poniedziałek, 11 lipca 2011

Zakalec

I już! Tak naprawdę nie musiałabym dodawać nic więcej. Gdyby to było jakiekolwiek inne ciasto, nie przyznałabym się w ogóle nawet do próby wykonania. Ale tym razem nie dość, że o nim opowiem, to jeszcze będę Was zachęcać do spróbowania! I to wcale nie dlatego, że w weekend pracowałam sześć godzin dłużej, niż miałam w planie, zamiast trzech dni w tygodniu wolny mam jeden, i z tego wszystkiego rzuciło mi się na mózg. Po prostu, jeśli chodzi o moje wypieki, mam pewien problem nie do przeskoczenia...

Tym problemem jest ciasto ucierane. Najprostsze z prostych. Każdy umie je zrobić, to od niego zaczynane są lekcje pieczenia. Dzięki Bogu, ja zaczęłam od serników, i w tej chwili nie uciekam z kuchni z krzykiem. Bo mi ciasta ucierane nie wychodzą! Umiem upiec naprawdę pyszny, delikatny, wspomniany wyżej sernik, puszystą drożdżówkę, a nawet chleb i bułki, kruche ciasto wychodzi mi kruche i maślane, muffinki rosną zawsze, biszkopt jest lekki jak chmurka, nawet przeszłam pomyślnie próby z ciastem parzonym i francuskim. A przy podejściu do niemal każdego ciasta ucieranego wyciągam z piekarnika, większy bądź mniejszy, zakalec. Nie wiem, dlaczego. Przeczytałam milion rad na ten temat. Próbowałam z masłem, olejem, a teraz też śmietaną. I co? I... Zakalec. Magia jakaś. 
Jeśli ktoś z Was zna sposób na ten typ ciasta - będę wdzięczna za każde wskazówki. Jeśli podrzucicie przepis, który mi się uda - będę głęboko zobowiązana. Sami przyznacie, że jest to co najmniej dziwne... 

Jako osoba lubiąca wyzwania, od czasu do czasu, kiedy znajdę wyjątkowo interesujący przepis, podejmuję próbę. Głęboko wierzę, że robiąc wszystko zgodnie z przepisem, osiągnę sukces. Z zapartym tchem czekam, aż ciasto się upiecze, po czym wyciągam cudny, słodki... Zakalec

Tym razem w Przyjaciółce polecającej: Ciasta i desery z owocami, nr 7/2010, znalazłam przepis na ciasto z agrestem i marcepanem. Mmm... Agrest czekał w lodówce na swój wielki dzień, marcepan leżakował w szafce od dłuższego już czasu. Jedyne, co zmieniłam, to ilość cukru. W oryginale było 250 g, ja dałam 115, a i tak wyszedł bardzo słodki. Agrest świetnie się z marcepanem komponuje, i jestem pewna, że gdyby nie moja tajemnicza umiejętność do pieczenia zakalca, ciasto byłoby pyszne! Nam i tak smakowało, i zjedliśmy całą blachę. Ale dumna z niego nie jestem. Mam jednak wrażenie, że osoby mające więcej szczęścia przy cieście ucieranym mogą na podstawie tego przepisu upiec coś godnego uwagi. Dlatego podam przepis, z tą jedną zmianą, i mam nadzieję, że ktoś się skusi, a później podzieli ze mną wrażeniami. 

Placek agrestowy z marcepanem



Składniki:
(na tortwnicę o średnicy 26 cm)
  • 220 g śmietany kremówki (38%)
  • 115 g cukru
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 5 jajek
  • 350 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

dodatkowo:
  • 200 g marcepanu
  • 450 g agrestu

Agrest umyć i poodcinać końcówki.
Kremówkę z cukrem waniliowym ubić na pół-sztywno. Wsypać cukier, zmiksować. Wbijać po jednym jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. 
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Partiami dodawać do masy śmietanowo-jajecznej, miksując na najniższych obrotach.

Na wierzch równomiernie zetrzeć marcepan na tartce o drobnych oczkach.

Podpiec w 180 st. C. przez 10 minut.

Ciasto wyjąć z piekarnika, rozłożyć na wierzchu agrest, delikatnie dociskając. 

Piec w 180 st. C. prze kolejne 30-40 minut, aż do suchego patyczka.
Ostudzić.

Smacznego!

Gwoli sprawiedliwości dziejowej muszę dodać, że za moje sześć dodatkowych godzin ciężkiej pracy dostałam całkiem niezłego szampana. Dobry Szef z gestem nie jest zły... Ciekawe, kto go będzie ze mną pił...? W sensie szampana, nie szefa...

8 komentarzy:

  1. A ja mam pytanie: pieczesz zawsze w tej samej blasze? Bo ja na przyklad zdalam sobie sprawe, ze z jednej konkretnej foremki zawsze wyciagam zakalec. A kiedy pieke w innych, wszystko gra. Moze to to?
    Zakalec czy nie, taki placek to bym zjadla :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Trudne pytanie mi zadałaś. Bo mam sporo różnych blach, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że zawsze piekłam w tej jednej właśnie... Następnym razem spróbuję w innej :) Dzięki za radę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zakalce uwielbiam, ale jak na złość bardzo żadko mi wychodzą... Ciasto z takimi składnikami jest bardzo interesujące i aż prosi żebym je spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zauważyłam ,że jak do ciasta ucieranego dam mleko czy inne/jogurt,śmietane/ zawsze wychodzi mi zakalec?

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja właśnie najlepsze ucierane, które zawsze mi wychodzi, robię na jogurcie :)
    Nadal nie mam przepisu na niezawodne ucierane, ale wychodzą mi coraz częściej. Może to kwestia piekarnika? Z tego jeszcze ani jednego zakalca nie wyciągnęłam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A pilnujesz, żeby składniki miały temperaturę pokojową? Pamiętam jak kiedyś po raz pierwszy upiekłam babkę jogurtową. Siostra twierdziła, że to najprostsze ciasto świata, a i tak wyszedł mi zakalec. Ale okazało się, że składniki wzięłam prosto z lodówki i nie wiedziałam, że szklanka, którą odmierzamy musi mieć pojemność 250ml, no i w ogóle nie rozróżniałam żadnych miarek, myślałam, że jak w przepisie jest napisane "łyżeczka" to można wziąć łyżkę do zupy i to będzie to samo :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, tak, pilnuję :)
    Nie mam pojęcia, dlaczego wtedy wyszedł mi zakalec. Ale dobrze, że mi o tym cieście przypomniałaś - muszę zrobić kolejne podejście - może starsza o dwa lata sobie z nim poradzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciasto z zakalcem, to swego rodzaju rarytas, więc wypróbuję Twój przepis z wielką chęcią :D
    A możliwe, że wierzchniego nadzienia było za dużo, albo agrest za dużo puścił soku, to mogło spowodować zakalec ;)

    OdpowiedzUsuń