Przez wakacje i czytelnicze lenistwo z tym związane, ciągle jestem do tyłu z moim książkowym wyzwaniem. Staram się jak mogę, i udało mi się całkiem sporo odrobić, ale nie jestem pewna, czy podołam. Mam ostatnio sporo różnych spraw na głowie (o czym już pisałam), i nie mogę się przez nie skupić na czytaniu tak, jakbym chciała... Na szczęście wybór lektur pomaga w przezwyciężeniu przeciwności. Kiedy ma się fantastyczne książki, zdecydowanie łatwiej oderwać się od rzeczywistości. Z Zafona przerzuciłam się na Gaimana, i muszę powiedzieć, że był to niezwykle trafny wybór...
Chłopaków Anansiego kupiłam na chybił-trafił. Nie wiedziałam, że to druga część Amerykańskich bogów. Cóż... I na to przyjdzie pora (przy kolejnym wyjeździe do Polski). Na szczęście drugą część można przeczytać bez przeszkód przed pierwszą, więc nic sobie nie robiąc z ustalonego porządku rzeczy, pochłonęłam Chłopaków w kilka dni.
Powieść Gaimana traktuje o synach Anansiego (czego można się domyślić z tytułu, choć może niekoniecznie...). Gruby Charlie i Spider się nie znają. Zostali rozdzieleni w dzieciństwie, zanim Charlie zdążył się zorientować, że ma brata. Spotkają się po latach, obaj już dorośli, po śmierci ojca.
Tak naprawdę Gruby Charlie nie przejął się śmiercią taty tak, jak powinien. Nie widział go od lat, gdyż razem z matką przeprowadził się z Florydy do Anglii. Poleciał jednak na pogrzeb, zakopał trumnę w pocie czoła, i zjadł obiad u dawnej sąsiadki. To ona zdradziła mu tajemnice - o tym, że jego ojciec był bogiem, i że ma brata. Nieopatrznie Charlie wzywa Spidera, i tu zaczynają się wszystkie jego kłopoty... Spider bowiem odziedziczył po ojcu całą boskość - potrafi czynić cuda, choć niekoniecznie w takim sensie, w jakim je rozumiemy... Jego cuda służą tylko jemu samemu - niszczy on życie Charliego, choć robi to zupełnie niezamierzenie - podrywa Rosi, narzeczoną brata, sprawia, że Charlie zostaje aresztowany, a to dopiero początek... Zdesperowany Charlie, chcąc się pozbyć Spidera, wyrusza na początek (który myli z końcem) świata, gdzie prosi o pomoc pradawnych bogów. Okazuje się jednak, że ich pomoc nie wygląda tak, jak można by przypuszczać...
Pełna humoru powieść o rodzinnych relacjach, i zamieszaniu, jakie może sprawić niespodziewany członek rodziny. We wszystko wplątane zostają staruszki, które starają się być czarownicami, śliczna policjantka i podły przełożony. Jest morderstwo, są duchy i bogowie. Przenikające się światy i niespodziewane zwroty akcji. Jak to u Gaimana - nie można się nudzić.
Polecam ogromnie.
Chłopaki Anansiego
Neil Gaiman
Wydawnictwo MAG
Warszawa, 2010
Wiem co znaczy wybór dobrej lektury. Potrafi pochłonąć do reszty. Tak miałam ostatnio, kiedy czytałam książkę Nicole Mones "Ostatni kucharz chiński", w której autorka w bardzo interesujący sposób przedstawiła kulturę i kuchnię Chin przez pryzmat jedzenia i polityki. Książkę serdecznie polecam, ponieważ nie jest ani ckliwa ani przytłaczająca. Po przeczytaniu miałam niedosyt w sensie pozytywnym i długo nie mogłam sięgnąć po kolejną (inną) książkę. Pozdrawiam, Krys
OdpowiedzUsuńZapisałam tytuł:)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie
OdpowiedzUsuńZafona przeczytałam też wszystko. Przy kolejnej więc bytności w bibliotece poszukam czegoś, co polecasz :)))
OdpowiedzUsuńLubię Gaimana, ale nie wiedziałam, że jest 2 część "Amerykańskich..." Muszę ją koniecznie przeczytać!
OdpowiedzUsuńCoś co nie nudzi, jest do przyjęcia. Świetnie się czyta i czasami nawet przypala ziemniaczki (tak mi się to przydarzyło przy lekturze Koontza):D
OdpowiedzUsuń