Jedną z pierwszych rzeczy, którą robi większość Polaków po powrocie do domu, jest zmiana obuwia. Zamiast wyjściowych butów przyoblekamy nasze zmęczone stopy w wygodne, często nadgryzione zębem czasu (lub psa), kapciuszki. Laczki, papcie, kapcie - pod tymi słowami kryje się obietnica odpoczynku (przynajmniej dla stóp). Moja Mama do tej pory gani mnie za chodzenie po domu bez kapci, a obie Babcie mają pełne szuflady laczków wszelkiej maści dla mniej i bardziej spodziewanych gości.
A jak sprawa ma się w Danii...? Otóż tutaj instytucja kapcia nie istnieje. Po domu chodzi się w butach (co ważniejsi lub mniej zaprzyjaźnieni goście) lub boso (domownicy i bliscy). Ogrzewanie podłogowe jest tutaj na szczęście dość powszechne, a pranie skarpetek to niekończąca się opowieść... Szczególnie tych jasnych.
Mina C., kiedy przy okazji pierwszej wizyty w moim rodzinnym domu Mama zaproponowała mu kapcie - bezcenna.
Dzisiaj mam dla Was ciasteczka, którymi częstowałam kilka różnych osób. Małych i dużych, różnych narodowości, o zdecydowanie sprecyzowanych gustach i tych, którzy zjedzą niemal wszystko. Wszyscy się nimi zachwycali, a C. stwierdził, że to jedne z najlepszych ciasteczek, jakie upiekłam. Dwadzieścia cztery sztuki rozeszły się w dwa dni; a przecież to nie były jedyne ciasteczka na talerzu!
Przepis znalazłam u Angeliki i od razu mi się spodobał. Zapach palonego masła potrafi uwieść, a w połączeniu z delikatnymi migdałami i lekko kleistą, ale delikatną konsystencją ciastek, to mieszanka warta grzechu. Najważniejsze, aby masło odpowiednio zbrązowiało - musi pachnieć naprawdę intensywnie, ale nie można go spalić, bo ciastka wyjdą niedobre. To jednak jedyna trudność w wykonaniu tych smakołyków. Później jest już tylko obłędny zapach wydobywający się z piekarnika i ciasteczka, którym nie można się oprzeć...
Ciastka migdałowe z palonym masłem
Składniki:
(na 24 sztuki)
- 150 ml białek (4-5 sztuk)
- 90 g mielonych migdałów
- 75 g mąki pszennej
- 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/3 łyżeczki soli morskiej
- 150 g cukru
- 135 g masła
Masło rozpuścić w garnuszku, a następnie podgrzewać, aż nabierze złoto-brązowego koloru i zacznie intensywnie, orzechowo pachnieć. Przestudzić.
Mąkę i proszek przesiać, wymieszać z migdałami, solą i cukrem. Dodać białka, połączyć. Partiami wlewać letnie (nie gorące!) masło, dokładnie mieszając.
Odstawić do lodówki na minimum 1 godzinę; można na całą noc.
Formę na muffiny dokładnie wysmarować masłem. Do każdego dołka wkładać 1 kopiastą łyżeczkę ciasta.
Piec w 200 st. C. przez 13-15 minut.
Zostawić na 5 minut do przestudzenia w formie, następnie wyjąć ciasteczka i zostawić do całkowitego ostudzenia na kratce.
Smacznego!
A skoro już o papciach mowa...
Po powrocie z pracy zmieniam ubrania na domowe. Też tak macie? Zamiast modnych rurek - wygodne, rozciągnięte dresiki. Elegancką koszulę zastępuje powyciągany t-shirt, a buty... No cóż, w moim przypadku - puchate skarpetki.
C. się tym procedurom dziwi niesamowicie. Zastanawiam się, czy kiedyś w końcu przestanie...
To ja chyba jestem wewnętrznym Duńczykiem, bo nigdy nie chodzę w kapciach :D
OdpowiedzUsuńPS. Ekstra ciasteczka :)
Gdybym miała cieplutkie podłogi, też chodziłabym na bosaka;) Pyszne ciacha!
OdpowiedzUsuńJa bez wygodnych kapci i domowego dresiku bym żyć nie mogła ;)
OdpowiedzUsuńA ciasteczka muszą smakować wybornie dzięki palonemu masłu :)
Ja byłam w dzieciństwie nagminnie ganiana do zakładania kapci, a teraz takich w końcu nie posiadam i lubuję się w chodzeniu w samych skarpetkach :D
OdpowiedzUsuńCiasteczka wyglądają pysznie :)
nigdy nie chodziłam w kapciach,i mimo że mam już swoje lata,mama do tej pory gania mnie za kapcie :D
OdpowiedzUsuńJa zawsze na boso :D Ciasteczka wyglądają niezwykle smakowicie :)
OdpowiedzUsuńCzy masło klarowane będzie się do nich nadawać?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc - wątpię. W procesie klarowania pozbawiamy masło białka, a to właśnie ono się "pali" i nadaje orzechowy smak i aromat. A właśnie ten smak to cały urok tych ciastek :)
UsuńU mnie w domu kapcie są na porządku dziennym;D A to palone masło jest kuszące:)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, jakie były pyszne!
OdpowiedzUsuńCoś podobnego robimy :) Zamiast migdałów często dodajemy wiórki kokosowe :D
OdpowiedzUsuńMy też jak wchodzimy do domu to tylko o ciepłych kapciuszkach myślimy :D
Całe dzieciństwo przelatałam na bosaka, dopiero Mąż nauczył mnie chodzić w kapciach.... bo sie martwił, ze będę chora od zimnej podłogi:):):) i tak długo napominał, ze sie w końcu nauczylam nosić:)
OdpowiedzUsuń