Dziś zapraszam Was w dalszą podróż w poszukiwaniu pączków idealnych. Nie, żebym tym ostatnim, z samego serca Afryki, miała coś do zarzucenia - wyszły przepyszne i zniknęły błyskawicznie! I być może właśnie dlatego, gdy ciasto na tamte jeszcze rosło, zabrałam się za wyrabianie kolejnego. Tym razem, przebywając niepostrzeżenie tysiące kilometrów, wylądujemy w Nowym Orleanie...
Przepis znalazłam u Komarki, i od razu mi się spodobał. Są to pączki na drożdżach, a mimo to nie trzeba ciasta wyrabiać. W dodatku wyrasta na zimno, czyli przez noc w lodówce. Później wystarczy ciasto z rzeczonej lodówki wyjąć, rozwałkować i usmażyć. Podobno w Nowym Orleanie jada się je na śniadanie... Cóż, my w porze porannego posiłku zjedliśmy tylko po jednym, resztę zachowując na podwieczorek w doborowym towarzystwie. I choć byliśmy tylko w pięcioro, pączki zniknęły, zanim się obejrzałam. A to chyba o czymś świadczy, prawda...?
Tak naprawdę, pomijając niecodzienny kształt (który tak naprawdę dodatkowo usprawnia ich przygotowanie), są to niemal klasyczne pączuszki. Lekkie, mięciutkie, obłędnie pyszne. C. brakowało w nich nadzienia, według mnie po prostu oprószone cukrem pudrem smakowały niebiańsko. Szczególnie jeszcze ciepłe, mmm...
Beignets z Nowego Orleanu
Składniki:
(na 24 sztuki)
- 680 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 25 g świeżych drożdży
- 250 ml letniego mleka
- 125 ml oleju rzepakowego
- 55 g cukru
- 65 ml letniej wody
- 1 jajko
- 1/2 łyżeczki soli
dodatkowo:
- cukier puder
- olej do smażenia
Drożdże rozetrzeć z 1 łyżeczką cukru, dodać 2 łyżki mąki i 4 łyżki mleka. Wymieszać dokładnie, odstawić w ciepłe miejsce na 15 minut.
W osobnej misce roztrzepać jajko, dodać resztę mleka i cukru, wodę oraz olej. Połączyć. Dodać mokre składniki do zaczynu, wymieszać.
Mąkę przesiać, podzielić na pół. Do połowy dodać proszek i sól, wymieszać.
Do zaczynu dodać mąkę z proszkiem, połączyć. Partiami dodawać resztę mąki; ciasto powinno być dość luźne i lepkie.
Ciasta nie wyrabiać, wymieszać tylko do połączenia składników. Miskę przykryć folią spożywczą, wstawić na noc do lodówki.
Wyrośnięte ciasto przełożyć na blat oprószony mąką, rozwałkować nakwadrat o grubości 1,5 cm. Pokroić ostrym nożem na kwadraty (6x4).
W dużym, szerokim garnku rozgrzać olej. Smażyć pączki po kilka minut z obu stron na brązowy kolor.
Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego!
Ja tymczasem całe popołudnia spędzam w kuchni, udoskonalając przepisy na egzamin. Cztery musy, makaroniki, mini tarty, wieżyczka z ciasta marcepanowego, chleb na poolish i chleb żytni... Dużo tego jak na pięć godzin, oj dużo...
Ciekawy przepis na pączki. Kształt również mają fajny :)
OdpowiedzUsuńCo do idealnego pączka do dla każdego będzie to inny pączek bo kazdy ma inne wymagania ;P
No proszę, pączek niejedno ma imię, a raczej kształt!
OdpowiedzUsuńAle puszysteeee!!<3
OdpowiedzUsuńwyśmienite:)
OdpowiedzUsuńNo i pięknie ☺
OdpowiedzUsuńdzisiaj się zjaadam :D
OdpowiedzUsuńPiękne pączusie i zawsze po usmażeniu można je nadziać ;)
OdpowiedzUsuńKomarka ma cudne i apetyczne przepisy :)
OdpowiedzUsuńEgzaminem się nie stresuj, zaliczysz bez problemu. Jesteś przecież genialna w tym, co robisz :)
Ano ma, bardzo lubię tam szukać inspiracji :)
UsuńDzięki, choć do geniuszu jeszcze daleka droga przede mną ;)
Pycha!
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie, z chęcią bum porwała kilka sztuk ;)
OdpowiedzUsuńBędąc w Nowym Orleanie można ulec wrażeniu, że jedyne co jedzą, to gumbo i owoce morza, ewentualnie popijając dobrą single malts. Fajny przepis, chętnie przetestuję gdy moja druga połówka zakończy dietę 😊
OdpowiedzUsuńSzkoda,że tak późno zobaczyłam ten przepis, ale zapisałam żeby nie zapomnieć na przyszłość
OdpowiedzUsuńo takich pączkach jeszcze nie słyszałam, ale na pewno się skuszę na jednego. :)
OdpowiedzUsuńale ciekawe :) i pyszne :)
OdpowiedzUsuńZ takim kształtem jeszcze się nie spotkałam! Muszę spróbować:-)
OdpowiedzUsuń