Co za wstyd! Mama Chłopaków była u nas cały tydzień, a ja dla niej nic nie upiekłam! Poza tym, że pracowałam, ciągle byliśmy w rozjazdach, i jakoś tak nie było czasu na szaleństwa kuchenne. Chyba będę musiała to jakoś nadrobić przy innej okazji... A jeszcze pewnie niejedna się znajdzie.
Póki co, zrobiłam sernik dla mojej Rodziny. Kupiłam mascarpone, miałam też maliny od Mamy Dużego, w związku z czym w mojej głowie powstała wizja pięknego, różowego serniczka pełnego malin. Niestety, kiedy zabrałam się do dzieła, miałam tylko trochę owoców, i moja wizja legła w gruzach. Szczerze mówiąc, nie bardzo byłam na to przygotowana, improwizowałam więc na całego. A wiecie, jak takie działania wyglądają w nieswojej kuchni... Po pierwsze nie bardzo wiem, gdzie co Mama ma. Po drugie nie wiem też, co ma w ogóle. Tak więc grzebałam w szufladach, przetrząsnęłam lodówkę, pozaglądałam do szafek, wymieszałam, co zdobyłam - i jest! A właściwie to już nie ma, bo zjedliśmy dziś z Tatą resztę.
No i muszę przyznać, że jak na tak mało zorganizowane działania, wyszło coś naprawdę smacznego. W serniku czuć kalorie, więc pewnie można by go mniej procentową śmietaną odchudzić, ale nam taki właśnie smakował bardzo. Kremowy, nie za sztywny, ale też nie rozpływający się, miękki i słodki, idealnie kontrastował z kwaskowymi malinami i orzeźwiającą galaretką, które sprawiły, że całość nie jest mdła. Mówię Wam - bajka! Ale dla odważnych, bo jak ktoś się boi kalorii, to niech lepiej dalej nie czyta... Choć jak wszyscy wiemy, maliny to samo zdrowie.
Sernik na zimno z malinami
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 26 cm)
spód:
- 120 g okrągłych biszkoptów
nasączenie:
- 100 ml mocnej herbaty
masa serowa:
- 500 g mascarpone
- 500 ml śmietany kremówki (30%)
- 170 g cukru
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- sok z 1/2 cytryny
- 4 łyżeczki żelatyny
- 2 łyżki zimnej wody
- 100 ml gorącej wody
wierzch:
- 500 ml malin
- 1 opakowanie galaretki wiśniowej
- 400 ml gorącej wody
Spód formy wyłożyć folią aluminiową. Biszkopty zanurzać na sekundę w herbacie, po czym układać ciasno w tortownicy.
Mascarpone króko zmiksować. Wsypać cukier i cukier waniliowy, utrzeć. Wlewać śmietanę, cały czas ubijając. Dodać sok z cytryny, wymieszać. Masa powinna być gęsta, ale nie sztywna.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Wlać gorącą, wymieszać aż do całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Ostudzić.
Wlewać żelatynę do masy serowej wąskim strumieniem, cały czas miksując.
Delikatnie wyłożyć na biszkopty, wyrównać powierzchnię.
Poukładać na wierzchu maliny, delikatnie wciskając w masę.
Wstawić do lodówki na 1-2 godziny.
Galaretkę rozpuścić w gorącej wodzie. Ostudzić.
Wylać delikatnie na wierzch sernika, wstawić do lodówki na 2-3 godziny, aż do całkowitego stężenia.
Smacznego!
Cztery dni urlopu uciekły nie wiem kiedy. Czas leci błyskawicznie, ale też ciekawie i przyjemnie. W najbliższym czasie na blogu będzie ciszej - zaraz po powrocie do Danii będziemy się pakować, przeprowadzać i rozpakowywać. Może to zająć dłuższą chwilę, ale mam nadzieję, że potem wrócę z nową energią w nowej kuchni!
Iii tam, odchudzanie deserow jest bez sensu, bo nigdy nie smakuja tak dobrze jak wersja "full wypas". Dawno nie jadlam sernika z galaretka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też! Na blogu jest chyba jeden z galaretką, ale to taka trochę oszukana była ;) A teraz Mama powiedziała, że galaretka być musi, i w przypadku tego sernika, to strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńA co się tam martwić.. Ja już przestałam się odchudzać. Po co się stresować ;) Jem to co lubię i tak jak lubię. Życie jest zbyt krótkie.. ;-) Ja także kupiłam sobie ser i zamierzam zaszleć kulinarnie i kaloryczmie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam sernika na zimno z mascarpone, wypróbuje ten patent, bo mascarpone bardzo lubię, a nie przyszło im na myśl użyć go do sernika :) Dziękuje!
OdpowiedzUsuń