Na początek lipca czekam bardzo niecierpliwie. Czasy szkolnych wakacji już co prawda dawno minęły, a o urlopie ciągle jeszcze tylko marzę, ale w ostatnich latach C. zaraził mnie swoją rodzinną tradycją, która od początku skradła moje serce. Teatr pod gołym niebem, musical i dobre towarzystwo - czy można chcieć więcej...?
Teatr uwielbiam; w Polsce często chodziłam, tutaj - bałam się, że i tak nic nie zrozumiem. C. stwierdził, że ten spodoba mi się z pewnością - i miał rację. Pierwszego roku ledwo co rozumiałam, ale atmosfera i emocje udzieliły się również mnie. W tym roku znana wszystkim dobrze historia Diego de la Vegi wciągnęła mnie bez reszty. Zorro w wykonaniu na wpół amatorskiej trupy 7-kanten wywołał u mnie wiele emocji; od wybuchów głośnego śmiechu aż po ocierane ukradkiem łzy. Znów postacie drugoplanowe nieco skradły przedstawienie - w tym roku moim niekwestionowanym ulubieńcem był sierżant Garcia, brawurowo zagrany przez Hansa Kaarde Gundesena. Martin Bob Holm, znów w roli czarnego charakteru, sprawdził się wyśmienicie. Główni bohaterowie, szczególnie Luisa, wypadli nieco blado... Ale nie czepiajmy się drobiazgów! Całość jak zwykle wyszła znakomicie, i już czekam na kolejny występ. Tym razem duńska klasyka, czyli Midt om natten. Zapowiada się ciekawie!
A jeśli się uda, w styczniu wybierzemy się na występ zimowy (pod dachem, gdyby ktoś miał wątpliwości). Któż bowiem nie chciałby obejrzeć duńskiej wersji Grease.
Jak zwykle, zabraliśmy ze sobą prowiant. Gorąca kawa to podstawa; pogoda bowiem nam nie dopisuje. Na szczęście w tym roku obyło się bez rzęsistego deszczu i mokrych majtek, ale przelotnych opadów nie udało się uniknąć. Do kawy były kanapki, a ja zabrałam słodkie co nieco. Tym razem drożdżówki z morelami i cynamonowym twarożkiem, z dużą ilością kruszonki.
Proste w wykonaniu; nie napiszę, że szybkie, bo drożdżowe to po prostu nie ten typ. Jednak ciasto zagniotłam wieczorem, wyrastało sobie sobie spokojnie całą noc w chłodnych czeluściach lodówki, a następnego dnia upiekłam puszyste bułeczki. To zdecydowanie pozwala na spokojne zaplanowanie wszystkiego i sprawia, że drożdżówki przestają być nagle aż tak czasochłonne.
Morele i cynamon to zgrana para, idealna na deszczowe lato.
Skusicie się...?
Drożdżówki z morelami, cynamonowym twarożkiem i kruszonką
Składniki:
(na 10 sztuk)
- 450 g mąki pszennej
- 200 ml mleka
- 40 g cukru
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 60 g masła
- 15 g świeżych drożdży
nadzienie:
- 200 g serka kremowego
- 1 żółtko
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 1/3 łyżeczki mielonego cynamonu
- 5 dużych moreli
kruszonka:
- 85 g mąki pszennej
- 65 g cukru
- 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
- 60 g zimnego masła
dodatkowo:
- 1 żółtko
- 2 łyżki mleka
Mąkę przesiać. Po środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżkę cukru i zalać 100 ml mleka. Odstawić na 15-20 minut.
Masło rozpuścić, przestudzić.
Po tym czasie dodać do zaczynu pozostałe mleko, cukier, jajko i żółtko. Zagnieść ciasto. Wlać masło, dokładnie wyrobić ciasto.
Przełożyć je do wysmarowanej olejem miski, przykryć dokładnie folią spożywczą i wstawić na noc do lodówki.
Rano ciasto wyjąć z lodówki i zostawić na 30-60 minut na blacie, aby nabrało temperatury pokojowej. Podzielić je na 10 części, z każdej uformować okrągła bułeczkę. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy.
Odstawić na 15-20 minut.
W tym czasie wymieszać serek z żółtkiem, cukrem, cukrem waniliowym i cynamonem.
Morele umyć, przeciąć na pół i pozbawić pestek.
Mąkę na kruszoną przesiać, wymieszać z cukrem i cynamonem. Dodać masło, posiekać, a następnie zagnieść palcami.
W wyrośniętych bułeczkach zrobić spodem szklanki wgłębienia niemal do blachy. W każde wgłębienie nałożyć 1 łyżkę twarożku, na środku ułożyć połowę moreli, delikatnie wciskając ją w serek.
Odstawić na 20 minut do wyrośnięcia.
Żółtko roztrzepać, wymieszać z mlekiem. Posmarować bułeczki, posypać kruszonką.
Piec w 175 st. C. przez 20-25 minut.
Ostudzić na kratce.
Smacznego!
Ostatnio odżyła we mnie drożdżówkowa dusza. Zamiast robić lody, które obiecałam, piekę ciągle nowe słodkie bułeczki. Chyba dlatego, że pogoda zdecydowanie bardziej zachęca do sięgania po te drugie; szczególnie, gdy są jeszcze ciepłe...
oj,ja też ostatnio bardzo drożdżówkowa się zrobiłam:)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie! :)
OdpowiedzUsuńNa drożdżówkę i teatr skuszę się zawsze 😊
OdpowiedzUsuńI cynamon i drożdżówki uwielbiam, a jeszcze do tego teatr - bajka:)
OdpowiedzUsuńPorywam jedną do kawki ;) ta kruszonka... mniam!
OdpowiedzUsuńOoooo zjadłabym taką drożdżówkę :D a do tego teatr- poszedłby cały talerz podczas oglądania ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://chrupacz-poranny.blogspot.com/
Bardzo apetycznie wyglądają! Morelki w środku ... pycha! :-)
OdpowiedzUsuńCynamonowy twarożek brzmi cudnie<3
OdpowiedzUsuńTakie bułki mógłbym jeść codziennie :D
OdpowiedzUsuńPrzecudowne <3
OdpowiedzUsuńCzęsto piekę różne ciacha ale nigdy nie próbowałam drożdżówek. Twoje wyszły cudownie !
OdpowiedzUsuńDrożdżowe zawsze podbiją moje serce. Fantastyczne i bardzo smaczne
OdpowiedzUsuńŻaden wypiek, nawet czekoladowy, nie poprawia mi tak humoru jak domowe drożdżówki. Jest w nich jakaś magiczna moc:)
OdpowiedzUsuń