piątek, 5 sierpnia 2011

Po wiejsku

No i wczoraj wykrakałam... Już po południu zrobiło się pochmurnie, a nawet spotkał nas całkiem przyzwoity (na szczęście krótki!) deszcz. Od rana szaro, buro, i od czasu do czasu woda z nieba leci. Mam nadzieję, że jak będę musiała wyjść do pracy, to chociaż przez tą chwilę nie będzie padać...

Mimo wszystko jestem zadowolona - w końcu podpisaliśmy umowę, i pierwszego października oficjalnie się przeprowadzamy! Wezmę w posiadanie naprawdę przyjemną kuchnię z balkonem (na którym, mam nadzieję, w przyszłym roku stanie doniczka, albo dwie, z ziołami), do tego trzy i pół pokoju (tak jest napisane na kontrakcie), czwarte piętro bez windy, ale za to ze ślicznym widokiem. Szanowny Bart będzie miał swój pokój nie będący salonem, a D. te pół pokoju, gdzie będzie się mógł w razie potrzeby zamknąć i odseparować od reszty świata. Ja mam zamiar korzystać z nowej kuchenki i piekarnika, jak tylko często się da. Mam tylko nadzieję, że Ptysia nie nabawi się rozstroju nerwowego, bo ona wyjątkowo nie lubi takich akcji...

Co do dzisiaj prezentowanych bułek - przygotowałam je w zeszłym tygodniu, kiedy jechaliśmy do Kopenhagi. Prowiant na drogę jest jak najbardziej wskazany, a że nie przepadam za ciemnym pieczywem... Bułeczki, być może za sprawą dodatku mąki żytniej, są dość ciężkie, konkretne, ale bardzo smaczne. Przełożone plasterkiem szynki i pomidora, smakowały wybornie. Ich przygotowanie nie jest bardzo pracochłonne; z pewnością jeszcze do ich wrócę.
Przepis znalazłam w książce Pieczenie chleba w domu Gertrud Weidenger i Marie-Theres Wiener. Bardzo mi się ta książka podoba - piękne zdjęcia, czytelne przepisy. Mam nadzieję, że efekty kolejnych przetestowanych receptur będą tak samo smakowite.

Bułki wiejskie - pszenno-żytnie



Składniki:
(na 12 sztuk)
  • 400 g mąki pszennej
  • 100 g mąki żytniej
  • 1 łyżeczka soli
  • 20 g świeżych drożdży
  • 1/2 łyżeczki cukru
  • 250 ml letniej wody

dodatkowo:
  • 50 ml ciepłej wody
  • 1 łyżka mąki żytniej

Mąki przesiać do miski, wymieszać z solą. Po środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, zasypać cukrem i zalać 1/3 wody. Odstawić na 10 minut w ciepłe miejsce.

Po tym czasie wlać resztę wody, zagnieść ciasto. Wyrobić, aż będzie gładkie i będzie odchodziło od miski.
Przykryć czystą śćiereczką, odstawić w ciepłe miejsce na 60 minut do podowjenia objętości.

Po tym czasie jeszcze raz szybko wyrobić. Uformować 12 podłużnych bułeczek tej samej wielkości, ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w sporych odstępach. Odstawić na 40 minut do napuszenia.

Wyrośnięte bułeczki naciąć wzdłuż, opędzlować wodą i posypać mąką.

Piec 25-30 minut w 200 st. C.
Wystudzić na kratce.

Smacznego!

Dziś skoro świt Szanowny Brat znów wybył z domu na weekend. Ja będę pracować, ale poza tym, mam nadzieję, znajdzie się czas na spokojne posiedzenie z książką (której nie mogę skończyć od tygodnia, a zostało mi raptem pięćdziesiąt stron).

10 komentarzy:

  1. pięknie wyrosły! nic tylko urwać kawałek i posmarować masłem! do szczęścia wystarczy mi pomidor z cebulą :D
    znam ten ból... kilka książek też patrzy na mnie z wyrzutem.

    OdpowiedzUsuń
  2. super te buleczki i pyszne musi byc na ich bazie sniadanko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Buleczki wygladaja cudnie, zjadlabym taka na sniadanie :)
    A rychlej przeprowadzki nie zazdroszcze, bo podobnie jak Ptysia, nie lubie takich akcji. Za to mam nadzieje, ze po wszystkim, na nowym mieszkanku, bedzie wam milo i przytulnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :)

    Też ma taką nadzieję :) I że szybko odnajdę się w nowej kuchni ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A jaka dokładnie ta mąka żytnia - jasna, czy ciemna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja użyłam jasnej :) Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby użyć ciemnej, tylko wtedy być może trzeba będzie dodać nieco więcej wody :)

      Usuń
  6. Dziękuję :). I gratuluję paru talentów, które każdy czytelnik Twojego bloga od razu zauważy :).A każdy talent to dar i nie wolno go zmarnować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę :)
      I to ja dziękuję, choć nie jestem pewna, co masz na myśli... :)

      Usuń
  7. Wiadomo, masz talent, który widać w każdym wypieku. Ale też niesamowitą lekkość " pióra ". Piszesz tak, że jeszcze nie zdarzyło mi się żebym pominęła wstęp. Opowieści są zawsze bardzo ciekawe i sprawiają, że czekam na kolejne i kolejne. Gin, zatem tak trzymaj, bo takich fanów takich jak jak, zapewne masz mnóstwo. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję pięknie :) Dla takich komentarzy warto pisać :)

      Usuń