Gdy wieczorem wychodzę na spacer z Ptysią, już od progu otula nas kłębiasta mgła. Po chwili okazuje się jednak, że to wcale nie mgła; a przynajmniej - niezupełnie. Chyba wszyscy w miasteczku, jakby się umówili, o tej samej porze rozpalają w kominkach. Z kominów unosi się szary dym, a razem z nim zapach palonego drewna. Ten dymny aromat przenika na wskroś; niepostrzeżenie zostaje na ubraniach, włosach, dłoniach. Nienasycona, zaraz po powrocie namawiam C., żeby i on napalił w kominku. Ciepły, pomarańczowy ogień to idealny sposób, żeby oswoić ciemności i zimno.
Przedwczoraj na wieczornym spacerze spotkałyśmy jeża. Przycupnął na chodniku przed bramą parku, rozglądając się ciekawie. Prychnął ostrzegawczo na Ptysię, gdy ta zbyt blisko podsunęła ciekawski nos. Zostawiłyśmy go jego jeżowym sprawom, nie zagłębiając się w otulony ciemnością, cichy park. O tej porze już tylko jeże tuptają po obsypanych liśćmi ścieżkach...
Zamyślone popołudnia i nostalgiczne wieczory pchają mnie do kuchni. Zapalam tylko lampki nad blatami; górne światło jest zbyt jaskrawe, nie pasuje do tych jesiennych chwil. Wyciągam miski i łyżki, natłuszczam formę i mieszam składniki. Wszystko spowite październikową ciszą.
A gdy już z pieca zaczyna się dobywać słodki aromat, niecierpliwie zaglądam przez szybkę i staram się skrócić czas oczekiwania siłą pozytywnych myśli. Gdy w końcu na stole staje w pełnej krasie dyniowa babka, mam ochotę od razu ją rozkroić. Powstrzymuję się jednak; czekam aż ostygnie, żeby udekorować ją odpowiednio.
Już za chwilę Halloween, wyciągnęłam więc z szuflady barwniki czarny i pomarańczowy, i białe cukrowe kosteczki. Razem stworzyły nienachalną, a jednocześnie oczywistą dekorację. Czarno-pomarańczowy lukier subtelnie podkreślił kolory babki, a kosteczki nie pozostawiają złudzeń - kochamy świętować Halloween.
Babka jest cudownie wilgotna (dzięki dodatkowi dyni), smakuje czekoladowo i naprawdę ciężko jest się od niej oderwać. W dodatku długo zachowuje świeżość, więc nawet jeśli nie uda jej się zjeść od razu, spokojnie poczeka, aż apetyt znowu nadejdzie. Udekorować można ją klasycznym białym lukrem, jeśli ktoś nie ma ochoty emanować halloweenowymi elementami. W końcu i tak najważniejsze jest wnętrze...
Babka dyniowo-kakaowa z kosteczkami
Składniki:
(na formę do babki o pojemności 2 l)
- 4 jajka
- 200 g musu z dyni
- 50 ml mleka
- 155 ml oleju
- 240 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 150 g cukru
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
dodatkowo:
- 2 łyżki kakao
- 3 łyżki mleka
lukier:
- 150 g cukru pudru
- wody
- czarny i pomarańczowy barwnik spożywczy w żelu
dekoracja:
- posypka cukrowa w kształcie białych kosteczek
Mąkę, proszek i sodę przesiać, wymieszać z cukrem i cukrem waniliowym.
Jajka roztrzepać, wymieszać z musem z dyni, mlekiem i olejem. Dodać mokre składniki do suchych, wymieszać tylko do połączenia. Podzielić ciasto na pół, do jednej części dodać przesiane kakao i mleko, dokładnie wymieszać.
Formę wysmarować masłem.
wykładać do formy na zmianę ciasto jasne i ciemne, żeby powstały paski.
Piec w 180 st. C. przez 40-50 minut, aż do suchego patyczka.
Przestudzić 15=20 minut w formie, następnie wyjąć na kratkę, obracając do góry spodem. Zostawić do całkowitego wystudzenia.
Cukier puder przesiać, wymieszać z wodą. Podzielić w proporcji 1/3 i 2/3. Większą część zabarwić na czarno, mniejszą - na pomarańczowo.
Polać babkę czarnym lukrem, pomarańczowym zrobić wzorki. Posypać cukrowymi kosteczkami.
Smacznego!
Kosteczki na zdjęciu złapały nieco kolor lukru; w zasadzie w niczym to nie przeszkadza, ale jeśli chcecie, by zostały białe, posypcie nimi babkę tuż przed podaniem.
mrocznie i pysznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda rewelacyjnie. Ale bym pojadła.
OdpowiedzUsuńbabka wygląda genialnie,musi być przepyszna. Nie rusza mnie Halloween,ale taką babkę bym zjadła z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wypieki z udziałem dynii, więc wyobrażam sobie jak świetnie smakowała taka babka :)
OdpowiedzUsuńW Oslo jest bardzo nostalgicznie i depresyjnie. Dzisiaj był pierwszy słoneczny dzień, odkąd tu przyjechałam. To trochę przerażające...;)
OdpowiedzUsuńA babka mroczna, ale z chęcią bym ją zjadła;)
Skandynawia ma to do siebie - ciemno, depresyjnie, deszczowo i wietrznie. Taki urok tutejszej jesieni ;)
UsuńTrzymaj się ciepło :)
Wygląda fantastycznie, intrygująco i mrocznie ;) i te urocze kosteczki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam dynię i babki, więc wyobrażam sobie jak pysznie musi to smakować
OdpowiedzUsuńCiasto bardzo kuszące :) Spotkanie z jeżem ciekawe, a my jeży nie spotykamy :( wielka szkoda... Gin-miłych chwil przy kominku i Twoich pysznościach jesienią...i słońca :) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńBabeczka mroczna i pyszna zapewne a kosteczki chrupiące... (?) :D
OdpowiedzUsuńChrupiące :)
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCiepły wstęp do wielkiej smakowitości
OdpowiedzUsuńFajna. :-)
OdpowiedzUsuńsuper babka
OdpowiedzUsuńwooooooooooow! po prostu przepiękna!!!
OdpowiedzUsuńAle ma ładny przekrój! I ten zielony lukier - baaardzo Halloweenowy :D
OdpowiedzUsuńWow! Wygląda fenomenalnie! I smakuje pewnie świetnie! :)
OdpowiedzUsuń