Lussekatter, czyli koty Łucji, to szafranowe bułeczki tradycyjnie wypiekane w Szwecji 13.12. Od tego dnia można je dostać w każdej piekarni, a do tego szklankę kakao dla dzieci lub grzańca dla dorosłych. Nie sposób im się oprzeć - zachęcają cudownie żółciutkim kolorem, pięknie pachną szafranem, fantazyjnie zwinięte, z rodzynkami wciśniętymi w zawinięte końcówki.
Przepis zalazłam w Scandilicious baking Signe Johansen - jednej z moich ulubionych książek o skandynawskich wypiekach. Tradycyjny przepis został nieco zmodyfikowany - do ciasta dodajemy też odrobinę kardamonu, a zamiast rodzynek autorka proponuje suszone wiśnie. Niestety, takowych nie miałam, powróciłam więc do rodzynkowej tradycji.
Wyszły boskie - niesamowicie mięciutkie, delikatne, maślane. Z nutą szafranu, która bardzo mi do gustu przypadła - a było to moje pierwsze z nim w kuchni spotkanie. Gdzieś mam zapisany przepis na szafranowy sernik - koniecznie muszę go w końcu wypróbować...
Siankoo, Mirabelka, Siaśka i Maggie również postanowiły uczcić świętej Łucji w prawdziwie skandynawski sposób. Koniecznie obejrzyjcie ich lussekatter.
Szafranowe bułeczki świętej Łucji
Składniki:
(na 12 sztuk)
- 325 ml mleka
- 1/4 łyżeczki nitek szafranu
- 15 g świeżych drożdży
- 50 g masła
- 500 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka mielonego kardamonu
- 40 g cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1 jajko
dodatkowo:
- 24 rodzynki
- 1 jajko
- 1 łyżka mleka
Mleko zagotować z szafranem rozgniecionym na proszek w moździerzu, przestudzić - ma być letnie, nie gorące.
Masło rozpuścić i przestudzić.
Mąkę przesiać, wymieszać z kardamonem, cukrem i solą.
Drożdże rozpuścić w mleku, wlać masło, wymieszać. Partiami wsypywać mąkę, a na końcu dodać roztrzepane jajko. Zagnieść ciasto - może się nieco lepić.
Odstawić do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Rodzynki zalać wrzątkiem, odstawić.
Po tym czasie ciasto podzielić na 12 równych część. Z każdej uformować wałeczek, a następnie zawinąć w kształt litery S. Ułożyć bułeczki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, odstawić na 20-30 minut do wyrośnięcia.
Po tym czasie na końcach wcisnąć po dobrze odciśniętym rodzynku - dość mocno, żeby nie wyskoczyły w trakcie pieczenia.
Bułeczki posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem.
Piec 20 minut w 200 st. C.
Wstudzić na kratce.
Smacznego!
Nam tak przypadły do gustu, że z przepisu skorzystam z pewnością jeszcze nie raz - może w nieco mniej tradycyjnej formie, bo z mnóstwem rodzynek.
Mają rewelacyjny kształt :)
OdpowiedzUsuńPuszyste :-))
OdpowiedzUsuńŚliczne! U mnie też jutro :) Podrawiam
OdpowiedzUsuńjak mogłaś wszystko zjeść sama???
OdpowiedzUsuń;))))
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNie sama, miałam zacnych pomocników ;)
piękne Ci wyszły:)
OdpowiedzUsuńJakie one śliczne! Mają piękny kształt no i ten kolor<3
OdpowiedzUsuńAleż causzka wyszły. Chętnie zjadłabym na śniadanie do kawy :)
OdpowiedzUsuńJak malowane, złociutkie, idealne.
OdpowiedzUsuńUrocze :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne :))
OdpowiedzUsuńno po prostu piekne piękne Ci wyszły!!! ;-)
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądają te bułeczki. Bardzo żałuję, że nie udało mi się do Was dołączyć.
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają. Jeszcze takich nie jadłam, więc będę musiała kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńPrzecudnej urody bułeczki.
OdpowiedzUsuńOjjj jak smakowicie się prezentują :) Jedną rezerwuję ;) !
OdpowiedzUsuńwidzisz a ja Łucja i nawet nie słyszałam o takich bułeczkach, muszę zrobić i będę częstowała swoich gości :)
OdpowiedzUsuńSłowo drożdże w przepisie mi wystarcza, żebym stwierdziła, że musi być przepysznie :)
OdpowiedzUsuńa ja sie zastanawialam, co zrobic z szafranem zalegajacym na polce :D
OdpowiedzUsuńale ładniusie :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze takich, bułeczki szafranowe piękne ci wyszły. Jak malowane
OdpowiedzUsuńświetne, mają bardzo ciekawy kształt, a jak ładnie się rumienią ;)
OdpowiedzUsuńPiekłam i jadłam. Potwierdzam, że przepyszne :)
OdpowiedzUsuńCoś cudnego;) Jakie wdzięczne!
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie! Chyba właśnie czegoś takiego szukałam...
OdpowiedzUsuńCudne bułeczki i jak piękne zakręcone :D
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńZabieram się za nie już od dawna, pięknie wyglądają! :-)
OdpowiedzUsuńPiękne! Ja pierwszy raz widzę taką propozycję! Na pewno przetestuję :)
OdpowiedzUsuńFajne zawijaski. Nie słyszałam o nich, ale ja mam oko Łucji ;) przywiozłam z Korsyki , nie jadalne:(
OdpowiedzUsuńJeszcze nie słyszałam o takich bułeczkach :) Wyglądają smakowicie! Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńnieco dziwny kształt...:) Ale muszą być pyszne.
OdpowiedzUsuńPieeekne! Wcale sie nie dziwie, ze smakowaly :) Polecam tez te z dodatkiem kremowego serka, wg mnie tez byly obledne.
OdpowiedzUsuńPrzecudne bułeczki, W przyszłym roku chciałabym zrobić podobne!
OdpowiedzUsuńQue bonitos :) piekne i tak apetycznie przyrumienione i do tego jeszcze kardamon i szafran mmmm....moje smaki.Pozdrawiam i najlepszego w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuń