Był Walle, musi być więc i tort...
Nie chciałam robić przyjęcia urodzinowego. Jakoś nie mam do takich rzeczy weny - komuś tak, jak najbardziej, ale sobie...? Nie wiem sama, jakoś tak po prostu... Nie.
Tym razem jednak zostałam postawiona pod ścianą - urodziny w Danii się obchodzi, my ciągle na jakieś jeździmy, więc moje też będziemy świętować.
No dobra, niech już będzie...
Nie miałam zbyt wiele czasu na kombinowanie, a tort przecież musi być. Postawiłam więc na zawsze się udający biszkopt i nieco niestandardowe połączenie smaków, które zachwyciło mnie w zupełnie innym cieście (o którym napiszę, jak upiekę je znowu, bo nie zdążyłam zrobić zdjęć - takie było dobre). Nektarynki i marcepan to nieoczywista, ale bardzo zgrana para. Ona soczysta, on słodki, ona może być nieco charakterna, co idealnie współgra z jego w zbyt dużych ilościach przytłaczającym smakiem. Gościom smakowało, nam też. I to bardzo.
Najlepszy na drugi dzień - jak wszystko się ze sobą dobrze przegryzie...
Tort z nektarynkami i marcepanem
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 26 cm)
biszkopt:
- 8 jajek
- 300 g cukru
- 185 g mąki pszennej
- 70 g mąki ziemniaczanej
krem:
- 400 ml śmietany kremówki (38%)
- 300 g serka kremowego
- 40 g cukru pudru
- 2 łyżeczki ekstraktu z migdałów
poncz:
- sok z 1 cytryny
- 3 łyżki limoncello
krem na wierzch:
- 500 ml śmietany kremówki (38%)
- 30 g cukru pudru
- 1 łyżeczka ekstraktu z migdałów
dodatkowo:
- 220 g marcepanu
- 700 g nektarynek
- 20 g ciemnej czekolady (70%)
Biszkopt:
Białka ubić na sztywną pianę. Partiami dodawać cukier, nie przerywając miksowania. Po jednym dodawać żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Na końcu partiami wsypywać przesianą mąkę, miksując na najniższych obrotach.
Spód tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia lub folią aluminiową.
Masę wylać do formy.
Piec w 170 st. C. 60-70 minut, do tzw. suchego patyczka.
Upieczony biszkopt zrzucić na ziemię (w formie) z wysokości 60 cm, po czym wystudzić w uchylonym piekarniku.
Zimny biszkopt przeciąć na trzy blaty, ułożyć na talerzu wierzchem do góry - ewentualna górka się wyrówna.
Nektarynki sparzyć, obrać ze skórki i pokroić na kawałki.
Serek utrzeć z cukrem pudrem i ekstraktem, dodać ubitą na sztywno kremówkę. Dokładnie wymieszać.
Sok z cytryny wymieszać z alkoholem.
Na paterze ułożyć pierwszy blat ciasta, skropić ponczem, zetrzeć połowę marcepany i wyłożyć połowę owoców. Na nektarynkach rozsmarować połowę kremu. Na to położyć drugi blat, nasączyć, zetrzeć resztę marcepanu, wyłożyć resztę owoców i kremu. Przykryć trzecim blatem, delikatnie docisnąć i wstawić na 1 godzinę do lodówki.
Po tym czasie ubić na sztywną pozostałą kremówkę z cukrem pudrem i ekstraktem. Wyłożyć na wierzch i boki tortu.
Wstawić do lodówki.
Przed podaniem udekorować startą czekoladą.
Smacznego!
Do nasączenia można użyć Amaretto, żeby zintensyfikować migdałowy smak. Biszkopt też można upiec migdałowy - podoba mi się ta opcja bardzo. Kiedy jednak piekłam mój, jeszcze nie wiedziałam, co będzie się działo dalej, więc zostawiłam sobie pole manewru jego uniwersalnym smakiem. Polecam jednak poeksperymentować - tort może na tym tylko zyskać.
O matko! Szczerze nienawidzę piec tortu dla siebie :) Ostatnio skończyło się na zwykłym cieście czekoladowym, przełożonym śmietaną (bo przecież ja nigdy nie mogę się zdecydować czego chcę).
OdpowiedzUsuńNastępnym razem będę mieć w pamięci takie połączenie :)
Uwielbiam takie szybkie torty ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszego! Torcik pychota!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam piec torty; D
OdpowiedzUsuńJestem fanką marcepanu, więc ten tort na pewno jest pyszny: )
Wieki nie miałam okazji jeść tortu, ślinię się na sam widok :)
OdpowiedzUsuń