W niedzielę byliśmy na konfirmacji. To taka duńska wersja Pierwszej Komunii Świętej, gdzie największą różnicą jest fakt, że podchodzą do niej dzieci starsze, czternasto-, piętnastoletnie. Moim zdaniem to ma sens; przynajmniej wiedzą, o co chodzi, a nie myślą tylko o białych sukienkach i fantastycznych prezentach, na które bliższa rodzina zbiera miesiącami.
Ale ja nie o tym chciałam.
Na konfirmację trzeba się było odpowiednio ubrać. Były więc zakupy i mierzenie sukienek wyciągniętych z szafy. Moja ulubiona, czarna, się nie nadaje, bo noszę ją na wszelkie mniejsze uroczystości (a czasem nawet bez okazji). Wiśniową miałam na osiemdziesiątych urodzinach Babci C., a tą z dekoltem w fale na weselu jego siostry. W końcu zdecydowałam się na niemal klasyczną małą czarną, która nie jest czarna, tylko popielata, i zdobią ją wyjątkowo gustowne koronki. Przy mierzeniu pomagał mi C.; nie mam pojęcia, dlaczego odpinanie zamka na moich plecach sprawia mu taką frajdę.
Gdy ja szykowałam się do wyjścia, C. wielkodusznie zaproponował, że wyjdzie z psem. Nie było go i nie było; a ja próbowałam się ubrać. Wykonywałam przeróżne kombinacje, gimnastykę godną Chodakowskiej - i nic nie osiągnęłam, poza bólem w wykręconym nadgarstku. C. na szczęście pojawił się, zanim zaczęłam płakać, i uratował mój strój i humor, po prostu zapinając zamek.
A co ma zrobić kobieta, która mieszka sama...? C. stwierdził, że powinna poprosić o pomoc sąsiada; całkiem niezły sposób na rozpoczęcie znajomości. Tylko co, jeśli żaden się do tego typu spraw nie nadaje...? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Wiem za to, że to kolejna rzecz, z którą bym sobie bez C. nie poradziła.
Tak sobie pomyślałam, że pokażę Wam dzisiaj dżem. Przygotowałam go w upalny lipcowy dzień (co było nie lada poświęceniem) z najlepszych, polskich truskawek. Truskawkowy klasyk wzbogaciłam o dodatek różowego wina; oczywiście alkohol wyparuje, ale pozostawi naprawdę pyszny, nieoczywisty smaczek. Dżem ten szybko zyskał rangę ulubionego w rankingu mojej wybrednej Siostry, spróbujcie więc koniecznie!
Dżem truskawkowo-jabłkowy z różowym winem
Składniki:
(na 4,5 słoiczka)
- 2 kg truskawek
- 2 jabłka
- sok z 1 cytryny
- 700 g cukru
- 400 ml słodkiego różowego wina
Truskawki odszypułkować, jabłka obrać i pokroić w drobną kostkę. Owoce włożyć do garnka, dodać cukier, sok z cytryny i wino.
Gotować na małym ogniu kilka godzin, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Gorący dżem przełożyć do słoiczków, zamknąć, ustawić do góry dnem aż ostygnie.
Ewentualnie zapasteryzować.
Smacznego!
Ostatnio wpis o sukienkach tylko dla par czytałam również u Limonki. To dowód na to, że to nie mój wyimaginowany kłopot, ale prawdziwy problem przynajmniej dwóch kobiet.
Singielki noszą sukienki bez zamków na plecach-przetestowane przeze mnie:)
OdpowiedzUsuńKonfitura kusi,oj kusi:)
Masz nieopublikowane przepisy z lipca? Wow!:D Ja wszystko piekę i publikuję na bieżąco
OdpowiedzUsuńTak się złożyło... Byłam na wakacjach, nie było czas pisać postów, a później sezon się skończył... Więc pomyślałam, że poczekam ;)
UsuńPyszny pomysł na dżem truskawkowy :)
OdpowiedzUsuńDżem fantastyczny, a od zamka najlepszy własny oddźwierny niż sąsiad.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł! Nie miałam okazji jeść pijanego dżemu, a chętnie bym spróbowała;D
OdpowiedzUsuńPodobnie jak z sukienką sprawa się ma z bransoletkami, co?:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie wiem? Jestem dumną posiadaczką jednej bransoletki, i jej zapinanie opanowałam do perfekcji ;) Choć na początku, muszę przyznać, też miałam problemy... ;)
UsuńZ tymi sukienkami to tak jest! Ja tez mam zawsze z tym problem.... kiedyś drapaczką do pleców zasuwałam zamek :D haha !
OdpowiedzUsuńA dżem wygląda pysznie... ! Może kiedyś skuszę się na przygotowanie!
Ściskam!
Smaczny dżemik ;) No tak, do zapinania zamków sukienek faceci są niemal niezbędni :P
OdpowiedzUsuńCiekawy ten procentowy dżemik :D Póki co nie mamy takiego problemu, bo nie nosimy sukienek :P
OdpowiedzUsuńFaceci czasem się jednak do czegoś przydają;). A ten podryw sąsiada na zamek, to niezły patent:). Przepis na dżem palce lizać.
OdpowiedzUsuńZnakomity ten dżem :D
OdpowiedzUsuńSukienkę jeszcze jakoś dam radę zamknąc, ale bronsoletki za piernika nie:) .....
OdpowiedzUsuń