Wszyscy bezustannie pytają mnie o to, jak mi jest w tej szkole. Dobrze - odpowiadam; bo jak ma być? Można wylegiwać się w łóżku do niemal siódmej, co oznacza, że nie muszę się kłaść spać o dwudziestej (najpóźniej!) i mam czas poczytać przed snem. Karmią - nie najlepiej, ale z tym nic się zrobić nie da. Z głodu nie umrę, a może niechcący trochę schudnę...? Nie byłoby źle. Zajęcia są przyjemne; wszystko toczy się w leniwym tempie, jest czas na wszystko i dla wszystkich. Z chlebami uwinęliśmy się w trzy dni; od dzisiaj więc zaczynamy przygodę z rzeźbami z czekolady i karmelu. Szczególnie na myśl o tym drugim niecierpliwie przebieram łapkami; do tej pory bowiem z karmelu robiłam co najwyżej nitki... Oj, będzie się działo!
Jednocześnie (a odkrycie to wprawiło mnie w stan niekłamanego zdumienia) nie mogę się doczekać, żeby wrócić do pracy. Do domu, już na stałe, a nie tylko na weekend, oczywiście też. Przede wszystkim właściwie. Okazuje się jednak, że w środowisku pracowniczym jest mi po prostu lepiej. Z natury jestem nieśmiała; dużo czasu zajmuje mi przyzwyczajenie się do nowych ludzi. W piekarni wiem, na czym stoję, znam wszystkich i wiem, czego się mogę spodziewać. Tutaj nowi koledzy są ciągle wielką niewiadomą; tęsknię za tym, co znam, za utartymi schematami; za codziennością.
I za C. Niby dorosła ze mnie kobieta, a tu proszę - zachowuję się jak zakochana nastolatka, codziennie rano wysyłam smsa z serduszkiem i wieczorem gadam przez telefon całymi godzinami. No kto by się spodziewał...? Ja na pewno nie.
Takie spojrzenie z dystansu (dosłownie) sprawia, że człowiek zaczyna inaczej patrzyć na sprawy; zaczyna bardziej doceniać to, co ma. Hmm... Może nie bardziej, ale bardziej świadomie. Tak, to dobre określenie. Zobaczyłam, ile mam, i jak okropnie byłoby to stracić.
Ale nie popadajmy w melancholię. Jesień jesienią, ale trzymać się przecież jakoś trzeba.
Dziś mam dla Was fantastyczne ciasto, które na blogu Cioccolato Gatto urzekło mnie już cztery lata temu. Absolutnie bajeczna tarta wręcz uginająca się pod świeżymi figami - sami powiedzcie, czy można się temu oprzeć...? Ciągle jednak brakowało mi jednego, kluczowego składnika: dżemu figowego. Krem z mascarpone jest obłędnie pyszny i kremowy, ale jednocześnie dość konkretny; ciężki. Z łatwością mógłby przyćmić delikatny smak fig. Żeby temu zapobiec, potrzebny jest najlepszej jakości figowy dżem, który cały wypiek ożywi. Ja zrobiłam własny, z dodatkiem winogron, ale możecie użyć dowolnego rodzaju. Odradzałbym jednak te kupne - brakuje im pazura; tego czegoś, co wyniesie tę tartę na zupełnie nowy poziom.
Całość nie jest trudna w przygotowaniu; subtelna tymiankowa nuta pasuje tutaj zaskakująco dobrze. Jeśli chcecie uzyskać wyraźniejszy kontrast, postawcie na rozmaryn - być może wyjdzie nawet lepiej...?
Tak czy inaczej - polecam Wam to ciasto ogromnie. Korzystajcie z sezonu na figi - jest taki krótki! Za chwilę znowu będzie trzeba czekać rok...
Tarta z kremem tymiankowym i figami
Składniki:
(na formę do tarty o wymiarach 34x9 cm)
spód:
- 175 g mąki pszennej
- 50 g cukru pudru
- 1/4 łyżeczki soli
- 125 g zimnego masła
- 1 żółtko
krem tymiankowy:
- 200 ml śmietany kremówki (38%)
- 6 gałązek tymianku
- 250 g serka mascarpone
- 1 łyżka płynnego miodu
dodatkowo:
- 3 łyżki dżemu figowo-winogronowego
- 4 duże figi
- 2-3 gałązki tymianku
Mąkę przesiać z cukrem pudrem, wymieszać z solą. Dodać masło, posiekać, a następnie rozetrzeć palcami. Dodać żółtko, szybko zagnieść gładkie ciasto.
Ciasto rozwałkować na prostokąt nieco większy od formy; wyłożyć ciastem formę, formując brzegi. Schłodzić w zamrażarce 15-20 minut.
Ciasto nakłuć widelcem, przykryć papierem do pieczenia i wysypać grochem lub kamykami do pieczenia.
Piec w 200 st. C. przez 12 minut.
Zdjąć z ciasta obciążenie i papier.
Piec w 200 st. 6-8 minut, aż ciasto nabierze złotego koloru.
Ostudzić.
Kremówkę przelać do rondelka, dodać tymianek i zagotować. Zdjąć z palnika, przykryć i odstawić na 30-60 minut. Odcedzić, schłodzić w lodówce przez noc.
Kremówkę ubić z mascarpone i miodem na sztywny krem.
Kruchy spód posmarować dżemem, na wierzch wyłożyć krem. Schłodzić w lodówce przez 15 minut.
Na kremie ułożyć pokrojone w ósemki figi, udekorować świeżymi gałązkami tymianku.
Smacznego!
Tymczasem moje autko jest już prawie jak nowe; w dodatku mój budżet nie został nadszarpnięty aż tak dotkliwie, jak się spodziewałam. Kto choć raz próbował naprawiać samochód w Danii ten wie, że w pewnym momencie w głowie pojawia się nieproszona myśl: A może lepiej oddać na złom i kupić nowy...?
Oczywistą odpowiedzią jest nie, ale czasem zdarza się inaczej.
To już jednak zupełnie inna historia...
Jaka wspaniała tarta,nie można się oprzeć:0
OdpowiedzUsuńMasz rację, bajeczna ta tarta i piękne zdjęcie, a warsztaty z rzeźby z czekolady i z karmelu na pewno będą mega ciekawe
OdpowiedzUsuńTen krem tymiankowy bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPyszne połączenie smaków :)
OdpowiedzUsuńWow! I ty mi mówisz o fenomenalnym wyglądzie mojej potrawy?! ;D
OdpowiedzUsuńps: zaintrygowało mnie to nietypowe połączenie: figa + tymianek... Mega!
Tarta cudna a dystans zawsze się przydaje;))
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńprzepyszny pomysł na krem, a do tego uwielbiane przeze mnie figi -świetny przepis!
OdpowiedzUsuńwspaniałe danie :)
OdpowiedzUsuńGin-bardzo ciekawa propozycja. Tym bardziej, że konfiturę figowo-winogronową zrobiłam chyba następnego dnia po przeczytaniu przepisu :) Z przyjemnością skorzystam z przepisu. Co do Twojego pobytu...trzymam kciuki, żeby czas minął szybko i żebyś wróciła do C i swojego domu :) Uściski
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie, uwielbiam figi, w połączeniu z mascarpone i tymiankiem jeszcze nigdy ich nie próbowałam, koniecznie muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńUwielbiam figi, a taką tartę wciągnęłabym z zamkniętymi oczami :)
OdpowiedzUsuńFigi i ten krem z zielem tymianku..., ciekawe połączenie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń