Chwilę musiałam się zastanowić, z jakiej okazji mieliśmy ostatnio gości. Nie dlatego, że miewamy ich tak często; wręcz przeciwnie. Po pierwsze, było to już jakiś czas temu; po drugie, okazja miała miejsce ósmego września, więc niemal wszyscy (ze mną na czele) zdążyli już o niej zapomnieć.
Otóż, moi drodzy, znowu miałam urodziny.
Brzmi to, jakby fakt ten zaskoczył mnie niepomiernie; i tak jest w rzeczywistości. Nie chodzi mi o same urodziny; w końcu obchodzę je co roku. Nic w tym nie ma niezwykłego. Jednak konstatacja, jak szybko czas pędzi od jednych do drugich, wywołuje we mnie pewien niesmak. Mam wrażenie, że gdzieś mi życie ucieka, a jednocześnie wydaje mi się, że ciągle jestem zajęta, ciągle w biegu między pracą, domem i tą odrobiną czasu dla siebie, którą uda mi się wyrwać tu i ówdzie.
W tym roku urodziny spędziłam w trzech krajach: obudziłam się w Marsylii, żeby po kilkugodzinnej przejażdżce schłodzić się lodami w Monako, a kolację zjadłam na włoskim już wybrzeżu, z widokiem niemal rozdzierającym serce swą urodą. Muszę przyznać, że takie świętowanie zdecydowanie zapada w pamięć, choć gorące, duszne Monako z jego stromymi uliczkami i samochodami, które odwracają męską uwagę od kobiet w ich najlepszym wydaniu, nie do końca chwyciło mnie za serce. Za to Włochy... To kraj, do którego mogłabym wracać i wracać, i nigdy mi się znudzi.
Po powrocie do deszczowej, wietrznej Danii, rozgoszczeniu się na nowo we własnym domu i powrocie do pobudek w środku nocy, w końcu przyszedł czas na świętowanie urodzin w większym gronie. Z tej okazji przygotowałam serniczek; jego pomysłodawcą był C., który połączenie kawy i whisky upodobał sobie przy okazji lodów, które przygotowałam tak naprawdę trochę przypadkiem. Wtedy to Tato zaoferował whisky, gdy czułam, że moim kawowym lodom brakuje kropki nad i. C. tak się tym połączeniem zachwycił, że później robiłam takie specjały jeszcze niejednokrotnie.
Tym razem snułam się z kąta w kąt, szukając inspiracji do urodzinowego ciasta. Nie mogło być zbyt skomplikowane ani czasochłonne, bo innych planów było sporo. Patrzyłam to na figi, to na gruszki, myślałam o jabłkach... I wtedy przyszedł do mnie C. i powiedział: Sernik. Na zimno. Kawa i whisky. To nie może się nie udać.
Spojrzałam na niego najpierw z powątpiewaniem, później z szerokim uśmiechem. Miał rację - to nie mogło się nie udać!
Sernik wyszedł lekki, delikatny i puszysty. Smakuje kawą i alkoholem; to zdecydowanie deser tylko dla dorosłych. Połączenie jest boskie; nie można mu się oprzeć. Brat C., który słodkiego z zasady nie jada, pochłonął dwa kawałki. Spore.
A to mówi samo za siebie.
Sernik kawowy z whisky (na zimno)
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
spód:
- 115 g herbatników kakaowych
- 45 g masła
masa serowa:
- 125 ml mleka
- 2 łyżki kawy (prawdziwej)
- 4 listki żelatyny
- 45 ml whisky
- 250 g serka kremowego
- 125 g cukru pudru
- 300 ml śmietany kremówki (38%)
dodatkowo:
- 25 g białej czekolady
- 25 g ciemnej czekolady (78%)
Masło rozpuścić. Herbatniki dokładnie pokruszyć, dodać masło, wymieszać.
Masę ciasteczkową wsypać do tortownicy, ugnieść na dnie dłonią lub spodem łyżki.
Schłodzić.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Mleko zagotować, zalać wrzącym kawę, przykryć i zostawić do ostudzenia.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Kawę przecedzić, lekko podgrzać. Dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać.
Serek kremowy zmiksować, dodać whisky i mleko kawowe.
Kremówkę ubić, dodać do masy serowej, delikatnie wymieszać łyżką.
Masę przelać na schłodzony spód, wyrównać.
Schłodzić w lodówce przez minimum 3 godziny.
Przed podaniem udekorować wiórkami czekoladowymi.
Smacznego!
Sernik, mimo, że na zimno, świetnie pasuje do jesiennej aury. W takie wieczory nikomu odrobina alkoholu nie zaszkodzi.
Puszysty, piękny i smaczny czego chcieć więcej?!
OdpowiedzUsuńTakie przypadkowe inspiracje są najlepsze. Wychodzą potem przepisy idealne :-). Chętnie bym spróbowała!
OdpowiedzUsuńMusiał smakować bosko :)
OdpowiedzUsuńByło się tu, było się tam ale do Włoch jeszcze nie dotarłam... o zgrozo bo czuję,że tez pokochałabym je tak jak Ty :) póki co wierzę Cię na słowo ;)
OdpowiedzUsuńA co do sernika, poezja. Ja ostatnio kupiłam kawę o smaku "o północy w Paryżu" i też mi się już kręci po głowie torcik lub sernik o takim smaku
jejku, jak ja kocham serniki, pięknie wyszedł ;)
OdpowiedzUsuńSerniki to moja wielka miłość, a to połączenie smaków trafia w samo sedno tego co lubię :) Pycha :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda Twój sernik. Robi wrażenie. Wygląda jak z musem. Obłędnie. Przepis zapisuję, bo mam słabość do serników, więc chętnie go zrobię :)
OdpowiedzUsuńSuper przepis :) Już wiem co zrobię chłopakowi na urodziny, który tak bardzo lubi serniki na zimno ;) Zapisuję sobie przepis ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego z okazji urodzin i wielu tak udanych przepisów ;-) sernik wygląda genialnie!
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata! Moje smaki - uwielbiam wszystko co kawowe, a dodatek whisky to kropka nad "i" :D
OdpowiedzUsuńboski ten serniczek <3
OdpowiedzUsuńoo moje smaki , wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda i robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńSernik wygląda obłędnie i z pewnością ze wzgledu na połączenie smaków przetestuję mam natomiast pytanie- jakiego serka kremowego użyłas ?
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSzczerze mówiąc, nie pamiętam, ale używam tylko dwóch: Buko i Philadelphii. Więc to był po prostu któryś z tych :)
Sernik wygląda świetnie, w smaku musi być pyszny :-) Myślisz, że z mascarpone też będzie smaczny? Marzę o kremowym serniku na zimno ;-) Nie mam żelatyny w listkach - 3 płaskie łyżeczki tradycyjnej żelatyny ( w proszku) dadzą radę?
OdpowiedzUsuńZ mascarpone też się uda, ale będzie nieco cięższy. Żelatyny dałabym ze dwie łyżeczki; takie serniki smakują lepiej, gdy nie są takie sztywne na zabój ;)
Usuń