W piątek pojechaliśmy nad morze. Decyzja okazała się jak najbardziej słuszna, bowiem był to ostatni dzień prawdziwie letniej, upalnej pogody. Nie zrozumcie mnie źle - nadal o godzinie jedenastej wieczorem wychodzę z psem na spacer w letniej sukience i sandałach, i nie marznę (a ci, którzy mnie znają wiedzą, że marznę niemal zawsze). Zaczął się jednak sezon burz - jedna obudziła mnie w sobotę nad ranem, kolejna zwaliła się na nas w niedzielę po południu. Choć nadal jest ciepło, jest też parno i wilgotno, a plaża nie jest już tak kuszącym miejscem, jak była jeszcze kilka dni temu.
Pojechaliśmy więc na plażę. Uważam się za prawdziwą szczęściarę - od morza dzieli mnie około 25 kilometrów, od najbliższej plaży - 30. Od tej, na którą lubimy jeździć, mniej więcej 50. Nie są to zbyt wielkie odległości, wycieczka nie zajmuje więcej niż 45 minut. A ja morze wręcz uwielbiam! Piasek, woda, lekki wietrzyk...
Oczywiście wybraliśmy się w nasze ulubione miejsce. Plaża na skraju miasteczka, gdzie nie chodzi aż tak wiele osób i można mieć psa. Trochę cienia dla Ptysi, słoneczne miejsce dla nas. I wszystko byłoby jak w bajce, gdyby nie setki meduz w wodzie (która swoją drogą była naprawdę ciepła). Weszliśmy do wody do pasa, i weszłabym dalej, gdyby nie śliskie, galaretowe ciałka ocierające się o moje nogi przy każdej fali. Brrr... Nie mogłam się przemóc. Za to Ptysia pływała dzielnie - chyba coraz bardziej jej się to podoba.
Tym wpisem otwieram sezon przetworowy na Pożeraczce. Będąc w Polsce (już o tym wspominałam) przygotowałam 61 słoiczków z owocami w różnej postaci. Część dałam Mamie, większość przyjechała ze mną do Danii. Będę się mogła teraz nimi cieszyć aż do następnego lata.
Nie wszystkie pokażę teraz: większość jest bowiem z truskawek, które się już, tak naprawdę, skończyły. Zachowam więc zdjęcia i przepisy na przyszłe lato, może się komuś przydadzą (a wyszły naprawdę dobre, nie chwaląc się).
Mamy jednak aktualnie czas na morele, i to na ich zagospodarowanie chcę Wam pokazać sposób. Dżemy oczywiście są pyszne, szczególnie z dodatkiem lawendy lub rozmarynu - morele, same w sobie lekko mdławe w większych ilościach, nabierają zupełnie nowego charakteru w ich towarzystwie. Tym razem jednak zrobiłam coś zupełnie innego. W gazetce Moje gotowanie lipiec-sierpień 2014 znalazłam przepis na brzoskwinie Lorda Grey'a. Bardzo mi się ten pomysł spodobał, choć oczywiście przerobiłam go po swojemu. Zamiast brzoskwiń - morele. Zamiast słynnej herbaty Earl Grey - morelowa z wanilią. Efekt - wspaniały! Morele pachną cudownie, poza tym zachowują niezmieniony kształt - zalane gorącym syropem się nie gotują, więc zachowują strukturę. Będzie można je ułożyć na przykład na wierzchu sernika, a z syropu przygotować galaretkę. Ja chcę zrobić z nich lody - z pewnością będą smakowały wyjątkowo!
Morele w syropie herbacianym
Składniki:
(na 8 słoiczków)
- 2 kg moreli
- 500 g cukru
- 4 torebki herbaty brzoskwiniowej lub morelowej z wanilią
- sok z 1 cytryny
- 600 ml wody
Morele naciąć na krzyż, sparzyć, zalać zimną wodą, obrać ze skórki. Pokroić na połówki, wyjąć pestki, ułożyć ciasno w słoiczkach.
Do garnka wsypać cukier i zawartość jednej torebki herbaty, włożyć pozostałe trzy, wlać wodę i sok z cytryny. Zagotować, po czym redukować około 20-30 minut.
Bardzo gorącym syropem zalać morele, dobrze zakręcić, ewentualnie zapasteryzować.
Smacznego!
A teraz czas się zebrać w sobie, i ruszyć do lasu. Chcemy nazbierać malin - już zrobiliśmy rekonesans: są słodkie i pyszne, choć malutkie. Zobaczymy, ile znajdziemy, ale już mam kilka ciekawych pomysłów na ich zagospodarowanie.
fajowy ten syrop :)
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis, bardzo chętnie go wypróbuję. Zamknę morele w słoiku bo uwielbiam ten owoc i zawsze na niego czekam:)
OdpowiedzUsuńTeraz sezon na morele, więc chętnie skuszę się na Twój przepis i zamknę w słoiczku trochę lata z morelami :))
OdpowiedzUsuńświetny przepis, wypróbuję obie wersje:)
OdpowiedzUsuńMorele, plaża, słońce .... cudownie! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńMorza Ci zazdroszczę, też je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńA domowych przetworów nigdy dość!: )
wow,,,super pomysł...zastanawiam się czy wersja z brzoskwiniami byłaby tez ok ?!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że brzoskwinie będą wyśmienite. Ja wybrałam morele z dość prozaicznego powodu - do brzoskwiń potrzebne są większe słoiki, a miałam tylko takie małe, dżemowe :)
UsuńMuszę koniecznie wypróbować ten przepis, takie morele muszą być cudowne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, zimą będzie jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńCzegoś takiego jeszcze nie robiłam, muszą być pyszne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny i bardzo ciekawy pomysł :D Zapiszę do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńmmmm.....i ta herbatka...ciekawy pomysł!
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować, bo wyglądają bardzo smacznie....mmmm :)
Serdeczności!!!!
aahh.. z tą pogodą to nigdy nic nie wiadomo!
OdpowiedzUsuńA morele cudo, jadłam raz kiedyś takie-omnomn.. <3
Bardzo ciekawy pomysł! Do wykorzystania :)
OdpowiedzUsuńdomowe przetwory pychota :) takie brzoskwinki z naleśnikami oj mniam
OdpowiedzUsuńWierzę na słowo, to musiało byc pyszne :)
OdpowiedzUsuńJa tez zażywałam plażowych , słonecznych kąpieli :)