Nie mam siły. W ogóle. Ale może zacznę od początku...
Wczoraj zaczęłam praktyki. Bałam się strasznie, że będzie... No cóż, strasznie. Na szczęście okazało się, że trafiłam w naprawdę fajne miejsce. Cała ekipa to raptem trójka piekarzy, a robią wszystkiego takie ilości, że co chwilę szczęka mi z wrażenia opada. Dzisiaj na przykład upiekłyśmy biszkoptów z dwudziestu pięciu kilogramów składników. Wiecie, ile to jest...? Duuużo. Naprawdę. A potem trzeba to odmierzać po sto pięćdziesiąt gram... Zabawa na godziny. Dosłownie.
Niemniej, już w te dwa dni nauczyłam się paru nowych rzeczy, uzupełniam fachowe słownictwo, a przy okazji całkiem nieźle się bawię, przygotowując na przykład ciasteczka Kaja (swoją drogą, muszę kiedyś zrobić je w domu, bo są naprawdę wyjątkowo rozkoszne). O wszystkim Wam napiszę... Jak tylko trochę odpocznę. Chodzę do pracy na piątą trzydzieści, wracam do domu, i obijam się o ściany mieszkania, nie mogąc się na niczym skupić. Przez osiem godzin daję z siebie wszystko, i już później nic nie zostaje... Najgorsze jest to, że zanim zdążę się przyzwyczaić, praktyki się skończą i wrócę do szkoły.
Za to jakim luksusem będzie wstawanie o szóstej piętnaście!
Wszystkich, którzy czekają na bardziej szczegółowe informacje, bardzo przepraszam, i obiecuję nadrobić w przyszłym tygodniu. Bo wiecie - naprawdę jest o czym opowiadać.
Dzisiaj więc mam dla Wam coś szybkiego, a jednocześnie niesamowicie pysznego. Danie idealne na sycące śniadanie lub pyszny podwieczorek. I jeszcze muszę zaznaczyć, że to właśnie był mój pierwszy raz z kaszą jaglaną.
Gdy zobaczyłam ten budyń na blogu Oat mornings, zainteresowałam się od razu. Kasza jaglana, na którą miałam chrapkę od dawna, ale jednocześnie nieco się jej obawiałam, dynia, którą uwielbiam, do tego pyszne owoce i ukryte na spodzie chrupiące migdały, a wszystko razem zapieczone w piekarniku. Mogłam się powstrzymać? No nie mogłam! Nie próbowałam nawet, tylko czym prędzej zabrałam się za przygotowania.
Całość robi się chwilę, a smakuje... Moi drodzy, niebo w buzi. W dodatku dyniowe!
Jeśli jeszcze macie zapasy dyni w zamrażarce, a pogoda, tak jak u mnie, nie rozpieszcza, zafundujcie sobie taki deser. Od razu poprawi Wam się humor - gwarantuję.
Pieczony budyń dyniowy z kaszą jaglaną
Składniki:
(na 3 porcje)
- 150 g puree z dyni
- 100 ml mleka
- 1 jajko
- 40 g kaszy jaglanej
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 40 g cukru
- 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
- 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
dodatkowo:
- 55 g jagód (świeżych lub mrożonych)
- 30 g słupków migdałowych
Kaszę jaglaną podrpażyć na suchej patelni, ostudzić i zmielić w młynku do kawy.
Słupki migdałowe również uprażyć, ostudzić.
Puree z dyni zmiksować z jajkiem i mlekiem na gładką masę. Dodać zmieloną kaszę, mąkę, cukier i przyprawy, połączyć.
Dno kokilek wysypać migdałami. Na to wyłożyć masę dyniową. Na wierzchu poukładać jagody (mrożonych nie rozmrażać), delikatnie wciskając je w masę.
Piec w 180 st. C. przez 15-20 minut.
Przestudzić w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami.
Podawać ciepłe lub po schłodzeniu w lodówce.
Smacznego!
Ja tymczasem poważnie rozważam udanie się na spoczynek. Bo na drzemkę to już przecież za późno...
To się nie dziwię, że chodzisz zmęczona, skoro wstajesz tak wcześnie! :) Ale jak trochę odpoczniesz to napisz długą relację z praktyk, bo nawet ten kawałeczek mi się miło czytało :)
OdpowiedzUsuńo proszę, ja właśnie rozmrażam dynię z zamiarem sporządzenia budyniu właśnie! spotkanie z kaszą wygląda na zakończne dużym sukcesem :)
OdpowiedzUsuńBardzo pyszny deser :-) powodzenia kochana :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis! :)
OdpowiedzUsuńMnie też zasmakowała kasza jaglana, nie tylko na słodko :)
OdpowiedzUsuńDeser wygląda smakowicie :)
Smacznie ;)))
OdpowiedzUsuńJaki pyszny budyń :)
OdpowiedzUsuńOdpoczynek jak najbardziej wskazany, po takiej dawce praktyki :)
Trzymam kciuki za praktyki! Organizm przyzwyczai się i nie będzie tak zmęczona :)
OdpowiedzUsuńA deser bardzo ciekawy, chętnie spróbuję :)
Trzymaj się Gin :) Pocieszające jest to, że uczysz się czegoś nowego. Czekamy na kolejne wieści, pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńA ja chciałabym tak odmierzać te 150 gramowe porcje...; ))
OdpowiedzUsuńA budyń ciekawy, takiego nie jadłam!
Na 5.30, to o której musisz wstać? Jak dla mnie to masakra i nie dziwię się, że sobie humorek poprawiasz takim fajnym deserem :)
OdpowiedzUsuńO piątej - piekarnia jest po drugiej stronie ulicy :)
UsuńPyszny deserek! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńCzym można zastąpić dynię? Niestety nie posiadam jej:)
OdpowiedzUsuńAga
Dynię można zastąpić marchewką: z dwie marchewki obrać, pokroić w kostkę i ugotować do miękkości. Odcedzić, przestudzić, zmiksować blenderem na gładką masę. Marchewka jest nieco słodsza od dyni, ale ma niemal taką samą konsystencję, więc nada się tutaj idealnie :)
UsuńLektura tego posta, w ten ponury i deszczowy poranek był jak promyk słońca. Od samego czytania o takich pysznościach robi się radośniej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie :)
UsuńKasza jaglana w formie deserowej jest przepyszna:)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa szczegółów Twoich praktyk. Na pewno wiele ciekawych rzeczy możesz opowiedzieć :) A jaglanki na śniadanie jeszcze nie próbowałam, bo chociaż jadamy ją od czasu do czasu, to na słodko jakoś jej nie widzę. Ale jak dostanę gdzieś dynię, chętnie wypróbuję, bo dynię akurat lubię :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by praktyki szybko minęły, a ty złapała nieco oddechu :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że chętnie powstawałabym nawet i o 4, żeby pójść na fajne praktyki ... bo ja uwielbiam kuchenne klimaty:) .... będe czekać na ciasteczka Kaja (to prawda rozkoszne) .... a deserem się poczęstuję:)
OdpowiedzUsuńBudyń pyszny :) Trzymaj się, powodzenia :))
OdpowiedzUsuńGin, zmęczenie szybko minie, wiadomości pozostaną , a deser muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńAle kusisz....zawsze jak wrzucasz coś z dynią boli mnie serce że nie zamroziłam odpowiedniej ilości ehhh byle do sezony dyniowego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zdrowe desery.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kaszę jaglaną w deserach :) Podziwiam za ranne wstawanie ;)
OdpowiedzUsuńRany, jak ja lubię kaszę jaglaną! Pycha!
OdpowiedzUsuńPo praktykach będzie z Ciebie prawdziwy ekspert od wypieków! :) Deser bardzo fajny, lekki! :)
OdpowiedzUsuńSUper że trafiłas w fajne miejsce na praktyki :)
OdpowiedzUsuńKaszę jaglaną uwielbiam !!
Pyszny budyń! Dobrze, że mam jeszcze dynię w zamrażarce :)
OdpowiedzUsuńJak wstajesz tak wcześnie, to jestem ciekawa, o której musisz się kłaść spać? O właściwościach kaszy jaglanej ciągle się ostatnio czyta i słyszy, muszę.Mam nawet w domu całą paczkę, ale jeszcze jakoś nie było okazji. Może w ten weekend.
OdpowiedzUsuńO dziesiątej padam jak mucha :)
UsuńNo niebo na talerzu! Kurdesz, nie mam dyni!!!
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak czytam o tej Twojej szkole i praktykach to zazdrość mnie zżera, też bym chciała! Nawet szukałam już szkoły, ale wszystko jest po grecku, a mój grecki nadal bardzo niedomaga:( A budyń bardzo smakowity zwłaszcza, że z jagodami..:D Właśnie mi przypomniałaś że mam w szafie jakieś smaki w stylu pomarańczowy czy cytrynowy na mące kukurydzianej do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak się ma Twój grecki, ale zanim ja poszłam do mojej szkoły po duńsku, to też się strasznie bałam, że nie dam rady właśnie z uwagi na brak znajomości języka. A okazało się, że wcale nie jest tak źle :) Może więc nie doceniasz swoich umiejętności...? :)
Usuńtakie praktyki choć wyczerpujące muszą być świetnym doświadczeniem:) a taki deser już jakiś czas jest na mojej liście 'koniecznie do wypróbowania' może niebawem się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie;)
zazdroszczę tych praktyk:) praca w kuchni nie należy do najłatwiejszych,ale ile można się nauczyć :) kaszę,każdą lubię dlatego przepis do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńKasza jaglana już wypróbowana, ale w wersji pieczonej jeszcze przede mną. Koniecznie muszę taką zrobić!
OdpowiedzUsuń