Z uwagi na różne sprawy, nasze wakacje w tym roku stały pod wielkim znakiem zapytania. Co się takiego działo (a właściwie dzieje nadal)? Po pierwsze, nowa praca C., w związku z którą ma dużo więcej obowiązków. Zanim się chłopak całkowicie ogarnie, jeszcze dłuższa chwila minie z pewnością. Póki co bywa, że pracuje po szesnaście godzin na dobę, ale póki twierdzi, że mu się podoba, jest w porządku. Po drugie - moje praktyki, a właściwie, póki co, ich brak. Szukam wytrwale, ale trafiłam w bardzo zły okres - wszyscy są na wakacjach. Mam nadzieję, że we wrześniu, gdy duńscy piekarze i cukiernicy wrócą z urlopów wypoczęci i radości, szczęście i do mnie się w końcu uśmiechnie (trzymajcie, proszę, kciuki). Po trzecie... No cóż, jest, ale wybaczcie - póki co to tajemnica... Zobaczymy, jak sprawy się ułożą, a być może już wkrótce podzielę się niespodzianką.
Mimo wszystko jednak, jakoś nam się to nasze, chaotyczne ostatnio życie, udało ogarnąć. Zaplanowaliśmy urlop, zarezerwowaliśmy hotel (bez możliwości darmowego anulowania rezerwacji - pełen hard core) i już jutro wieczorem jedziemy do Polski! Tak, tak, większość z Was marzy o zagranicznych wyjazdach, a dla mnie dwa tygodnie w kraju, w którym ludzie mnie rozumieją bez powtarzania wszystkiego trzy razy, to spełnienie marzeń. Dwa pełne tygodnie obiadków u Mamusi, gra w karty, dopóki nie zaczniemy ziewać na wyścigi, kręcenie lodów dla Rodzinki, zakupy, kino, kręgle, może jakaś wycieczka w nieznane (dla C.). Taki jest plan - luźny, niespieszny, bez terminów (poza fryzjerem - dla Ptysi, nie dla mnie); wakacje idealne...
W związku z tym dwa tygodnie na blogu również będą zdecydowanie spokojniejsze. Oczywiście, postaram się coś wrzucić, ale wiadomo, jak to jest na wakacjach - ostatnie, o czym człowiek myśli, to siedzenie przed laptopem (szczególnie, gdy przejdzie on w ręce mojego Ojca najlepszego, który ma zamiar zrobić z nim porządek, bo mu wiatraczek za bardzo buczy, jak na Skypie rozmawiamy; no i dlatego, że go ładnie o to poprosiłam). Mam nadzieję, że o nas nie zapomnicie. Jak już wrócę, obiecuję wrześniowe dyniowe szaleństwo - mam cała listę przepisów do wypróbowania, która w zasadzie ciągle się powiększa...
A zostawiam Was z pysznym ciastem, które C. pochłania w ilościach wręcz przerażających, tak mu zasmakowało. Znalazłam je w Cukierni Lidla Pawła Małeckiego, i muszę przyznać, że już na zdjęciach bardzo mi się spodobało. Gdy kupiłam pół kilo borówek w bardzo zachęcającej cenie, od razu zabrałam się do dzieła.
Kruche ciasto wyszło naprawdę cudownie kruche, ale nie kruszące się. Budyniowa pianka jest lekka i delikatna, a owoce nadają ciastu przyjemnej wilgoci i soczystości. Muszę przyznać, że mi również naprawdę zasmakowało i myślę, że spróbuję przygotować je po raz kolejny, z innymi owocami (marzą mi się czerwone porzeczki...). W każdym razie - polecam Wam je ogromnie, szczególnie, że akurat mamy pełnię jagodowego sezonu, a te kuleczki prosto z lasu sprawdzą się w tym cieście znakomicie zamiast amerykańskiego odpowiednika.
Puszysty placek borówkowy
Składniki:
(na formę o wymiarach 22x30 cm)
ciasto:
- 300 g mąki pszennej
- 200 g zimnego masła
- 50 g cukru pudru
- 6 żółtek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 20 g kakao
lekka pianka waniliowa:
- 6 białek
- 180 g cukru
- 100 g masła
- 120 g budyniu waniliowego (proszek)
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- sok z 1 limonki
dodatkowo:
- 500 g borówek amerykańskich
Mąkę przesiać z cukrem pudrem, wymieszać z proszkiem do pieczenia. Dodać masło, posiekać, a następnie rozetrzeć palcami. Dodać żółtka, zagnieść gładkie ciasto. Podzielić je w proporcji 1/3 - 2/3.
Do większej części ciasta dodać kakao, dobrze zagnieść.
Z każdej części ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez minimum 1,5-2 godziny.
Formę do pieczenia wyłożyć papierem.
Wyjąć ciemne ciasto z lodówki, zetrzeć na tarce, do formy, lekko uklepać.
Podpiec w 180 st. C. przez 18 minut.
Przestudzić.
W tym czasie przygotować piankę:
Masło rozpuścić i przestudzić.
Białka ubić na sztywno, pod koniec dodając partiami 90 g cukru. Następnie powoli wlać sok z limonki. Pozostały cukier wymieszać z proszkiem budyniowym i cukrem waniliowym. Powoli wsypywać do bezy, miksując na najniższych obrotach. Na końcu wąśkim strumieniem wlać przestudzone masło, mieszając trzepaczką.
Piankę wyłożyć na podpieczony spód, na niej równomiernie rozłożyć borówki. Na wierzch zetrzeć jasne ciasto.
Piec w 180 st. C. przez 50-55 minut, aż wierzch nabierze złocistego koloru.
Ostudzić.
Smacznego!
No dobrze, to może ja się już zacznę pakować...? Lista jest, skrupulatnie uzupełniana co jakiś czas, ale ten delikatny lęk, że jednak czegoś zapomnę, nie chce zniknąć...
Ale ono wygląda! Pożarłabym kawałek w towarzystwie lodów :D
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Pycha ciacho! Udanego wypoczynku! Miłych spotkań. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWpadam do Ciebie na kawałek pysznego ciasta:)
OdpowiedzUsuńwygląda cudnie mniammm
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne to ciasto...
OdpowiedzUsuńPyszne ciacho, zjadłabym kawałek, może dwa....
OdpowiedzUsuńWypoczywaj! A ciacho wygląda świetnie!: ))
OdpowiedzUsuńJa też zawsze doceniam właśnie takie luźne wakacje z rodzinką, odpoczynkiem i robieniem na co ma się ochotę albo nierobieniem niczego :D Nie trzeba wcale wyjeżdżać, żeby mieć fajne wakacje :)
OdpowiedzUsuńA ciasto wygląda rewelacyjnie <3 Uwielbiam z borówkami!
I nominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
udanego wyjazdu! ;)
OdpowiedzUsuńJa też się wpraszam na to ciasto :)
OdpowiedzUsuńMniam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno pyszne.
OdpowiedzUsuńSuper wygląda !
OdpowiedzUsuńCiasto jak marzenie. Uwielbiam wypieki z borówkami, a w dodatku ta pianka.. mniam;)
OdpowiedzUsuńtakie ciasta bardzo lubię
OdpowiedzUsuńTeż mam chrapkę na to ciasto, póki co jednak córcia skutecznie wyjada mi każda borówkę, którą znajdzie w lodówce:)
OdpowiedzUsuńJa w bardzo podobny sposób robię już cale lata ciasto z malinami. Mogę z czystym sercem polecić! Zwłaszcza ze świeżymi malinami - ich smak jest jakby wyrazistszy. Ja wczoraj robiłam placuszki z borówkami - idealne z miodem! A tobie życzę bezpiecznej podróży :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu wyglądało jak kokosowe ;)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda to ciasto. Bardzo lubię ciasta z piankami budyniowymi a to jest bardzo ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńA u mnie też ciacho z borówkami, twoje pysznie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńNa jagody się spóźniłam, ale borówki przede mną
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku zatem! A kawałek ciasta porywam :)
OdpowiedzUsuńtakie wakacje to będzie dla Ciebie odpoczynek o spotkanie z najbliższymi :)
OdpowiedzUsuńa ciacho przepyszne :)
Też bym chciała kawałeczek....
OdpowiedzUsuńUdanych wakacji :) a ciasto pyszne, częstuję się!
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda przepysznie, więc nie dziwię się, że szybciutko znika :-) Udanych i spokojnych wakacji Ci życzę! :-)
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie! :)
OdpowiedzUsuńcudowne, idealne na lato!
OdpowiedzUsuńMoże korzystając z urlopu w Polsce skusisz się też na wzięcie udziału w konkursie, bezie mi bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńhttp://szczyptaslodyczy.bloog.pl/id,350874192,title,Z-Soti-przez-Japonie-KONKURS,index.html
O uwielbiam borówki :)
OdpowiedzUsuńTakie wakacje brzmią wspaniale. A ciasto wygląda apetycznie
OdpowiedzUsuńPyszne ciacho :)
OdpowiedzUsuńMniam, cudnie wygląda! Upały już za nami, można włączyć piekarniki :)
OdpowiedzUsuń