sobota, 17 września 2011

Krucho, bezowo, malinowo

Jakież było moje zdziwienie, kiedy ostatnio udało nam się uzbierać jeszcze dwa litry malin w ogródku! Krzaki wsadzaliśmy w tym roku, i szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po nich zbyt wiele. Ot, kilka słodkich owoców do pojedzenia przy okazji. Tymczasem okazało się, że kiedy my urlopowaliśmy się w Polsce, nasze krzaczki wzięły się za siebie i zaczęły owocować z całych sił. Mam nadzieję, że jeszcze kilka razy uda mi się nimi nacieszyć! Póki co postanowiłam zrobić coś z tym, co miałam. Część zjedliśmy, reszta wylądowała w cieście. Nic to nowego ani odkrywczego, ale mówię Wam - satysfakcja gwarantowana! Kruchutki, cienki spód, na tym gruba warstwa soczystych owoców, a na wierzchu chrupiąca, słodka beza. Moje maliny były dość kwaśne, ale taka równowaga smakowa między warstwami mi bardzo odpowiada. Zawsze jednak możecie swoje dosłodzić do smaku.

Odwiedził nas ostatnio Najlepszy Sąsiad (który aktualnie jest słomianym wdowcem), i osładzałam mu to samotne życie ciastami. I o ile D. stwierdził, że jabłka z budyniem są zdecydowanie lepsze, NS wybrał dzisiejszą tartę - nie była dla niego za kwaśna, tylko w sam raz. Każdy lubi co innego, i dlatego tak lubię szukać i wypróbowywać nowe połączenia - zawsze znajdzie się ktoś, komu zasmakuje.

Skąd przepis? Ha! Nie wiem. Poszłam do kuchni mając w głowie to, co chcę osiągnąć. Nie opierając się na żadnej konkretnej recepturze, po prostu wymieszałam i upiekłam. Efekt? Rewelacja! Cytryna delikatnie przebijająca się wśród reszty smaków idealnie dopełnia całości, warto więc ją dodać do spodu. Mimo wszystko całość to wolna amerykanka - jak kto lubi. Najważniejsze, żeby smakowało!

Tarta z malinami i bezą



Składniki:
(na formę do tarty o średnicy 28 cm)

spód:
  • 200 g mąki pszennej
  • 50 g cukru
  • 130 g zimnego masła
  • 1 żółtko
  • skórka otarta z 1 cytryny

nadzienie:
  • 600 g malin
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej

beza:
  • 2 białka
  • 110 g cukru
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka ekstraktu z cytryny

Mąkę przesiać do miski, wsypać cukier i zetrzeć skórkę z cytryny. Wymieszać. Dodać pokrojone w kostkę masło, wyrobić kruszonkę. Wbić żółtko, szybko zagnieść gładkie ciasto.
Uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić przez 1-2 godziny w lodówce.

Schłodzonym ciastem wylepić formę do tarty i gęsto ponakłuwać widelcem.

Podpiec w 180 st. C. przez 12-15 minut.
Ostudzić.

Maliny delikatnie wymieszać z mąką.

Białka ubić na szywną pianę, pod koniec partiami wsypując cukier wymieszany z cukrem waniliowym. Wlać ekstrakt, połączyć.

Na ostudzony spód równomiernie wyłożyć maliny, na wierzch panię z białek.

Piec 25-30 minut w 160 st. C.
Ostudzić.

Smacznego!



Jestem w lekkim szoku - ostatnie dni są słoneczne, choć chłodne. Mi to jednak nie przeszkadza, bo promyki słońca działają na mnie jak największa dawka witamin - chce mi się działać, coś robić, gdzieś pojechać... Dzisiaj co prawda od rana szaro i pochmurno, ale mam nadzieję, że w niedzielę nie będzie padało, to się z D. na jakąś wycieczkę wybierzmy. Bo później licho będzie z czasem... 

Tak czy inaczej, mam nadzieję, że u Was też słonko i złota polska jesień. Park, spacer, kasztany... Wiecie, że mam gdzieś zachomikowaną puszkę pure z kasztanów? Ciekawe, co dobrego da się z nich wyczarować...?

6 komentarzy:

  1. Piękna i na pewno przepyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, ale wygląda :) Aż ślinka cieknie. Nie dziwię się, że sąsiad wybrał. Sama bym je chętnie pochłonęła :D Dodaję na mikserze do ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się Wam podoba. Zapewniam, że smakuje znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obłędnie apetycznie to wygląda. Bez jest jak chmurka, a warstwa malin konkretna, taka jak ma być!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ to musi być pyszne! Wypróbuję, jak tylko maliny się pojawią.

    OdpowiedzUsuń