Wczoraj wieczorem piekłam ciasteczka. Kiedy już pozagniatałam wszystkie ciasta, włożyłam do lodówki, usiadłam na chwilę i stwierdziłam, że przydałby się jakiś deser. Ciasteczka i owszem, pyszne są, ale nagle nabrałam ochoty na coś delikatnego, kremowego... Z żurawiną - koniecznie! Żurawina jednak nie mnoży się w lodówce sama z siebie, trzeba więc było ruszyć do sklepu. A nadmienić muszę, że świeżą w mojej wiosce można kupić tylko w jednym sklepie, oddalonym od mojego cieplutkiego mieszkanka o całe dwa przystanki autobusowe (ciekawa miara odległości, nieprawdaż...?). Nic to - ubrałam dwa swetry, szczelnie owinęłam się szalem, naciągnęłam czapkę niemal na oczy i wyszłam z domu. Okazało się, nie jest tak strasznie, jak myślałam. Nie wiało, a śnieg prószył delikatnie. Sama przyjemność, taki spacer.
Kiedy jednak wyszłam ze sklepu z całymi 250 gramami żurawiny (i czekoladą - a jak) okazało się, że śnieg prószy już mniej delikatnie, a i wiatr wziął się nie wiadomo skąd i sprawiał, że czułam go nawet pod moimi dwoma swetrami. Trudno się mówi - pomaszerowałam dzielnie do domu, a kiedy tylko przestąpiłam próg doznałam olśnienia - muszę sobie kawy zrobić! I to nie jakiejś zwykłej, tradycyjnej, ale z twistem. Sięgnęłam więc po En aromatisk nydelse: Kaffe - książkę, która mnie ostatnio zachwyciła, choć znajduje się w moim posiadaniu już jakiś czas. Upiekłam ciasteczka kawowe, teraz więc nadszedł czas na kawę. Miałam zaznaczonych wcześniej kilka przepisów, a jednym z nich okazała się receptura na kawę po meksykańsku. Hmpf... Czy ma ona cokolwiek z Meksykiem wspólnego - nie mam pojęcia. Ale kawa z czekoladą i bitą śmietaną nie może być niedobra, prawda...?
Oczywiście, że nie. Kawa - koniecznie gorąca! - jest naprawdę pyszna - słodycz czekolady cudownie łagodzi kawową gorycz, a śmietanka sprawia, że całość nabiera wyjątkowej delikatności i staje się pysznie kremowa. Smak podkręca odrobina gałki muszkatołowej.
Przy przygotowaniu tej kawy trzeba pamiętać tylko o jednym - kawę z czekoladą trzeba dobrze razem wymieszać - inaczej porobią się glutki, które mi osobiście przeszkadzają. Można też nie mieszać wcale, tylko na dno filiżanek wlać czekoladę, a na to kawę - wtedy będziemy czuli po kolei wszystkie smaki.
Kawa po meksykańsku
Składniki:
(na 2 porcje)
(na 2 porcje)
- 300 ml mocnej kawy
- 50 g ciemnej czekolady (60%)
- 50 ml śmietany kremówki (38%)
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
Smacznego!
Dzisiaj idziemy z C. na świąteczne zakupy - mamy całe mnóstwo prezentów do kupienia! Coś mi się wydaje, że w jedno popołudnie rady nie damy... Ale ciii, trzeba być optymistą, prawda...?
Ponieważ jestem wielką fanką kawy - na pewno wypróbuję takiego zestawienia:)
OdpowiedzUsuńKawka apetyczna! Powodzenia w prezentowym szale zakupów!;)))
OdpowiedzUsuńmmm napiłabym się takiej cieplutkiej kawki ;)
OdpowiedzUsuńhehe, no ja też sobie wczoraj zrobiłam spacerek i w jedną stronę delikatny śnieżek, a w druga niemal śnieżyca...
musi być bardzo pyszne ;)
OdpowiedzUsuńzostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Szczegóły tu ---> mala-cukierniczka.blogspot.com
:)
z przyjemnością wypiłabym z Tobą kawę :)))
OdpowiedzUsuńPrzyda się taka kawa, oj przyda;)
OdpowiedzUsuńPyszna kawa!
OdpowiedzUsuńPrezenty w jedno popołudnie?
Mi to się nigdy nie udaje.
Pozdrowienia!
Z czekolada i smietanka? To po prostu musi byc pyszne!
OdpowiedzUsuńTaka kawa by mi się teraz przydała:)
OdpowiedzUsuń