czwartek, 7 lipca 2011

O czym pisze Jaskółka?

W zeszły piątek czekała mnie, jakże interesująca, wycieczka do urzędu. Samo załatwienie sprawy, zgodnie z planem, zajęło jakieś dziesięć minut, ale przedtem musiałam grzecznie swoje odczekać (tym razem ledwie godzinę). Nauczona doświadczeniem, postanowiłam zabrać książkę. Tylko którą...? Poprzedniego wieczoru skończyłam Sto butelek na ścianie, musiałam więc wybrać coś nowego. Stanęłam niezdecydowana przed regałem, a czas uciekał. W końcu chwyciłam... Nie, nie pierwszą lepszą z brzegu, ale po prostu najcieńszą (czekały mnie jeszcze małe zakupy, nie chciałam więc mieć dodatkowego ciężaru do dźwigania). 
Nawet nie osiemdziesiąt stron Dziennika Jaskółki Amelie Nothomb przeczytałam w dwa dni. Początek podobał mi się zdecydowanie bardziej niż końcówka, ale może zacznę od początku.



Autorka przedstawia nam młodego mężczyznę, kuriera, który właśnie przeżył zawód miłosny, tak głupi, że lepiej nie mówić. Szukając lekarstwa na cierpienie, postanawia po prostu przestać czuć. Wyłącza zmysły, staje się obojętny nie tylko na swój ból, ale całe piękno otaczającego świata. Nie reaguje na nic. Aż do chwili, gdy słyszy Radiohead, a konkretnie piosenkę o obrotowych drzwiach. Stara się odzyskać swoje zmysły, ale nie jest to tak proste, jak się spodziewał. W końcu znajduje prostą drogę do spełnienia - zabijanie. Gdy przez przypadek spotyka pewnego Rosjanina, który proponuje mu mordowanie na zlecenie, nasz bohater nie ma żadnych oporów. Nadaje sobie nowe imię, Urban, niemalże zmienia tożsamość. Czeka tylko na kolejny telefon, po którym będzie mógł zabić. Nie jest bezduszny, o nie! Każdy raz jest inny, każdy wyzwala w nim uczucia, każdy sprawia, że znów budzi się w nim człowiek.
I wszystko jest w najlepszym porządku do momentu, kiedy przychodzi mu wybrać się na wieś, aby zamordować pewnego biznesmena wraz z całą rodziną. To tam poznaje Jaskółkę - bezimienną jak on, w jego oczach doskonałą. Nieustraszoną, ciekawą. Inną od wszystkich kobiet, które znał.

Co dzieje się dalej? Sięgnijcie po książkę Amelie Nothomb. Ona opowie to lepiej niż ja.

I o ile początek uważam za ekscytujący, końcówka nieco mnie zawiodła. Książka z pogranicza jawy i snu, pisana niesamowicie barwnym językiem, nieco tajemnicza. O człowieku, który kompletnie się zatracił, dla którego nie ma już drogi powrotu. Nie zajmie Wam dużo czasu, a z pewnością dostarczy inspiracji do głębszych przemyśleń.

Dziennik Jaskółki
Amelie Nothomb
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Warszawa, 2007

2 komentarze:

  1. Czytalam kilka ksiazek Amelie Nothomb, najbardziej jak dotad zapadla mi w pamiec "Rtec". "Dziennika jaskolki" jeszcze nie mialam okazji przeczytac, ale na pewno po niego siegne, chocby po to, by nacieszyc sie swietnym piorem autorki.

    OdpowiedzUsuń
  2. zachęciłaś niesamowicie :) a takie abstrakcyjne książki to coś w sam raz dla mnie. Dzięki Gin :)

    OdpowiedzUsuń