wtorek, 9 grudnia 2014

Pavlova z żurawiną

Ten weekend był dla mnie niesamowicie miłą niespodzianką. Jak wspominałam w poprzednim wpisie, planowaliśmy krótki wyjazd do Kopenhagi. Okazało się jednak, że w czasie, który wybraliśmy, C. nie dostanie wolnego. W pierwszej chwili bardzo mnie to zmartwiło - ogromnie cieszyłam się na te nasze mini ferie. Jednak C. sprawę szybko załatwił - okazało się, że możemy wyjechać nazajutrz. W pierwszej chwili byłam w szoku - im jestem starsza, tym bardziej lubię wszystko planować, szczególnie tego rodzaju wycieczki. Lubię mieć czas na zrobienie listy, spakowanie, sprawdzenie, czy spakowałam wszystko... Tak powoli i z namysłem. Skoro jednak zostałam postawiona przed teraz albo nigdy (a przynajmniej nie w najbliższym czasie) stwierdziłam, że odrobina spontaniczności jeszcze nikogo nie zabiła. Kiedy więc C. poszedł do pracy w sobotę, ja zrobiłam wszystko, co do zrobienia było, i w niedzielę rano wyruszyliśmy w naszą podróż. Dzisiaj już wracamy - z jednej strony trochę za szybko, bo przecież tyle jeszcze do zobaczenia, z drugiej - miło będzie usiąść na własnej kanapie z ulubionym kubkiem pełnym parującej herbaty (to chyba kolejny dowód na to, że się starzeję).

Całą wycieczkę opiszę Wam niebawem, bo była naprawdę cudowna - Kopenhaga jest już w świątecznym nastroju, błyszczy się i miga milionami kolorowych świateł, na jarmarku można kupić jabłka i migdały w karmelu, a Tivoli zamieniło się w miejsce jeszcze bardziej magiczne niż na co dzień. Wrażeń było co nie miara! Teraz przed nami ostatni spacer ulicami duńskiej stolicy, a potem wsiadamy do auta i wracamy do domu.

Ponieważ sezon na świeżą żurawinę trwa w najlepsze, dzisiaj mam dla Was kolejny sposób na jej wykorzystanie. Inspiracją był przepis Beaty, ale zmieniłam w nim niemal wszystko. Zamiast dużego tortu - mniejsze puchate bezy, do tego odrobina kremówki i sos ze świeżej żurawiny. Wyszło coś obłędnie pysznego; C. stwierdził, że to chyba najlepsze bezy, jakie jadł. Słodko-kakaowe, chrupiące z wierzchu i ciągnące w środku - idealne. Do tego śmietana ubita na delikatny puch i nieco cierpki mus z żurawiny. Całość pięknie wygląda, i jeszcze lepiej smakuje. Niekonwencjonalny deser na Święta, lub, dla tradycjonalistów, coś na zimową niedzielę.

Deser nie jest trudny w przygotowaniu, jedynie beza może płatać figle. Można ją jednak upiec dzień lub dwa wcześniej, i przechowywać w szczelnie zamkniętym opakowaniu. Dzięki temu pozostanie idealnie chrupiąco-ciągnąca. Polecam Wam bardzo.

Kakaowa mini Pavlova z musem z żurawiny

Składniki:
(na 4 sztuki)

beza:
  • 4 białka
  • 220 g cukru
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 łyżka kakao

mus żurawinowy:
  • 150 g żurawiny (świeżej lub mrożonej)
  • 50 g cukru
  • 1 łyżka soku z cytryny

dodatkowo:
  • 250 ml śmietany kremówki (38%)

Białka ubić na sztywno, pod koniec partiami dodając cukier. Na końcu wlać sok z cytryny i wsypać kakao, połączyć.

Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia uformować cztery okrągłe, dość wysokie bezy.

Piec w 120 st. C. przez 2-2,5 godziny.
Wystudzić w uchylonym piekarniku.

Żurawinę z cukrem i sokiem z cytryny umieścić w rondelku. Gotować, aż żurawina popęka. Przetrzeć przez sitko, ostudzić.

Kremówkę ubić na sztywno. Ułożyć na bezach, polać musem.

Smacznego!

Przed wyjazdem spotkała mnie jeszcze jedna miła niespodzianka. Rano, gdy jeszcze wylegiwaliśmy się w łóżku, ktoś nagle zapukał do drzwi. C. z niezbyt zadowoloną miną poszedł otworzyć, a po chwili wrócił, wyręczając mi paczkę z niezbyt zadowoloną miną. Zmienił ją jednak szybko, gdy tylko zobaczył, co jest w środku. W pięknym czerwonym pudełku kryły się bowiem prawdziwe szwajcarskie słodycze, a pod nimi zupełnie niespodziewany dodatek w postaci ziaren tonki. Beo, dziękuję Ci ogromnie - słodkości są obłędnie pyszne, i muszę od nich C. odganiać, żeby wszystkiego od razu nie wyjadł. Nie mogę się też już doczekać pierwszego wykorzystania tonki w mojej kuchni - bardzo jestem tym podekscytowana, bo marzyła mi się od dawna. Raz jeszcze - bardzo, bardzo dziękuję! Idealny prezent na Mikołajki.

44 komentarze:

  1. Piękna! I na pewno równie smaczna :) Że też mi te bezowe słodkości nigdy nie wychodzą:P a tak poza tym, też chcę na mini ferie do Kopenhagi.. :( ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zimowa wersja Pavlovy, zazdroszczę takich słodkości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo ojeju, ojeju, ten deser wygląda niesamowicie! Chętnie bym się do was przysiadła :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten intensywnie czerwony kolor żurawiny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się połączenie musu żurawinowego z bezą , który łagodzi słodycz bezy:))

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas też jeszcze żurawina jest w sprzedaży. Piękna Pavlova, smacznie kusi.... Oj, zjadłabym taką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale poszalałaś wygląda obłędnie, a jaka musiała być pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pysznoiści.. :)) Zresztą jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żurawiny nigdy dość! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja się mogę poczęstować tą piękną damą:)? Wycieczki zazdroszczę- teraz, w okresie przedświątecznym Kopenhaga musi być magiczna..

    OdpowiedzUsuń
  11. Słodka beza i kwaskowaty sos- pyszne połączenie;)

    OdpowiedzUsuń
  12. jaka zimowa i kusząca! Udane połączenie smaków, skusiłabym się bez wahania;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zobaczyłam zdjęcie, to opadła mi szczęka a gdy przeczytałam opis to już w ogóle musiałam ją zbierać z biurka ;) musi być pyyyyyszne!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale świetnie wygląda! Ehh żeby i moje takie wychodziły, zawsze się przypalają...

    OdpowiedzUsuń
  15. Pyszności. A tu późna godzina, a zjadłabym kawałek:)

    OdpowiedzUsuń
  16. piękna Ci wyszła ta pavlova! bardzo świątecznie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepyszna pavlova! Doskonale u Ciebie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pavlovą z każdym dodatkiem biorę od razu!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdjęcie wygląda ślicznie. Pyszności :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Mmm... uwielbiam bezy :P to mój najulubieńszy deser!

    Co do wycieczek, też lubię wszystko wcześniej sobie zaplanować, ale wykonanie tego planu zawsze się przeciąga na ostatnią chwilę ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękna pavlova! ja jeszcze do bez nie mam ręki, zapał jest ale jak przychodzi do pieczenia to ręce mi opadają :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie musisz mnie zachęcać :) Wygląda obłędnie!! Mus żurawinowy znam więc wiem, że wszystko smakuje bosko!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak ślicznie wygląda :) Chociaż za pavlova nie przepadam to chętnie bym spróbowała takiej z żurawiną :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Do mnie dziś zapukał Mikołaj o imieniu Bea:) ....przyszedł z cudowna tonką i foremką aniołkiem:) .... przyda się jak nie powiem co:) ... a pavlova idealna:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaka śliczna, ależ musi być pyszna :).

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo ładna Pavlova!
    Też by chciałam taki prezent :)!

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękna dostojna pavlova :D a jaka pewnie pyszniutka ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. No kawę piję, zabieraj ją i bądź za chwilę, co? :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Pięknie komponuje się beza z czerwienią żurawiny... pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudownie pyszna beza, cóż dodać więcej...

    OdpowiedzUsuń
  31. ale dawno do Ciebie nie zaglądałam! a tu tyle żurawiny! nie mogło być lepiej : )

    OdpowiedzUsuń
  32. wygląda obłędnie i pewnie genialnie się komponuje z żurawiną ;)
    http://appetiteforlife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  33. Pięknie Ci wyszła :) I ten dodatek żurawiny...pycha! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. zjawiskowe :) przepięknie udekorowane :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ojej, ale narobiłaś mi ochoty! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Chodzi za mną taka pavlova ostatnio. A Twoja kusi

    OdpowiedzUsuń