Dzieje się, oj dzieje...
Dzisiaj ostatnia noc w starym mieszkaniu; już jutro ostateczna przeprowadzka. Niemal puste pokoje; kilka kartonów, kanapa, blat stołu i pralka wyczekują naszych pomocników. Reszta dobytku, złożona w równe stosy, czeka na nas na miejscu.
Jestem niesamowicie podekscytowana, a jednak przebija się przez te wszystkie radosne uczucia delikatna nuta nostalgii. Mieszkaliśmy tutaj ponad cztery lata, spędziliśmy mnóstwo szczęśliwych chwil, znamy chyba wszystkie zakamarki naszego miasteczka. I choć nowe i nieznane jest niesamowicie podniecające, to mam wrażenie, że czasem jednak będę tęsknić za starym...
Też tak macie? Nawet, jeśli dobrze wiecie, że zmiany są na lepsze i cieszycie się nimi, to jednak to, co zostaje za Wami, wydaje się być nieco lepsze niż naprawdę było? Chyba tak właśnie działa ludzka pamięć - wyolbrzymia to, co chcemy, a zaciera drobiazgi, na które nie ma miejsca w naszych wspomnieniach.
Dzisiaj mam dla Was granolę, którą znalazłam w najnowszej książce Nigelli Lawson, Simply Nigella. Prosta, bezproblemowa w przygotowaniu, a jednak zupełnie wyjątkowa za sprawą oliwy. Jej smak jest lekko wyczuwalny w tle, jednak największą zaletą jej dodatku jest niesamowita chrupkość gotowej granoli. Coś niesamowitego! Szybkie śniadanie staje się prawdziwą ucztą.
C. stwierdził bez zająknięcia, że od teraz to jego ulubiona granola. Ja też zajadam się nią z niekłamaną przyjemnością.
To zdecydowanie coś, czego musicie spróbować.
Migdałowa granola z oliwą Nigelli
Składniki:
(na 1,5 l słoik)
- 300 g grubych płatków owsianych
- 2 łyżeczki mielonego imbiru
- 2 łyżeczki mielonego cynamonu
- 1 łyżeczka soli morskiej
- 100 g migdałów w skórkach
- 125 g ziaren słonecznika
- 50 g siemienia lnianego
- 25 g ziaren sezamu
- 125 ml oliwy
- 125 ml syropu klonowego
Płatki, imbir, cynamon i sól dokładnie wymieszać. Dodać grubo posiekane migdały, słonecznik, siemię i sezam, ponownie wymieszać.
Oliwę połączyć z syropem klonowym. Wlać do płatków, dokłądnie wymieszać, aby płyn pokrył płatki.
Równomiernie rozłożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 150 st. C. przez 1 godzinę.
W połowie pieczenia przemieszać.
Ostudzić.
Przechowywać w szczelnym pojemniku.
Smacznego!
Jestem ostatnimi czasy naprawdę zajęta; dodatkowo nasz internet okazał się nieprzeprowadzalny. Nie wiem więc kiedy pojawią się na Pożeraczce kolejne posty; może za tydzień, może za dwa, a może dopiero za miesiąc...
Poczekacie...?
wszystkiego dobrego "na" nowe mieszkanie, niech kuchnia same smakołyki wypieka:)
OdpowiedzUsuńNa taką nostalgię i nie tylko, granola jak znalazł:)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się na śniadanie :D
OdpowiedzUsuńW nowym miejscu na pewno też szybko się zadomowisz i poczujesz jak u siebie :) Jedzonko wygląda pysznie. Dobrze się składa bo szukam właśnie inspiracji na dobre śniadanko :)
OdpowiedzUsuńDoskonałe śniadanie ;D
OdpowiedzUsuńJasne że poczekamy! :) zazdroszczę przeprowadzki, tak tak, nie mogę się doczekać swoje:) Granola super!
OdpowiedzUsuńZjadłabym ją z serkiem homogenizowanym:)
OdpowiedzUsuńGratulacje i wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńGranola przygotowana samemu jest najlepsza! Ta wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńFajny przepis, ja ostatnio nie trawię kupnej granoli, jakoś nie smakuje mi. Wypróbuję Twój sposób :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo o tej pozycji i sama się zastanawiam nad kupnem Simply Nigella, rozumiem, że polecasz? Ja polecam bloga z prostymi i zdrowymi posiłkami :)
OdpowiedzUsuń