W sobotę, razem z gośćmi, wypiliśmy naszą pierwszą w tym roku kawę na tarasie. I nie był to żadny primaaprilisowy żart, gdzie zmusiliśmy rodziców i siostrę C. do siedzenia w śniegowych zaspach i trzymania kubków w przemarzniętych dłoniach, podczas gdy biały puch prószył na nich powoli, ale nieustępliwie. Za oknami prawdziwa wiosna - ciągle jeszcze chłodna wieczorami, ale w ciągu dnia, gdy przygrzeje słoneczko, nie można się powstrzymać, żeby nie wyjść na dwór (lub też na pole, jeśli przypadkiem jesteście z Krakowa).
Zachęcona takim stanem rzeczy, wczoraj zaserwowałam nam na zewnątrz śniadanie. Siedzieliśmy w promieniach porannego słonka, wystawiając twarze na jego ciągle jeszcze dość umiarkowane ciepło. Psy wygrzewały się całe zadowolone, leniwie przeciągając się i ziewając. Niesamowicie cieszy mnie okres, w który teraz wchodzimy - zieleń, ciepło i słońce to słowa, których zdecydowanie ostatnio nadużywam. I - o zgrozo! - wcale się tego nie wstydzę.
W związku z tym, że pogoda zdecydowanie zachęca, znów ukręciłam lody. Postanowiłam wykorzystać czerwone pomarańcze - sezon na nie wkrótce się skończy, a ja się nimi jeszcze nie nasyciłam. Tym razem kupiłam jednak takie trochę oszukane - niektóre, i owszem, były cudownie krwiste; większość jednak nieprzyjemnie zaskakiwała klasycznym, pomarańczowym kolorem. Co robić...? Bardzo chciałam, żeby moje lody miały ten piękny, różowy kolor...
Wtedy przypomniałam sobie o sorbecie, który przygotowałam trzy lata temu. Do pomarańczy dodałam malin, i kolor wyszedł obłędnie intensywny! Wykorzystałam więc znany trik, i muszę przyznać, że sprawdził się znakomicie. Moje lody mają piękny, pastelowo-różowy kolor, a do tego zyskały dodatkową, ciekawą nutę smakową. Żeby uczynić je nieco bardziej charakternymi, dodałam odrobinę pieprzu. Nie jest mocno wyczuwalny, ale na sam koniec lekko szczypie w język i wywołuje przyjemne zaskoczenie.
Polecam Wam ogromnie na te coraz cieplejsze dni.
Lody pomarańczowo-malinowe z różowym pieprzem
Składniki:
(na 1,3 l lodów)
- 350 ml soku z czerwonych pomarańczy (7-8 owoców)
- 125 g cukru
- 125 g malin
- 400 ml śmietany kremówki (38%)
- 150 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
- 2 łyżki likieru Cointreau
- 1 łyżeczka różowego pieprzu
100 ml soku z pomarańczy podgrzać z cukrem, aż się rozpuści. Ostudzić.
Maliny przetrzeć przez sitko.
Do soku z cukrem dodać pozostały sok, przetarte maliny, kremówkę, mleko skondensowane, likier i zmielony lub roztarty w moździerzu pieprz. Wymieszać, schłodzić do temperatury lodówkowej.
Przelać masę do maszyny do lodów, postępując zgodnie z instrukcją. Gdy maszyna skończy pracę, przełożyć do pudełka, zamrozić.
Smacznego!
Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że w weekend pogoda dopisze. Bo powoli zaczynamy snuć ogrodowe plany...
genialnie muszą smakować:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię domowe lody :) Od czasu jak pierwszy raz posmakowałam domowych to nawet najbardziej reklamowane sklepowe mnie nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńZ samego rana tak kusić...
OdpowiedzUsuńPiękny kolorek mają :) musi pysznie smakować :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo apetyczne i właściwie to mi przypominają nawet lato, nie tylko wiosnę :)
OdpowiedzUsuńPołączenie smaków zupełnie mi nieznane;)
OdpowiedzUsuńFajowe smaki! Dodatek pieprzu mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńPrzyda się, w Hiszpanii mamy już 30 stopni
OdpowiedzUsuń