Witajcie!
Czy Wam ten świąteczny czas też tak szybko minął? Przygotowania w tym roku zaczęłam wyjątkowo wcześnie, bo już na początku listopada, a i tak nie zdążyłam ze wszystkim. Wigilia przyszła zdecydowanie zbyt wcześnie, żeby minąć niemal niepostrzeżenie. Niemniej, spędziłam te chwile bardzo przyjemnie.
W tym roku po raz pierwszy to my byliśmy gospodarzami w tym magicznym dniu. Wiąże się to z niemałym stresem: czy aby na pewno sprostamy wysoko ustawionej poprzeczce? Na szczęście, jedzenia nie zabrakło, a wszystko udało się wyśmienicie. Podczas tradycyjnych duńskich tańców wokół choinki drzewko się nie przewróciło, a migdał został znaleziony w wielkiej misce puddingu. Jednym słowem, wszystko poszło gładko, a goście byli zadowoleni, co udowodnili opuszczając nas o trzeciej nad ranem.
Gdy w po wigilijną niedzielę wygrzebałam się w końcu spod kołdry, z lekkim smutkiem spojrzałam na choinkę. Niedługo trzeba ją będzie rozebrać. A taka jest przecież śliczna!
Póki co - ciągle stoi. Nie mam serca zabrać się za ściąganie dekoracji. Wmawiam sobie i C., że tradycja nakazuje trzymać drzewko przynajmniej do szóstego stycznia. Niech i tak się stanie...
Okazało się też, że w minionym roku byłam wyjątkowo grzeczna. Mikołaj bowiem wręcz obsypał mnie prezentami! Poczynając od koszyka do wyrastania chleba i trzepaczki z termometrem, o której marzyłam, odkąd pierwszy raz ją zobaczyłam, poprzez książki kucharskie Clausa Meyera, który zyskuje coraz większą popularność nawet w Polsce, aż po ciepłe swetry, biżuterię i perfumy Diora, w których od razu się zakochałam. Mikołajowi dziękuję i obiecuję, że w nadchodzącym roku również nie dam mu powodów do zmarszczenia czoła.
Tymczasem, ciągle jeszcze otulona zapachem korzennych przypraw, mam dla Was jeszcze jeden przepis na pierniczki. Znalazłam go na blogu Z cukrem pudrem, a skusił mnie obietnicą karmelowego posmaku. Musze przyznać, że pierniczki wyszły pyszne - pulchne, mięciutkie, choć nieco zbyt mało korzenne w smaku, jak na mój gust. Jednak proces ich przygotowania wydaje mi się zdecydowanie zbyt skomplikowany. Zazwyczaj bowiem rozpuszczam tylko masło z miodem lub melasą, dodaję do reszty składników, mieszam - i gotowe. Tu trzeba wszystko osobno ubijać, dodawać w odpowiedniej kolejności i uważać, żeby żadnego składnika nie pominąć. Moim zdaniem trochę za dużo zachodu... Niemniej, jeśli ktoś ma ochotę poświęcić im nieco więcej czasu, wprawiając się w świąteczny nastrój, warto po przepis sięgnąć.
Jeszcze jedna uwaga: autorce przepisu wyszło pierniczków ponad dwieście, mi - raptem osiemdziesiąt. Nie wiem, czym jest spowodowana ta różnica, bo foremek użyłam standardowych, niezbyt dużych. Miejcie jednak na uwadze, że ilość ciastek jest w tym przypadku bardzo orientacyjna.
Pulchne pierniczki z karmelem
Składniki:
(na 80 sztuk)
- 800 g mąki pszennej
- 3 jajka
- 110 g cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 180 g miodu
- 125 g masła
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 200 g kwaśnej śmietany
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 25 g przyprawy do piernika
karmel:
- 45 g cukru
- 2 łyżki wody
Miód z masłem rozpuścić, dodać przyprawę do piernika, wymieszać.
Cukier i wodę doprowadzić do wrzenia, a następnie skarmelizować. Gdy nabierze głębokiego, złoto-brązowego koloru, szybko przelać do miodu z masłem i dokładnie wymieszać. Masę przestudzić, co jakiś czas mieszając.
Mąkę przesiać z sodą i proszkiem, wymieszać z solą.
Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę.
Białka ubić na sztywno.
Do mąki dodać miód z karmelem oraz ubite żółtka, na końcu dodać pianę z białek. Zagnieść gładkie ciasto.
uformować z ciasta kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce od 12 do 48 godzin.
Ciasto wyjąć z lodówki 2-3 godziny przed wałkowaniem.
Ciasto wałkować na grubość 6 mm podsypując mąką, wycinać dowolne kształty. Układać pierniczki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując spore odstępy (ciasteczka urosną).
Piec w 180 st. C. 10 minut.
Ostudzić na kratce.
Przechowywać w szczelnie zamkniętej puszce.
Smacznego!
A Wam jak minęły Święta?
ja pierniczki jem cały rok ;)
OdpowiedzUsuńA choinka zgodnie z tradycją powinna stać nie do 6 stycznia, a do 2 lutego, także ja się trzymam tej drugiej daty:)
Do 2 lutego? A dlaczego akurat do wtedy?
UsuńBo jest Matki Bożej Gromnicznej, i to kończy w kościele czas Bożego Narodzenia, do tego dnia stoją szopki,choinki, i śpiewa się kolędy :)
UsuńNo popatrz... Mu zawsze tylko do Trzech Króli trzymaliśmy :)
UsuńCo roku dziwię się, że Święta mijają szybciej niż przygotowania do nich;)
OdpowiedzUsuńMój luby nie lubi pierników, dlatego kupuję od czasu do czasu paczkę ;) A swoje piekłam sto lat temu ;)
OdpowiedzUsuńCudne Ci wyszły!
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!
Pierniczki bardzo lubię, w tym roku piekłam je od listopada i jeszcze mi się nie znudziły.
OdpowiedzUsuńMoje pierniczki już zniknęły, a ja nadal mam niedosyt. Twoje wyglądają ślicznie i może w najbliższy weekend skuszę się i zrobię. :-) Pozdrawiam serdecznie. :-)
OdpowiedzUsuńJa te mam jeszcze ciasto , ale nie mam czasu...
OdpowiedzUsuń80 sztuk, jest co zajadać :) Piękne pierniczki, pozdrawiam w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńPierniczki nigdy mi się nie nudzą, a takie pulchne muszą być super :)
OdpowiedzUsuńTak to jest z tymi Świętami, że mijają zdecydowanie za szybko ;) A pierniczki bardzo smakowite :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te pierniczki :-)
OdpowiedzUsuńImponująca ilość pierniczków. Cudownego roku 2017 :)
OdpowiedzUsuńDobrych pierniczków nigdy dosyć!
OdpowiedzUsuńMi też ciężko rozstać się z choinką. Kiedyś już tak miałam i właśnie w lutym ją rozebraliśmy, ale była doniczkowa. W sumie stała do kwietnia, aż zawisły na niej wielkanocne dekoracje... ;)
Wspaniałego roku!!! :)
My tak dużo zrobilismy pierników ,że po świetach przerobiłam je na bajaderki. Wyszły pyszne.
OdpowiedzUsuńPychotka, muszę je jeszcze zrobić
OdpowiedzUsuń