poniedziałek, 3 grudnia 2012

Zaśniegowanie. I biscotti o smaku piernika

Siódma czterdzieści. Budzik. Drzemka. I jeszcze pięć minut.
Otwieram oczy. Przecieram je ze zdziwieniem - w pokoju jest zupełnie ciemno. Owszem, zdążyłam się już przyzwyczaić, że wstając przed piątą niemal nie jestem w stanie zobaczyć drzwi do łazienki, jednak trzy godziny później spodziewałam się chociaż zalążka światła... Dopiero gdy uważniej przyjrzałam się szybie zauważyłam, że jest kompletnie zasypana śniegiem. Czym prędzej pobiegłam do drugiego pokoju żeby wyjrzeć przez nasze jedyne normalne okno. 
Biało. Wszędzie. 
Dachy sąsiednich domów zasypane, czerwone huśtawki w ogrodzie w ciągu godziny zostały przemalowane na biało. Z pewnym niepokojem wychodziłam z domu - chodniki ośnieżone, choinka na największym rondzie obsypana śniegiem wyglądała przecudnie. Lampki na ulicach już się świecą, wszystko nabiera świątecznego charakteru.

I ten zapach... Wiecie, jak pachnie śnieg? Mrozem i świeżością. Nic innego nie wprawia mnie w ten szczególny nastrój - wtedy chcę, żeby w domu zapachniało piernikiem i pomarańczą. Zapalam świeczki i cieszę się nastrojowymi cieniami na ścianach. A później zakopię się pod kołdrą i będę patrzeć w moje zasypane śniegiem okno. A jeszcze później C. wróci z pracy i ogrzeje mi zmarznięte stopy.

Aromat piernika unosi się u nas od piątku - wtedy zaczęłam piec ciasteczka. Zapełniłam już dwie puszki, ale wątpię, żeby w stanie nienaruszonym dotrwały do Świąt. To nic - mam mnóstwo pomysłów, co jeszcze mogę do nich schować.
Dzisiaj chciałabym pokazać kolejne biscotti - twarde, chrupiące ciasteczka. Zrobiłam je tak, jak pierwsze, które pojawił się na blogu, zmieniając tylko dodatki. Pojawiły się więc orzechy włoskie i suszone śliwki, do tego całe mnóstwo przyprawy do piernika i delikatny aromat pomarańczy w tle. Boskie! Dzięki dodatkowi kakao mają głęboki, zachwycający kolor. Mówię Wam - nie ma nic lepszego do kawy na pierwsze ośnieżone wieczory.

Piernikowe biscotti z orzechami włoskimi i suszonymi śliwkami


Składniki:
(na 8-10 sztuk)
  • 30 g miękkiego masła
  • 90 g ciemnego brązowego cukru
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 2 łyżki złotego syropu
  • 110 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki przyprawy do piernika
  • 2 łyżki kakao
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • 75 g orzechów włoskich
  • 60 g suszonych śliwek
Masło utrzeć z cukrem. Wbić jajko, dokładnie zmiksować. Wlać ekstrakt i złoty syrop, połączyć.
Mąkę przesiać z kakao i proszkiem do pieczenia, wymieszać z przyprawą do piernika i skórką z pomarańczy. Partiami wsypywać do masy maślano-jajecznej, miksując na najniższych obrotach miksera.
Śliwki pokroić w kosteczkę, orzechy grubo posiekać. Dodać do masy, dokładnie wymieszać łyżką.

Z ciasta uformować wałeczek, lekko spłaszczyć, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny.
Schłodzone ciasto odwinąć z folii, przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.

Piec w 180 st. C. przez 20-30 minut. 

Wyjąć z piekarnika, przestudzić 10 minut. Pokroić ukośnie w 1centymetrowe kromki, ułożyć płasko na blasze.

Piec 20 minut w 180 st. C.
W połowie przewrócić na drugą stronę.
Ostudzić na kratce.

Przechowywać w szczelnym pojemniku.

Smacznego!


W Polsce są Mikołajki. W Danii ich nie obchodzą, co jednak nie znaczy, że nie ma przedsmaku świątecznych prezentów. Powiem więcej - Duńczycy ewoluowali na wyższy poziom, bo dzieci dostają drobne prezenty codziennie od pierwszego grudnia aż do Wigilii, a dorośli obdarowują się drobiazgami w każdą niedzielę adwentową.
Miła tradycja, prawda...?

7 komentarzy:

  1. Fajna tradycja:) Takie słodkości kuszą, aby zostać dłużej w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe, wypróbuję:) W UK niestety śniegu nie widać....., a po przeczytaniu twojego posta naprawdę za nim zatęskniłam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie niestety śniegu odrobinka tylko ;(

    Bardzo fajna tradycja :) Chociaż u nas są przecież kalendarze adwentowe dla dzieci - taka namiastka codziennych prezentów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie bym się poczęstowała ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem zaśniegowana. Częstuję się tym smakołykiem, bo trudno się oprzeć i zostawiam buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. A wiesz, ze ja tez lubie zapach sniegu, zwlaszcza, kiedy za oknem mroz? Bo kiedy wszystko sie rozchlapuje i topnieje, to juz nie jest to samo... Kto wie, moze w tym roku na Wyspach bedziemy w koncu mieli biale swieta?
    Biscotti uwielbiam. Chyba zrobie sobie dzisiaj, w ramach prezentu dla siebie. A co, wolno mi!

    OdpowiedzUsuń
  7. No i ja tez sie doczekalam pierwszego sniegu. Pada non stop od dwoch dni. Upieklam dzisiaj moje biscotti, oczywiscie szafranowe

    OdpowiedzUsuń