piątek, 19 sierpnia 2011

Filmowy weekend

Mieliśmy w panie oglądnie filmu z Najlepszymi Sąsiadami, ale niestety nie doszło ono do skutku. Nie zrażeni, stwierdziliśmy, że nasze własne towarzystwo też jest przyjemne i jak najbardziej do oglądania filmu się nadaje. Wybór nie był trudny, gdyż na ten kawałek wszyscy mieliśmy chętkę od jakiegoś czasu. Po obejrzeniu mogę powiedzieć, że chętka była jak najbardziej uzasadniona - na mnie film zrobił duże wrażenie, a dla D. stał się źródłem inspiracji, która od soboty nie ustaje. 

Jestem Bogiem to historia Eddiego, którego życie diametralnie się zmienia pod wpływem niewielkiej, przezroczystej pigułki.
Eddie Morra to niespełniony pisarz, którego zostawiła żona, a później ukochana dziewczyna. Nie potrafi niczego skończyć, żyje w zagraconym, brudnym mieszkanku, gdzie dni spędza nad maszyną do pisania, zawalając kolejne terminy. Pewnego dnia spotyka byłego szwagra, który proponuje mu tabletkę. Przekonany, że Vernon pracuje dla koncernu farmaceutycznego, Eddie przyjmuje jedną próbną pigułkę. Stwierdzając, że przecież gorzej już być nie może, łyka ją, i nagle staje się kimś innym. W błyskawicznym tempie przyswaja wiedzę, pisać książkę kończy w kilka godzin; czuje, że może wszystko. Gdy narkotyk przestaje działać, Eddie umawia się z Vernonem, aby kupić kolejną dawkę. Na miejscu okazuje się, że szwagier nie żyje, jednak nasz przerażony bohater zachowuje na tyle przytomności umysłu, że zabiera ze sobą jego zapas tabletek. 
Tak zaczyna się jego droga do sławy i pieniędzy, która jednak nie jest usłana różami. Pojawił się znikąd, i nagle zaczął zarabiać miliony - czym ściąga na siebie uwagę wielu ludzi, niekoniecznie mu przychylnych. Do tego dochodzą skutki uboczne zażywania narkotyku - zawroty i bóle głowy, zaniki pamięci. Jak sobie poradzi z tym wszystkim Eddie? Czy odnajdzie siebie?



Film jest naprawdę wciągający, fascynujący wręcz. Co może osiągnąć człowiek, kiedy nagle odkrywa wszystkie możliwości swojego mózgu? To pytanie przyświecało twórcom filmu, na nie szukamy odpowiedzi wraz z bohaterem. Eddie z nieudacznika przeistacza się w fenomen, i musi zacząć sobie z tym radzić. 
Jestem Bogiem to obraz oryginalny, inny od tego, co oglądałam do tej pory. Spodobał mi się, na te kilkadziesiąt minut zapomniałam o otaczającym mnie świecie, trzymając kciuki za poczynania Eddiego i zastanawiając się, do czego jeszcze jest zdolny. Polecam z czystym sumieniem.

Jestem Bogiem
2011
reżyseria: Neil Burger
scenariusz: Leslie Dixon
Eddie Morra: Bradley Cooper
Carl van Loon: Robert De Niro
Lindy: Abbie Cornish
Vernon: Johnny Whitworth

3 komentarze:

  1. kilka dni temu wypożyczyłam go od koleżanki i mam nadzieję, że w weekend znajdzie się chwila na seansik

    OdpowiedzUsuń
  2. To zdecydowanie jeden z ciekawszych filmow, jakie ostatnio widzialam - zupelnie ci sie nie dziwie, ze zrobil na tobie wrazenie. Mnie bawi tylko polski tytul: w oryginale film nazywa sie "Limitless" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem :D Byłam w lekkim szoku, jak zobaczyłam oryginalny tytuł. Ale nawet nie próbowałam odtworzyć sobie drogi, jaką musiał przejść tłumacz od jednego do drugiego... ;)

    OdpowiedzUsuń