poniedziałek, 28 września 2015

Bananowa tarta z bezą

Troszkę dzisiaj zaspałam. Miałam wstać razem z C., przed siódmą; miałam mieć trochę czasu dla siebie. Chciałam niespiesznie zjeść śniadanie, wypić kubek (albo dwa) gorącej herbaty. Poczytać książkę, bo koniec roku zbliża się nieubłaganie, o czym świadczą pierwsze świąteczne dekoracje na sklepowych wystawach. 
Tymczasem ciepła pościel okazała się być tak kuszącą i miękką, że nie mogłam wydobyć się z jej objęć. Wręcz przeciwnie - wiercąc się i moszcząc, zanurzałam się w niej coraz głębiej... Gdy w końcu wstałam, słońce było już całkiem wysoko. Zamiast więc porannych rytuałów i rozleniwienia, towarzyszył mi stary przyjaciel: pośpiech. Szybko się umyłam, uczesałam, ubrałam. W biegu wypiłam kilka łyków wczorajszej herbaty, chwyciłam czekoladowe ciastko zamiast śniadania. Pobiegłam łapać życie za ogon; znów się nie udało. A może...? 
Odpowiedzi, póki co, brak.

Dzisiaj mam dla Was bardzo ciekawe, nieoczywiste ciasto. Znalazłam je w książce Saved by cake Marian Keyes, gdzie od razu wpadło mi w oko. Głównie dlatego, że banany kojarzą mi się z tradycyjnymi chlebkami, ewentualnie muffinami. Czasem jeszcze wrzucam je do koktajlów, albo dodaję do owocowych sorbetów, żeby były bardziej kremowe. Jest jeszcze znane wszystkim banoffee pie, któremu, choć niemożebnie wręcz słodki, nikt się oprzeć nie umie...

A tutaj Marian proponuje tartę, w dodatku z bezą. Hmm... Szczerze mówiąc, bałam się, że wyjdzie śmiertelnie słodka i mdła, i trochę się wahałam, zanim zabrałam się do dzieła. Dusza eksperymentatora jednak doszła do głosu, i w końcu postanowiłam przerobić banany na taką właśnie tartę.
W przepisie zaszło kilka zmian. Po pierwsze: kruchy spód z dodatkiem jajka, żeby się tak nie kruszył. Do kremu dodałam rozgniecione banany zamiast esencji, o której sama Marian pisze, że możliwe, że że względu na skład chemiczny, jest nielegalna w niektórych krajach. Przez to zabrakło mi bananów na spód, ale całość i tak wyszła intensywnie bananowa. Nawet beza przeszła smakiem tych owoców!

Ciasto zaskakuje konsystencją: kruchy spód, rozpływający się w ustach, bardzo delikatny krem i znów na górze: chrupiąca beza. Całość jest słodka, ale nie przesłodzona - nie martwcie się o to. Do kremu można dodać nieco soku z cytryny - zbalansuje słodycz, a przy okazji zapobiegnie ciemnieniu ciasta, co jest jego jedyną wadą. Cóż, banany mają to do siebie, że w kontakcie z powietrzem tracą swoją słoneczną barwę... 
Mimo tej drobnej niedogodności - polecam Wam ogromnie! To taka przyjemna odskocznia od klasyki.

Tarta bananowa z bezą


Składniki:
(na formę do tarty o średnicy 20 cm)

spód:
  • 170 g mąki pszennej
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 80 g zimnego masła
  • 1 jajko

krem bananowy:
  • 500 ml mleka
  • 100 g cukru
  • 100 g mąki pszennej
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 4 żółtka
  • 55 g zimnego masła
  • 1 banan

beza:
  • 4 białka
  • 170 g cukru

dodatkowo:
  • 2 banany

Mąkę przesiać, wymieszać z solą. Dodać masło, posiekać, a następnie rozterzeć palcami. Na końcu wbić jajko, szybko zagnieść ciasto.
Ciasto rozwałkować na koło o średnicy nieco większej niż średnica formy. Wyłożyć ciastem foremkę. Schłodzić w lodówce przez 1 godzinę.

W tym czasie przygotować krem bananowy.
Mleko zagotować. Cukier, mąkę i sól wymieszać. Wlewać powoli gorące mleko, cały czas mieszając trzepaczką, żeby nie zrobiły się grudki. Przelać z powrotem do garnka, podgrzewać, cały czas mieszając, aż masa zacznie nieco gęstnieć.
W tym czasie ubić żółtka na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać do nich gorącą masę mleczną, cały czas miksując. Przelać całość z powrotem do garnka, podgrzewać, cały czas mieszając, aż masa osiągnie konsystencję gęstego budyniu. Zdjąć z palnika, dodać rozgniecionego widelcem banana, dokładnie wymieszać. Na końcu dodać masło pokrojone w kostkę, wymieszać, aż całkowicie się rozpuści.
Odstawić krem do wystudzenia.

Po tym czasie ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem do pieczenia i wysypać kulkami do pieczenia.

Piec w 180 st. C. przez 15 minut.
Po tym czasie zdjąć obciążenie i papier.

Piec w 180 st. C. przez 10 minut.
Ostudzić.

Na ostudzonym spodzie ułożyć pokrojone w grube plasterki banany. Na wierzch wyłożyć krem, wyrównać powierzchnię. Wstawić na 2-3 godziny do lodówki.

Po tym czasie ubić białka na sztywną masę, pod koniec partiami dodając cukier. Wyłożyć bezę na krem.

Piec w 180 st. C. przez 20 minut, aż beza się zezłoci.
Ostudzić.

Smacznego!

Oglądaliście zaćmienie księżyca...? Ja, szczerze mówiąc, poddałam się o wpół do czwartej, bo nic się nie działo...

24 komentarze:

  1. Jaka pyszna ! Ten krem bananowy jest intrygujący, fajnie wszystko pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja o 6 trafiłam na końcówkę zaćmienia :) A tarta wygląda obłędnie! Szczególnie z tą bezą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko, pysznie. Takie poprawiacze humoru to ja lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda pysznie:)
    Ja zarwałam noc...ale widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pychota! A to dopiero jesień się zaczyna :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusisz :) Tarta dla mnie idealna na zimowe podwieczorki - jesienią wolę jednak jabłka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o nieeeee, po co ja tu przyszłam. To nieludzkie.Będę musiała zrobić. To zemsta za eklerki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeee ;) Eklerki zobaczyłam dopiero dzisiaj rano ;)

      Usuń
  8. Czy można część/całość cukru zastąpić kolejnym bananem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - żeby przygotować krem angielski, potrzebny jest cukier. Można oczywiście użyć mniejszą ilość, na przykład 50 g, i dodać do kremu później jeszcze jednego banana :)
      Przy bezie natomiast nie da się cukru niczym zastąpić, a zmniejszenie jego ilości może bezie poważnie zaszkodzić.

      Usuń
  9. Od razu nabrałam ochoty na taką tartę. Wygląda obłędnie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Obłędnie wygląda ta tarta :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaaa pragnę chociaż okruszka tego cuda!

    OdpowiedzUsuń
  12. O nie! jest godzina 00:29, a ten przepis powoduje ślinotok :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem kiedy, ale muszę zrobić to ciacho. W ogóle jak do Ciebie wchodzę to pożarłabym wszystko jak leci :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Pycha! :) A tu u Ciebie zmiany na blogu "trochę" mnie było, muszę nadrobić zaległości :P

    OdpowiedzUsuń