Czy jako dzieciaki zajadaliście się ciepłymi lodami, murzynkami, całuskami? Ja tak. Uwielbiałam je. Stanowiły wyjątkowy rarytas - chrupiący wafelek, a w środku ta puszysta, delikatna, słodko-lepka masa... Całość oblana czekoladą. Mmm...
Dziadek kupował mi te w kubeczkach, od Mamy dostawałam całuski - prawie sama pianka, i tylko wafelkowy spód. Zawsze kombinowałam, jakby tu zjeść najpierw wafelek, a dopiero potem masę... Jak możecie sobie wyobrazić, sprawa kończyła się poplamionymi ubraniami, a w najlepszym razie upaćkanymi dłońmi i buzią. Ale było warto! Bo ta pianka... Czysta magia.
Dzisiaj już tak za ciepłymi lodami nie szaleję, wydają mi się za słodkie. Po jednym małym murzynku mam dość słodyczy na trzy dni. Jednak od pewnego czasu zastanawiało mnie, jak takie cudeńka zrobić w domu. Szukałam, czytałam, aż w końcu dowiedziałam się, że to po prostu beza włoska lub szwajcarska...
Nie chciało mi się robić szwajcarskiej, tym razem postawiłam więc na włoską. Syrop ugotowałam na soku z cytryny, który wspaniale równoważy słodycz - uwierzcie mi, takimi ciepłymi lodami nie pogardzą nawet bardzo dorośli dorośli, a dzieci będą zachwycone.
Na zdjęciach tego za dobrze nie widać, ale masa ma śliczny, delikatnie cytrynowy kolor za sprawą barwnika - który oczywiście można pominąć - i moim zdaniem, w takiej wersji prezentuje się jeszcze atrakcyjniej. Teraz chodzą za mną kolejne smaki, może wiśniowy, albo jagodowy...? Zobaczymy.
Cytrynowe ciepłe lody
Składniki:
(na 10 sztuk)
- 80 ml soku z cytryny
- 40 ml wody
- 330 g cukru
- 3 białka
- żółty barwnik spożywczy w paście
polewa:
- 150 g ciemnej czekolady (70%)
- 1 łyżka oleju
dodatkowo:
- 10 wafli do lodów
Sok z cytryny, wodę i cukier umieścić w garnuszku. Gotować bez mieszania, aż syrop osiągnie 118 st. C. Białka ubić na niemal sztywną masę. Powoli wlewać gorący syrop, nie przerywając miksowania. Miksować przez kolejne 10 minut lub dłużej, aż masa całkowicie ostygnie. Na koniec dodać barwnik, zmiksować, aż masa uzyska jednolity kolor.
Masę przełożyć do rękawa cukierniczego z dużą, okrągłą końcówką. Wyciskać do wafli. Odstawić do lodówki na 15 minut.
W tym czasie w kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę z oleję. Przestudzić (czekolada ma być płynna, ale nie ciepła).
Czekoladę przelać do wąskiego, wysokiego naczynia. Pewnym ruchem zanurzać lody w czekoladzie, odczekać chwilę, aż nadmiar ścieknie, odstawić do zastygnięcia.
Przechowywać w lodówce do 3 dni.
Smacznego!
Przepis jest idealny właśnie na teraz, kiedy w lodówkach zalegają popączkowe białka.
Skusicie się...?
Jak byłam małą, to mama też mi kupowała ciepłe lody. Jakoś wcześniej nie pomyślałam, że można zrobić takie w domu, ale przy najbliższej okazji chętnie spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńo jaaa :) uwielbiałam je i uwielbiam :) ostatnio nawet także myślałam żeby zrobić je samemu, jak widać można :) muszę też koniecznie zrobić :) co ciekawe ja zawsze na ten przysmak mówiłam ciepłe lody, nawet nie wiedziałam, że mają inne nazwy całuski czy murzynki :) (u mnie całuski to takie paczki- oponki smażone na oleju :)) i niedawno nawet je jadłam. Byłam w Słupsku (a jestem ze Szczecina), przechodziłam obok cukierni i jak je zobaczyłam to musiałam zakupić, w cukierni mówię do pani " poproszę 3 ciepłe lody..." a ona na mnie oczy zrobiła :) pokazałam o co mi chodzi, a ona " aaa murzynki..." :) haha
OdpowiedzUsuńcałe kieszonkowe w podstawówce przepuszczałam na te lody :D
OdpowiedzUsuńWierz mi - latami się głowiłam jak to cholerstwo jest wykonane! :D Dzięki!
OdpowiedzUsuńo tak! ja też byłam ich fanka a teraz. . . ale zrobić muszę koniecznie bo mnie zaintrygował twój przepis! mówisz że też są takie pełne powietrza? ;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam te lody! :)))))
OdpowiedzUsuńA Twoje wyglądają tak idealnie, tak pięknie... Ach! :D
Nie są takie "puchate" jak te sklepowe, bardziej gęste i ciągnące. Przypuszczam, że żeby je tak porządnie napowietrzyć, potrzebne są jakieś specjalne narzędzia...
OdpowiedzUsuńUwielbiałam :D Teraz mój Franiu strasznie je lubi :)
OdpowiedzUsuńmój tata mi je kupował - jak byłam mała, myślałam, że ze mnie żartuje, a ON mnie nie kłamał, wkrótce potem umarł, a mnie pozostało miłe wspomnienie, o którym nie pamiętałam. dzięki za przypomnienie, jak mi błogo:)
OdpowiedzUsuńpamiętam jak mi mama czasem takie kupowała:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe :) pewnie że się zajadałam!! Czekam na wiśniowe, ponieważ mam trochę wiśni w zamrażarce :)
OdpowiedzUsuńPamiętam te kolejkę w podstawówce do szkolnego sklepiku... i właśnie takie ciepłe lody :) Cudowne Ci wyszły!
OdpowiedzUsuńsmak z dzieciństwa, apetycznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka pociekła.;) cuda . Ja chyba nigdy nie odważę się zrobić takie lody...
OdpowiedzUsuńPrzywołują wspomnienia :) Śliczne!
OdpowiedzUsuńSą obłędne, jak ja lubiłam te lody, chyba będę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńAleż wywołałaś miłe wspomnienia! :)))
OdpowiedzUsuńRobię dziś!
OdpowiedzUsuńJadłabym!!
OdpowiedzUsuńwitaj :) wprawdzie w źródle przepisu podałam inny adres skąd zaczerpnęłam przepis od Ciebie, niemniej jednak tutaj także ślad pozostawię. Pyszne te lody, a ta cytrynka .. boskie!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały :)
Usuń