Co to jest deser? Pytanie niby proste, i zaraz co niektórzy na mnie fukną, że głupotami głowę zawracam, zupełnie niepotrzebnie. Ja jednak uparcie powtórzę: czym jest deser? Przed takim bowiem pytaniem stanęliśmy, kiedy na wspólne gotowanie Malwi zaproponowała deser z rabarbarem. Ale nie ciasto. Hmm... Czy ciasto to też deser...? Udałam się do źródła, czyli najłatwiej dostępnej Wikipedii. Rzekła ona: Deser - potrawa jadana zazwyczaj na zakończenie posiłku głównego lub na podwieczorek czy drugie śniadanie. Najczęściej potrawa słodka. Tu nastąpiła całkiem długa lista tego, co deserem być może, a na koniec przeczytałam, że niekiedy za deser uważa się także ser, a nawet wypicie kawy. Hmpf... I co Wy na to? Wpadłby ktoś na to, że deser może być niesłodki...? Mi się taka idea w głowie wręcz nie mieści, no chyba, że zjemy schabowego po naleśnikach z bitą śmietaną i truskawkami.
Piszę o tym, bo zaczęłam się zastanawiać, jak zupełnie inne znaczenia nadajemy tym samym słowom. Dla jednego deser musi być w pucharku, inny powie, że ciasto też, jak najbardziej. Jeszcze inny stwierdzi, że ser na deser to paranoja, mimo, że kolega biesiadnik będzie się zachwycał. Pani dbająca o figurę zje jedną truskawkę, a pan z pokaźnym brzuszkiem rzuci jej ironiczne spojrzenie spod rzęs.
Uwielbiam różnorodność.
Czasem jednak, dla dobra sprawy, trzeba ujednolicić opinie. W związku z tym zgodnie stwierdziliśmy, że robimy deser, czyli cudo, które podzielimy na porcje przed pieczeniem czy inną ostateczną obróbką. Myślę, że wśród wszystkich innych ta brzmi całkiem sensownie.
Najpierw chciałam zrobić muffiny, ale później na blogu O! kuchnia zobaczyłam rabarbarowy suflet... Nigdy sufletu nie robiłam - było to jedno z moich wyzwań na bieżący rok. Było - bo już pokonałam strach, i z duszą na ramieniu przystąpiłam do sufletowania. Bałam się, że mi wszystko klapnie i nic z tego nie będzie, ale, o dziwo, odniosłam pełen sukces. Suflet cudownie urósł, po czym spektakularnie opadł. I tutaj uwaga - albo suflet jecie, albo robicie mu zdjęcia. Absolutnie nie ma czasu na obie te rzeczy! Stąd na moim zdjęciu suflecik już ździebko oklapnięty, ale jednak pyszny - delikatny i leciutki, z cudownym smakiem kwaśnego rabarbaru. Rewelacja! Jeśli boicie się sufletów - przestańcie, i zróbcie ten. Gwarantuję pełnię szczęścia.
Rabarbarowe desery zdecydowali się również przygotować: Panna Malwinna, Siankoo, Maggie, Mirabelka, Lejdi, Dobromiła, Ania, Siaśka oraz Wojciech. Ogromnie jestem ciekawa, co za cuda przygotowali tym razem - zajrzyjcie do nich koniecznie!
Suflet rabarbarowy
Składniki:
(na 2 porcje)
- 1 białko
- 1/6 łyżeczki soli
- 70 g rabarbaru
- 25 g cukru
- 2 łyżki wody
dodatkowo:
- 1/2 łyżeczki masła
- 2 łyżeczki cukru pudru
Foremki wysmarować masłem i wysypać cukrem pudrem. Wstawić do lodówki na czas przygotowania sufletu.
Rabarbar umyć, odciąć końcówki i pokroić na małe kawałki. Zagotować z połową cukru i wodą. Trzymać na średnim ogniu, aż rabarbar się rozgotuje.
Białko ubić na sztywną pianę z solą, w dwóch partiach dodać cukier. Dodać ciepły rabarbar, delikatnie, ale dokładnie połączyć. Masę przełożyć do foremek do 4/5 wysokości, wyrównać wierzch.
Piec w 160 st. C. przez 20-25 minut, aż suflet wyrośnie i się zezłoci.
Podawać natychmiast.
Smacznego!
A teraz zdradzę Wam tajemnicę - w Danii świeci słońce. Codziennie, już przez ponad tydzień. Prognozy na kolejny są wyjątkowo optymistyczne. Tylko ciii... Nie mówcie nikomu...
mistrzowskie danie:)
OdpowiedzUsuńkurcze, zachęciłaś mnie bardzo do spróbowania, nie robiłam nigdy sufletów, ale byłam bardzo ciekawa i miałam od jakiegoś czasu ochotę spróbować ( dokładnie od jednego z odcinków Masterchef, gdzie Madzia zmagała się właśnie z sufletem )
OdpowiedzUsuńMój pierwszy suflet jeszcze przede mną, więc kiepski ze mnie autorytet, ale uważam, że Twój wyszedł ładnie
OdpowiedzUsuńdariawkuchni.blogspot.com
jejku, taki suflecik z rabarbarem to coś wspaniałego! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł! Rabarbaru w suflecie jeszcze nie widziałam!;)
OdpowiedzUsuńzjadlabym taki :) ale sama jeszcze nie robiłam, musi być pyszny. Często sama się zastanawiam nad znaczeniem pewnych zwrotów :)pozdrawiam i miło mi ,że zajrzałaś do mnie!
OdpowiedzUsuńfilozoficznie siostro :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze nie robiłam,Twój jak na pierwszy raz to wygląda ładnie
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny> Suflet pierwsza klasa - cały czas sobie obiecuje takie cudeńko, ale jakoś zabrać się nie mogę:)
OdpowiedzUsuńooo oryginalnie :) uwielbiam suflety i bardzo ciekawy jestem smaku Twojej wersji, co do zdjęć to racja - trzeba wcześniej przygotować wszystko tak, żeby tylko postawić i nacisnąć migawkę, co do definicji deseru to ja bym ciasto zaliczył ale byłoby zdecydowanie łatwiej wtedy ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za informacje Gin. Jestem trochę mądrzejsza teraz! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa, za deser uważam kawę i słodkie :D A pieczenie sufletów cały czas przede mną :D
OdpowiedzUsuńAleż Cię podziwiam, że się podjęłaś sufletu, ja się boję:-) Super:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... ja sufletów boję się jak ognia. Ale może też się skuszę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńsuper Ci wyszedł Gin, ja też mam w planach suflet rabarbarowy :) obym zdążyła niż rabarbar zniknie :)
OdpowiedzUsuńDefinicje definicjami, ale twoj suflet wyglada oblednie!
OdpowiedzUsuń