W niedzielę pojechaliśmy do rodziców C. Zebrało się całkiem spore grono, ponad dwadzieścia osób w przedziale wiekowym od dwóch do prawie osiemdziesięciu lat. Wszyscy zgodnie zasiedli za stołem i delektowali się tradycyjnymi duńskimi przysmakami. Był więc gløgg, czyli grzane czerwone wino z korzennymi przyprawami, migdałami i rodzynkami. Mmm, bardzo lubię. Cudownie rozgrzewa, pięknie pachnie, a napęczniałe, pijane rodzynki są wyśmienite po prostu. Do tego chrupiące migdałowe słupki, i w zasadzie więcej już mi nie potrzeba. Tradycyjnie jednak podaje się jeszcze æbleskiver, czyli, tłumacząc dosłownie, jabłkowe plastry. Nijak ma się to do rzeczywistości, gdyż æbleskiver to kulki z ciasta naleśnikowego z dodatkiem jabłek, smażone na specjalnej patelni. Nie mam takiej, niestety, więc na blogu póki co przepisu nie będzie, ale może uda mi się taką kiedyś upolować. I choć z ekonomicznego punktu widzenia zupełnie nie opłaca robić się ich w domu, bardzo chciałabym spróbować. Bo pyszne są; lekko chrupiąca skórka i mięciutki, wilgotny środek... Podaje się je z dżemem truskawkowym, cukrem pudrem i kryształem. Macza się kuleczkę najpierw w dżemie, a następnie w cukrze, i tak zjada. Pyszności. Z kubkiem grzanego wina smakują naprawdę wyśmienicie. Dla mnie w tej chwili jest to już smak zbliżających się wielkimi krokami Świąt.
Było też, oczywiście, śpiewanie świątecznych piosenek. Śmiechu przy tym co nie miara, bo wybitnych muzycznych talentów brakowało, jednak wszystkim udzielił się niemal bożonarodzeniowy nastrój. Bardzo przyjemny był to wieczór, tym bardziej, że mama C. cały dom udekorowała krasnalami. Wygląda to niesamowicie, ma ich bowiem ilości wręcz fantastyczne! Są wszędzie - zwisają z lamp, chowają się w doniczkach, większe zasiadają na fotelach w salonie. Jest cała krasnalkowa wioska, gdzie wata udaje śnieg, i w ciepłym świetle świec wygląda to naprawdę uroczo. Ja mam tylko kilka krasnalków, bo ta tradycja bardzo mi się podoba. Stoją już na półkach i parapetach, zerkają na mnie z ramy lustra. Rozkoszniaki.
Dla Was mam ciasteczka - gdy tylko zobaczyłam je u Emilii wiedziałam, że też muszę takie mieć. Pachną piernikiem, ale mają typowe dla amerykańskich ciastek miękkie, lekko ciągnące wnętrze (ważne, żeby nie piec ich zbyt długo, bo będą kruche). Są obłędne, i nikt nie potrafił im się oprzeć. Szczególnie siostra C. była zachwycona, bo mogła się nimi zajadać do woli. Dlatego użyłam mąki orkiszowej zamiast pszennej. Dodałam też odrobinę kakao - dla koloru. Polecam Wam bardzo, koniecznie zróbcie jeszcze przed Świętami!
Cynamonowe ciastka z melasą
Składniki:
(na 55-60 sztuk)
- 310 g mąki orkiszowej
- 25 g kakao
- 150 g miękkiego masła
- 125 g cukru
- 1 jajko
- 100 g melasy
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
- 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
- 1/2 łyżeczki mielonych goździków
- 1/4 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
dodatkowo:
- 100 g drobnego cukru
- 1 łyżeczka mielonego cynamonu
Mąkę z kakao przesiać, wymieszać z przyprawami, sodą i proszkiem.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Wbić jajko, zmiksować. Dodać melasę, połączyć. Partiami dodawać suche składniki, najpierw miksując, później mieszając dłonią lub łyżką.
Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą, schłodzić w lodówce 30 minut.
Cukier dokładnie wymieszać z cynamonem.
Ze schłodzonego ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko spłaszczać i obtaczać w cynamonowym cukrze. Ułożyć ciasteczka na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując spore odstępy.
Piec w 170 st. C. przez 10-12 minut.
Ostudzić.
Smacznego!
Pierwszy raz użyłam w kuchni melasy. Tak naprawdę można spokojnie zastąpić ją miodem w tym wypadku - jej smak jest zagłuszony przyprawami. Niemniej, bardzo mi się spodobała z nią współpraca, i już mam kolejne pomysły na jej wykorzystanie.
Jakoś w tym sezonie polubiłam grzane wino. A z tymi ciastkami-para idealna:)
OdpowiedzUsuńTo już wiem jak mogę wykorzystać mogę orkiszową, której mam naprawdę dużo :D
OdpowiedzUsuńKapitalnie Ci wyszły! ;) Ja pewnie dodałabym miodu ;)
OdpowiedzUsuńmuszą być smaczne:)
OdpowiedzUsuńMaleńkie pyszności :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka fantastyczne! :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny przepis:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko:)
świetny przepis na ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńTakie ciasteczka już porywam, przepyszne! :)
OdpowiedzUsuńPrzepis brzmi bardzo interesująco i czuć już świąteczna atmosferę:)
OdpowiedzUsuńmniam, do herbatki bym Ci ze dwa zwinęla :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciasteczka z dodatkiem melasy! :)
OdpowiedzUsuńMiękkie i ciągnące? A ja jak raz nic słodkiego nie mam , nic a nic :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nie używałam jeszcze melasy, zawsze robię na miodzie.
OdpowiedzUsuńJak ja kocham te wszystkie swiateczne tradycje! Dodaja zyciu uroku ;) A ciasteczka wygladaja przepysznie. Siegam po jedno ;)
OdpowiedzUsuńmelasa nadaje ciekawy posmak, schrupałabym kilka, popijając gloggiem;)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa takich ciastek na melasie, muszę ją kupić i wypróbować Twój przepis :-)
OdpowiedzUsuńMam melasę z trzciny cukrowej, czarną, pyszną, smakuje jak przypalony cukier.
OdpowiedzUsuńZrobię te Twoje ciasteczka na święta. Przepis wspaniały
zakupiłam jakiś czas temu melasę i czeka na wykorzystanie :) jak czas pozwoli to może upiekę te twoje pyszne ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka świetne... przepis zapisany:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają, idealnie równiutkie :) no i na pewno przesmaczne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam święta i przepisy świąteczne, te zapachy i smaczne dania :)
OdpowiedzUsuńOj zamarzyłam by chociaż raz móc zobaczyć to co ty :D, a ciasteczka boskie uwielbiam używać melasę do wypieków :)
OdpowiedzUsuńLubię melasę w wypiekach, a te ciasteczka bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka, w sam raz na święta :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio też różne ciasteczka. Opis Twoich zachęca do zrobienia tylko gdzie tą melasę zdobyć?
OdpowiedzUsuńMieszkam w Danii, i kupiłam w markecie za rogiem. Widziałam też w Netto - może w Polsce też mają? :)
Usuń