O książkach (o jedzeniu zresztą też) lubię pisać na świeżo. Tak dwa - trzy dni po skończeniu lektury, kiedy ciągle pamiętam szczegóły, a jednocześnie udało mi się co nieco w głowie ułożyć. Po powieści, które mi się spodobały, po jakimś czasie sięgam znowu, żeby je sobie odświeżyć i spojrzeć na treść być może z nieco innego punktu widzenia. Do tych, które mnie nie zachwyciły, nie wracam. Po co, skoro tyle jest nowych, ciągle czekających, aż wreszcie się za nie zabiorę...?
Z przykrością muszę stwierdzić, że książka, o której dziś Wam opowiem, zalicza się do tej drugiej kategorii.
Po Księgę imion sięgnęłam z kilku powodów. Spodobała mi się okładka, a tekst na obwolucie tylko dodatkowo zachęcił. Zachwycona i podekscytowana, końcu zabrałam się do lektury. Niestety, treść mnie rozczarowała.
Księga imion Jill Gregory i Karen Tintori to historia widziana oczami Davida - wykładowcy akademickiego, inteligentnego młodego człowieka. Jako dziecko przeżył poważny wypadek - razem z koleżanką i znajomym spadli z dachu. Niestety, drugi chłopiec zapadł w śpiączkę, z której się nigdy (podobno) nie obudził.
Dwa lata później w głowie naszego bohatera zaczynają pojawiać się nazwiska. Nie widzi w tym sensu, nie rozumie, o co chodzi, ale skrzętnie zapisuje je w notatniku w czerwonej oprawie. Po latach z przerażeniem zauważa, że jedno z nazwisk należy do jego pasierbicy, którą, mimo rozwodu z jej matką, nadal traktuje jak córkę. Nie wiedząc, co robić, udaje się po pomoc do najbliższego przyjaciela - katolickiego księdza. Ten wysyła go do starego rabina, który odsłania przed Davidem tajemnice kabały. Okazuje się, że nazwiska należą do lamed wowników - sprawiedliwych, dzięki którym świat się nie rozpada. Niestety, tajna organizacja gnozytów pragnie ich wszystkich zamordować i doprowadzić tym sposobem do końca świata.
Czy im się uda? Czy David zrozumie, jaka odpowiedzialność na nim spoczywa? Cy uda mu się uratować pasierbicę i cały świat? Na te pytania odpowiedzi znajdziecie w książce.
A teraz odrobina prywatnej refleksji. Temat spodobał mi się bardzo - kabała to zawiła sprawa, a w książce zostajemy sprawnie wprowadzeni w szczegóły. Podoba mi się taki motyw intrygi, tajne stowarzyszenie, które od wieków dąży do upadku ludzkości. Niestety, choć historia jest ciekawa, główni bohaterowie, zamiast sprawiać, że krew nam szybciej w żyłach popłynie, sprawiają, że powieść dużo traci. Są bowiem płascy, stereotypowi, do bólu przewidywalni. Mamy Davida, inteligentnego, przystojnego, wysportowanego. Kobieta, która wprowadza go w świat kabały okazuje się idealną pięknością, w której po prostu nie można się nie zakochać. Jego pasierbica jest miłą i zupełnie bez wyrazu dziewczynką, a jej matka urodzoną histeryczką. Zwroty akcji, owszem, są, ale niestety - nie zaskakują.
Podsumowując - autorki miały pomysł, jednak za bardzo skupiły się na kabale i jej tajemnicach, pozostawiając resztę samej sobie. A wiadomo, że z tego nic dobrego wyjść nie może.
Książka - żebyście nie odnieśli mylnego wrażenia - nie jest zupełnie beznadziejna, ale nie jest też porywająca. Ot, takie czytadło do autobusu - nawet jeśli się je zgubi, wielkiej straty nie będzie.
Księga imion
Jill Gregory, Karen Tintori
Świat Książki
Warszawa 2007
Bardzo interesujące :P
OdpowiedzUsuńZapraszam http://hopeinmusichim.blogspot.com/
Dobrze, że chociaż okładka ładna! ;) Ja też czasem sobie za dużo obiecuję po jakiejś książce, a potem to nie jest to. Lepiej chyba dać się zaskoczyć. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńChyba najgorsze co może być w książce lub filmie, to przewidywalność. Lubię być zaskakiwana:). Dawno nie oglądałam dobrego filmu, ale w zeszłą niedziele całkiem przypadkiem obejrzałam na jedynce hiszpański film i bardzo mi się podobał, a koniec tak mnie zaskoczył, że nie mogłam po prostu uwierzyć, że już lecą napisy, że to już koniec, przecież ten film nie może się TAK skończyć;).
OdpowiedzUsuńA cóż to był za film? :)
Usuń"Trzy metry nad niebem" wersja hiszpańska (jest też ponoć wersja włoska).
Usuńczytałam tę książkę
OdpowiedzUsuńchoć raczej powinnam napisać, ze pochłaniałam ;) mnie akurat trudno było się oderwać a jak się skończyła to byłam wręcz zła ;) zabrakło mi w niej zakończenia, według mnie jest niedopracowane
Choć ta tematyka zupełnie mnie nie interesuje to przyznaję, że recenzja napisana bardzo sugestywnie . :)
OdpowiedzUsuńRecenzja w 100 % zgodna z moimi odczuciami po przeczytaniu tej książki.
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem, bo z jednej strony szalenie to interesujące a z drugiej ci bohaterowie mnie zniechęcają :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, lubię tego typu lektury!
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie czytałam książki! A na półce rośnie górka książek do przeczytania!! Trzeba to zmienić!
OdpowiedzUsuń