowo:
- 100 g poziomek
Masło, kremówkę i drobno posiekaną czekoladę umieścić w garnuszku. Podgrzewać, stale mieszając, aż czekolada się rozpuści. Zdjąć z palnika, przestudzić.
Jajko ubić z cukrem na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać letnią czekoladę, miksując na najniższych obrotach. Na końcu partiami wsypać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia.
Masę przelać do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 160 st. C. przez 15 minut.
W tym czasie zmiksować serek, kremówkę, cukier, jajko, ekstrakt i mąkę na gładką masę, tylko do połączenia składników.
Masę serową wylać na podpieczony spód, na wierzchu ułożyć poziomki.
Piec w 140 st. C. przez 45-60 minut, aż masa się zetnie.
Wystudzić w uchylonym piekarniku, a następnie schłodzić w lodówce przez noc.
Smacznego!
Obiecuję jednak, że to jeszcze nie ostatnie tchnienie lata na blogu. Z uporem maniaka bowiem trzymam się letnich receptur; nie dopuszczam do siebie myśli, że teraz będzie już tylko chłodniej i ciemniej...
Wieki nie jadłam poziomek! Ostatnio u cioci na działce jak miałam z 15 lat :/ Szkoda, że nie mam do nich dostępu. A ciacho wygląda bosko :) Słodko, biało i czerwono - cudo :)
OdpowiedzUsuńO jejku jakie boskie ciasto. Zjadłabym całe :) kocham poziomki;)
OdpowiedzUsuńAleż to musi być pyszne! Uwielbiam poziomki, a rok rocznie mam możliwość zjedzenia jedynie kilku sztuk... :(
OdpowiedzUsuńOj lato i poziomki :-) wspaniały serniczek :-)
OdpowiedzUsuńBrownie z sernikiem to musi być boski duet!
OdpowiedzUsuńPoooziomki:D dajcie kawałek .. musi być super w smaku :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWygląda kusząco. Szkoda, że w kawalerce nie mam piekarnika. Ale za 2/3 lata w domu - spróbuję ;) Przypomnij mi wtedy ten przepis :p
OdpowiedzUsuńLubię jesienny czas .... śliwki, jabłka, gruszki .... tęsknię za latem, ale uwielbiam też leżeć z kocem i w grubych skarpetach:) ... choć za poziomki dałabym sie teraz pokroić:)
OdpowiedzUsuńPyszności! Podpisuję się pod Twoim apelem, żeby jeszcze zatrzymać lato w przepisach! :)
OdpowiedzUsuńJa się odchudzam a tutaj takie rarytasy?! O NIE :( Wygląda pysznie
OdpowiedzUsuńJa wieki nie jadłam poziomek, nie umiem nigdy na nie trafić, kiedy jest sezon, a takie ciasto z nimi musi być wspaniałe;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasto! U nas susza sprawiła, że poziomek brak :(
OdpowiedzUsuńwygląda obłędnie, a po przeczytaniu wstępu ślinka leci ; tu na północy łatwiej o śledzie niż o poziomki. Mam też jedno tajemnie miejsce, ale stało się ulubionym dla wyprowadzaczy psów i już tam ich nie zbieram, zbyt duże ryzyko...Sernik zrobię, myślę że z malinami, jeżynami lub borówkami amerykańskimi. Pozdrawiamy oboje
OdpowiedzUsuńPoziomki uwielbiam. Nie zdążyłabym ich z pewnością włożyć do ciasta...
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńTo jest dobre ciasto na powitanie jesieni:). Fakt, będzie ciemniej i zimniej, ale to dobrze, przynajmniej będzie można się skoncentrować na pracy i rozwoju, ponieważ piękne słońce i temperatury w okolicy 30C stanowczo nie sprzyjają tym aspektom;).
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie! Jeśli uda mi się w przyszłym roku nie zjeść od razu wszystkich poziomek, które nazbieram, zrobię na pewno :)
OdpowiedzUsuńKocham poziomki! A w tym roku nie załapałam się na ani jedną! :(
OdpowiedzUsuń