środa, 26 lipca 2017

Cukrowy szczyt i spóźniony syrop z bzu i malin

Parę tygodni temu w duńskiej telewizji premierę miał program, który przyprawił o szybsze bicie serca nie tylko cukierniczych amatorów, ale też profesjonalistów. Mowa o Sukkertoppen, czyli Cukrowym szczycie. Dwie pary cukierników co tydzień dostają dwa zadania; wygrani przechodzą dalej. Pierwsze z nich to dwa razy po trzydzieści jednoosobowych ciastek; wygląd i składniki są dowolne, zawsze jednak jest jakiś składnik główny, na przykład rabarbar czy truskawki. Drugie zadanie to ciasto dla trzydziestu osób, gdzie narzucony jest temat i jeden z elementów ciasta (w jednym z programów były to las i ciasto francuskie). Na przygotowanie wszystkiego uczestnicy mają określony czas, jednak do studia przychodzą już przygotowani; listę zadań dostają bowiem z wyprzedzeniem.

Spodziewałam się czegoś absolutnie fantastycznego. I choć niektóre z przysmaków zrobiły na mnie wrażenie, to inne wywołały lekkie zdumienie. Tak proste i oczywiste na taki konkurs...? Mogliby się, moim zdaniem, nieco bardziej postarać.
Zresztą, to nie tylko moje zdanie. Jurorzy, którymi są Nikolaos Strangas (Grek, który pracował w wielu restauracjach z gwiazdkami Michelin, przygotowywał desery dla słynnego D'Angleterre, a obecnie ma swoją cukiernię w Kopenhadze) oraz Ronnie Holmen (nowy szef cukierniczy w Odense Marcipan), również wyrażają swoje rozczarowanie prostotą wykonanych ciast.
Z drugiej strony program oglądam razem z C., który nie może się nadziwić, jak oni to wszystko robią... Domyślam się więc, że na widzach, którzy z branżą cukierniczą nie mają wiele wspólnego, show zdecydowanie robi wrażenie.

Póki co z niecierpliwością czekam na wielki finał - uczestnicy będą przygotowywać torty ślubne.
Poza tym zabawnie jest patrzeć na Ronniego, z którym nie tak dawno rozmawiałam o moim torcie ślubnym...

Dzisiaj mam dla Was przepis, na którego przygotowanie będziecie musieli poczekać do przyszłego roku. Wszystko dlatego, że czarny bez dawno już przekwitł, a ja jakoś nie miałam czasu przygotować wpisu. Syrop jednak wyszedł tak pyszny, że jestem pewna, iż jego idea nie wywietrzeje Wam z głów nawet do przyszłego lata.

Przepis podpatrzyłam w Hjemmets bedste mad, nr 6/2016; zmieniłam tylko truskawki na maliny, a gotowy syrop, zamiast mrozić, zagotowałam i zamknęłam w butelkach.
Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Kolor ma fenomenalny, pachnie obłędnie, a smakuje tak, że mogłabym tylko to pić przez całe lato (co zresztą razem z C. uskuteczniamy; zostały mi raptem dwa słoiczki). Koniecznie sobie ten przepis zapiszcie; przyda się w kolejnym bzowym sezonie.

Syrop malinowo-bzowy


Składniki:
(na 2 l syropu)
  • 450 g malin
  • 15 kwiatostanów czarnego bzu
  • 1 cytryna
  • 1 l wody
  • 1 kg cukru

Maliny umyć, osuszyć i rozgnieść widelcem. Przełożyć do miski.
Na owocach ułożyć kwiaty bzu pozbawione grubszych łodyżek. Cytrynę wyszorować, pokroić w cieknie plastry, ułożyć na wierzchu.
Z cukru i wody zagotować syrop. Gorącym zalać owoce z kwiatami. Odstawić na 3 doby w chłodne miejsce (może być lodówka), codziennie mieszając.

Syrop przecedzić przez sitko wyłożone czystą, kuchenną ściereczką. Przelać do garnka, zagotować. Gorący przelewać do wyparzonych słoiczków lub butelek, mocno zakręcać. Ewentualnie zapasteryzować.

Smacznego!

Przepis dodaję do akcji Ani:

11 komentarzy:

  1. poprosiłabym o butelkę do domu do herbatki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie udało mi się zrobić syropu, ale jeśli będziesz chciała te cuda rozdawać to rezerwuję kolejkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam konfiturę z truskawek z kwiatami bzu, syrop z malinami pewnie smakuje równie bajecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobrażam sobie ten smak! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawy jak smakuje połączenie bzu i malin. Słodko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodko. I kwiatowo. Intensywnie. I naprawdę pysznie :)

      Usuń
  6. Do przygotowania w przyszłym roku - koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Połączenie faktycznie obłedne szkoda, że czas na kwiaty czarnego bzu już przeminął. Teraz nic tylko czekać na następny sezon i powrócić do przepisu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, też niestety nie przyrządze w tym roku, ale dodaję do zakładek i w nastepnym na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  9. Próbowałam syropu z samego bzu - bardzo interesujący:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa jestem smaku tego syropu, najbardziej kwiatów bzu. Co roku się przymierzam do zrobienia z nich napoju i jakoś albo nie mam czasu albo jakieś dziwne opory...

    OdpowiedzUsuń