Prognozy nie są, niestety, zbyt optymistyczne. Na sobotę zapowiadają deszcze; ale ja im nie wierzę. Musi, po prostu musi być choć trochę słonka. Choćby na zrobienie tych kilku zdjęć...
Tymczasem dzisiaj zaczynam urlop. Stresuję się niesamowicie; muszę przyznać, że jestem na tym etapie, że chciałabym mieć już to wszystko za sobą... Dlatego stosując zasadę pozytywnego myślenia, omijam myśli o weselu szerokim łukiem i skupiam się na tym, co czeka mnie później - wycieczka do Barcelony. I to nie byle jaka, bo przez Amsterdam i Paryż. Już trzy lata nie byliśmy na prawdziwych wakacjach, cieszę się więc jak małe dziecko. Uwielbiam podróże, nowe miejsca, nowe smaki...
Ale póki co czas wracać do sprzątania; Rodzice zjawią się już niedługo, a pokój dla Młodej ciągle bardziej przypomina składzik...
Szybko więc skupmy się na najważniejszym, czyli dzisiejszym przepisie. A mam dla Was coś naprawdę wyjątkowego: tiramisu z poziomkami. Te małe, czerwone kuleczki smakują i pachną lasem; nie da się ich do niczego innego porównać. Uwielbiam!
Ostatnio udało mi się nazbierać całe trzysta pięćdziesiąt gram; było już semifreddo z poziomkami i różaną nutą, teraz czas na kolejny deser.
Tiramisu to coś, czemu nie potrafię się oprzeć; przygotowywałam je już w wielu różnych wersjach i nigdy mnie nie zawiodło. Ta jednak udała się chyba najlepiej; poziomki i delikatna, pomarańczowa nuta w tle, a do tego niebiańsko lekki krem i mięciutkie biszkopty. Mogłabym jeść, i jeść, i jeść... I nigdy by mi się nie znudziło.
Tiramisu z poziomkami
Składniki:
(na 4 porcje)
- 2 jajka
- 250 g serka mascarpone
- 60 g cukru pudru
- 1/4 łyżeczki mielonej wanilii
- 80 g podłużnych biszkoptów
- 25 ml Cointreau
- 75 ml soku pomarańczowego
- 150 g poziomek
dodatkowo:
- listki świeżej mięty
Żółtka z cukrem pudrem zmiksować na puszystą, jasną masę. Dodać mascarpone i wanilię, zmiksować tylko do połączenia składników.
Białka ubić, partiami dodać do kremu, delikatnie mieszając łyżką.
Sok pomarańczowy wymieszać z Cointreau. Maczać w nim biszkopty po kilka sekund z każdej strony. Połowę ułożyć na dnie szklanek, przykryć połową kremu i posypać połową owoców. Znów ułożyć nasączone biszkopty, resztę kremu i pozostałe poziomki.
Dobrze schłodzić, przed podaniem udekorować listkami mięty.
Smacznego!
Jeśli nigdzie już nie znajdziecie poziomek (u mnie zostały już tylko pojedyncze sztuki) można je zastąpić malinami. Też będzie pysznie!
trzymam kciuki za pogodę! i słodki dzień jak to tiramisu ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby świeciło piękne słońce :)
OdpowiedzUsuńZa mną też chodzi tiramisu, tym bardziej, że zostało mi pół biszkopta bo wyrósł jak szalony ;) Zrobię jeszcze krem ale poziomek brak... ;)))
Trzymam kciuki za to żeby było słonko, ale nawet jak będzie deszczowo to dla Was będzie to i tak najpiękniejszy dzień :)
OdpowiedzUsuńDeserek podkradam ;)
Życzę więc słonecznego urlopu! :) A takie tiramisu też mogłabym jeść i jeść ;)
OdpowiedzUsuńluzuj pięty ;* będzie dobrze! :D
OdpowiedzUsuńDo soboty jeszcze trochę czasu....moze te brzydkie chmury, które tak jak u mnie w PL tak i u Ciebie brzydko przykrywają niebo odejdą daleko. Życzę Ci trochę spokoju podczas przygotowań :)
OdpowiedzUsuńWspaniały deser! Dużoooo słonka życzę!!!!
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście że będzie słońce, i na pewno wszystko wyjdzie idealnie 😊
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Poziomki...ach, w tym roku nie ujrzałam ani jednej
Kochana, u nas od rana w dniu ślubu lało i ten deszcz mnie niesamowicie uspokajał :) a koło 15, czyli już na weselu wyszło piękne słońce i zrobiło się ciepluchno, więc nawet jak powita Cię rano deszcz, później może być pięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam ogromnie za te wszystkie miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńNadal się stresuję, ale przynajmniej z szerokim uśmiechem na twarzy :)
Na pewno wszystko będzie super, tak jak to tiramisu :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię tiramisu. Nawet ostatnio kupiłam biszkopciki...
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dniu nowej drogi życia i dalej także, a jakże! ;) Będzie dobrze a ewentualne wpadki stworzą po prostu wspomnienia. Wszystkiego najlepszego dla Was :)
OdpowiedzUsuńJak bym zjadła taki deser, ale jakoś boję się surowych jajek...A jeśli chodzi o ślub, to taka moja anegdotka na rozładowanie stresu: miesiąc przed złamałam palec u nogi, tydzień przed mąż rozbił samochód, a godzinę przed ślubem pękło mi zapięcie w jedynym bucie, jaki pasował na tego nieszczęsnego palucha i nawet mam nagrane na płycie, jak świadkowa z mamą zszywają mi go na nodze i spinają agrafkami :) Mimo to przetańczyliśmy całą noc i tańczymy tak już 4 lata :) Tak więc trzymam kciuki, to będzie jeden z piękniejszych dni w waszym życiu :)
OdpowiedzUsuńPogoda na pewno będzie w sam raz! :)
OdpowiedzUsuńCudownego sobotniego dnia i wspaniałej podróży :)
Wszystko będzie pięknie! Trzymam kciuki i podkradam tiramisu :-).
OdpowiedzUsuńTaka wersja deseru wydaje się być niezwykle smaczna i interesująca. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńO jej, naprawdę niesamowicie to wygląda :d
OdpowiedzUsuńSuper deserek i na pewno pomógł pokonać stres :) Aż mi poziomki zapachniały :)
OdpowiedzUsuń