Przyznam się Wam dzisiaj do czegoś - nie wychodziłam na dwór przez całe cztery dni! Nie, nie rozchorowałam się nagle; po prostu internat i szkoła znajdują się w jednym budynku, a ja wczoraj miałam egzamin, do którego musiałam się uczyć. Z pokoju wychodziłam więc na obiad o siedemnastej, a później mniej więcej co godzinę dreptałam na stołówkę po kolejną gorącą herbatkę. Poza tym siedziałam z nosem w notatkach i kserach, skupiając całą moją uwagę na chemicznym składzie czekolady (którego na teście, oczywiście, nie było), jajek i mąki, koagulacjach, sterylizacjach, temperaturach przechowywania i użytkowania, i tak dalej...
Kiedy więc po egzaminie wróciłam do pokoju, odczułam nagłą i gwałtowną potrzebę wyjścia na zewnątrz i dotlenienia organizmu. Ubrałam się więc ciepło, bo za oknem szaro i pochmurno, i wybrałam się na spacer. Jakieś było moje zdziwienie, gdy odkryłam, jak bardzo jest zimno! Jeszcze w niedzielę wieczorem, gdy przyjechałam na miejsce, było owszem, chłodno, ale do zniesienia. A wczoraj? Lodowaty wiatr sprawił, że zaczęłam żałować, że nie mam ze sobą czapki! Jak tylko wrócę do domu, wykopię mój cieplejszy płaszcz (jeszcze nie zimowy; nie popadajmy w panikę), wyjmę też na wierzch wszystkie ciepłe swetry i puchate skarpetki.
Witaj jesieni!
Ciasto, które Wam dzisiaj pokażę, przygotowałam parę miesięcy temu; na chrzest małej Astrid. Były już muffinki, teraz kolej na głównego bohatera.
Musze przyznać, że było to dla mnie spore wyzwanie. Pierwszy dwupiętrowy tort, który przygotowałam w domu, bez stołu do wałkowania marcepanu i wielkiego blatu do pracy, które zdecydowanie ułatwiają pracę w cukierni. Jednak byłam zdeterminowana i pełna optymizmu - i udało się!
Tort składa się z dwóch osobnych części - góra jest lekka i rześka, mocno cytrynowa z dodatkiem kremu malinowego; dół to kwintesencja czekoladowości z orzeźwiającą nutą malinową. Oba torty obłożyłam kremem maślanym (porcja z przepisu jest nieco większa, niż potrzeba, ale zawsze lepiej mieć zapas przy tego typu projektach) i marcepanem. Dekoracje też przygotowałam z marcepanu, więc falbanki troszkę mi oklapły... Jednak marcepan smakuje o wiele lepiej niż masa cukrowa, Duńczycy naprawdę go lubią, więc postanowiłam użyć właśnie jego.
Jeśli nie planujecie tak dużego ciasta, przyjrzyjcie się obu tortom z osobna - te połączenia smaków naprawdę działają!
Dwupiętrowy tort na chrzciny
Składniki:
(na tortownice o średnicy 18 cm)
biszkopt:
- 3 jajka
- 120 g cukru
- 30 g mąki ziemniaczanej
- 30 g mąki pszennej
- skórka otarta z 1 cytryny
krem cytrynowy:
- 200 ml śmietany kremówki (38%)
- 100 g lemon curd
- 50 g cukru pudru
- 1 listek żelatyny
Białka ubić na sztywno, pod koniec partiami dodając cukier. Po jednym wbić żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu.
Mąki przesiać, wymieszać ze skórką z cytryny, partiami dodawać do ciasta, miksując na najniższych obrotach miksera.
Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać do niej ciasto, wyrównać wierzch.
Piec w 160 st. C. przez 40-45 minut.
Ostudzić w uchylonym piekarniku.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Lemon curd podgrzać, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Przestudzić.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Dodać letni lemon curd, dokładnie wymieszać.
Biszkopt przeciąć w poziomie na 3 części.
Na płaskim talerzu ułożyć spód, zapiąć obręcz tortownicy. Wyłożyć krem cytrynowy, przykryć drugim blatem ciasta i schłodzić w lodówce.
(na tortownicę o średnicy 26 cm)
biszkopt:
- 7 jajek
- 265 g cukru
- 45 g mąki ziemniaczanej
- 130 g mąki pszennej
- 45 g kakao
krem czekoladowy:
- 375 ml śmietany kremówki (38%)
- 135 g ciemnej czekolady (57%)
- 25 g cukru pudru
Białka ubić na sztywno, pod koniec partiami dodając cukier. Po jednym dodać żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu.
Mąki przesiać z kakao, partiami dodawać do ciasta, miksując na najniższych obrotach miksera.
Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać do niej ciasto, wyrównać wierzch.
Piec w 160 st. C. przez 60-70 minut.
Ostudzić w uchylonym piekarniku.
Biszkopt przeciąć w poziomie na 3 części.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub w mikrofalówce.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem. Dodać letnią czekoladę, wymieszać na gładki krem.
Na paterze ułożyć spód biszkoptu, wyłożyć krem czekoladowy. Przykryć kolejnym blatem, schłodzić w lodówce.
(na dwupiętrowy tort)
krem malinowy:
- 225 g malin (świeżych lub mrożonych)
- 100 g cukru
- 3 listki żelatyny
- 500 ml śmietany kremówki (38%)
krem maślany:
- 2 białko
- 130 g cukru
- 170 g miękkiego masła
- 150 g malin (świeżych lub mrożonych)
dodatkowo:
- 1 kg marcepanu
- różowy, brązowy i czarny barwnik spożywczy w paście
- różowe cukrowe perełki
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Maliny z cukrem zagotować, przetrzeć przez sitko. Dodać odciśniętą żelatynę, przestudzić.
Kremówkę ubić na sztywno. Do śmietany dodać maliny, delikatnie wymieszać.
1/3 kremu malinowego wyłożyć na biszkopt cytrynowy, przykryć ostatnim blatem i schłodzić ciasto w lodówce, najlepiej przez całą noc.
2/3 kremu malinowego wyłożyć na biszkopt kakaowy, przykryć ostatnim blatem i chłodzić ciasto w lodówce, najlepiej przez całą noc.
Przygotować krem maślany:
Białka i cukier podgrzewać w kąpieli wodnej, cały czas mieszając, aż cukier całkowicie się rozpuści. Przelać do większej miski, ubijać, aż beza całkowicie wystygnie - około 10 minut. Dodawać po małym kawałeczku masła, miksując na najniższych obrotach. Krem się zważy, a następnie przybierze pożądaną konsystencję.
Maliny zagotować, a następnie przetrzeć przez sitko. Ostudzić.
Malinowe puree partiami dodawać do kremu, mieszając łyżką.
Oba torty posmarować kremem maślanym, wygładzając krawędzie. Schłodzić, a następnie obłożyć białym marcepanem.
Część marcepanu zabarwić na brązowo i czarno, ulepić misia.
Kolejną część marcepanu zabarwić na różne odcienie różowego. Udekorować tort.
Smacznego!
Przygotowanie całości zajęło mi trzy dni: pierwszego pieczenie biszkoptów, drugiego przygotowanie kremów i złożenie obu części, trzeciego krem maślany i dekoracja. Za ten ostatni etap zabrałam się wieczorem po pracy, a skończyłam... O piątej nad ranem! A już o ósmej trzeba było wstać, żeby dostarczyć ciasto na czas. Byłam ledwo żywa, ale było warto. Miny i pochwały gości zrekompensowały mi zmęczenie z nawiązką.
Jaki piękny,ładniejszy niż z cukierni i z sercem;)
OdpowiedzUsuńWygląda absolutnie genialnie! A jest tak pięknie udekorowany, że myślę, że powinnaś pomyśleć nad własną cukiernią. Na pewno wszyscy byli zachwyceni :)
OdpowiedzUsuńśliczny ten torcik naprawdę :)
OdpowiedzUsuńPiękny istne arcydzieło, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy tort tego typu, wyszedł Ci całkiem dobrze. Zobaczysz ,że z każdym kolejnym będzie coraz lepiej. Najważniejszy jest przecież smak. Misio bez zastrzeżeń. Mi ostatnio miś nie wyszedł.Siostra mi jednak przebaczyła niedoskonałość.
OdpowiedzUsuńWygląda przepięknie, masz talent :)
OdpowiedzUsuńNo piękny !!! Masz ogromny talent
OdpowiedzUsuńWiem ile to stresu z rakim pietrowym tortem :) dekoracja cudowna, pozdeawiam... Ciepło :)
OdpowiedzUsuńMała Astrid miała super ciacho;)
OdpowiedzUsuńJaki piękny :))))
OdpowiedzUsuńPiękny tort! Zawsze chciałam umieć takie robić i tak pięknie ozdabiać :)
OdpowiedzUsuńcudowny ;)
OdpowiedzUsuńpięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny! Marcepan zamiast masy cukrowej - super pomysł!
OdpowiedzUsuńPiękny tort i bardzo ciekawe propozycje kremów, które można wykorzystać w innych kombinacjach. Gin-dotleniaj się codziennie :) A co do zimna...u nas tez już jest dość chłodno :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTaki torcik to już master level, cudo!
OdpowiedzUsuńPiękny tort !
OdpowiedzUsuńcudowny, przepiękny tort! i ten misiu taki uroczy!
OdpowiedzUsuńWspaniały torcik! Wygląda przeuroczo:)
OdpowiedzUsuńAle piękny, napracowałaś się, ale efekt jest!
OdpowiedzUsuńProfesjonalny tort:) Sama nie jestem fanką tego typu dekoracji, ale ludzie to lubią. PS Astrid to jedno z piękniejszych imion <3
OdpowiedzUsuńJa też wolę bardziej "naturalne" ciasta :) Ale od czasu do czasu można zaszaleć ;)
Usuńjest urocze, ale spróbuj je wymówić z duńskim akcentem... Koszmar!
Jest wspaniały <3!
OdpowiedzUsuńale piękny!!!!
OdpowiedzUsuńCudny. Napracowałaś się, a ja wiem coś o tym. Pracuję tak co piątek :( Zatraciłam gdzieś po drodze ten zapał, który miałam początku, ale liczę na to, że mi wróci, gdy już ogarnę przeprowadzkę do nowego lokalu. Póki co jestem wypalona :/ Co do marcepanu to właśnie mam zamiar wprowadzić tego typu torty do oferty, bo ludzie pytają.
OdpowiedzUsuń