czwartek, 27 marca 2014

Myśli buntowniczki, czyli o Gretkowskiej słów kilka

Aż do Na dnie nieba nie czytałam nic Gretkowskiej. Owszem, słyszałam o niej dużo. Sporo czytałam artykułów na jej lub jej książek temat. Gdy więc wypatrzyłam Na dnie nieba w przecenie, nabyłam bez wahania. Ciekawa byłam, jak pisze, i czy mi się to spodoba.

Gretkowska - dla mnie - jest symbolem końca lat dziewięćdziesiątych i początku dwudziestego pierwszego wieku. Jej poglądy często sprawiały, że nasze babcie łapały się za głowy w przerażeniu. Autorka bowiem otwarcie i wprost mówi o rzeczach, a których kobietom mówić nie przystoi. Założyła partię polityczną, która walczy o prawa kobiet. Gretkowska bowiem uważa, że kobieta jest panią swojego ciała, że może robić, co jej się żywnie podoba, a mężczyznom, tudzież innym kobietom, nic do tego. I ja się trochę z nią zgadzam...

Na dnie nieba to nie powieść. To felietony opublikowane między 2001 a 2007 rokiem w różnych pismach: Cosmopolitan, Wprost, w Twoim stylu, Pani, Sukcesie, Przekroju, W drodze, Dzienniku, Elle oraz Zwierciadle. Gretkowska wyraża swoje opinie na tematy aktualne, zaprzątające opinię publiczną, ale też te bliskie jej sercu, które nie są dostatecznie w mediach poruszane. Przeczytamy więc o księżach, seksie, homoseksualistach, rodzinie, związkach, matce Polce, polityce, telewizji, kobietach, mężczyznach, Polsce, zachodzie, Europie... O wszystkim, o czym Gretkowska myśli. A kobieta zdecydowanie ma sowje zdanie na niemal każdy temat. Pisze o swoim życiu prywatnym, o związku, o córeczce (o macierzyństwie w wykonaniu Gretkowskiej więcej można przeczytać w jej Polce, którą, mam nadzieję, uda mi się niedługo nabyć). Bez ogródek wyraża nawet najbardziej kontrowersyjne opinie, nie przejmując się reakcją czytelników. Dla niej nie ma tabu, nie ma tematów niezręcznych. 

Z jednej strony mi się to podoba - takie nieskrępowane wyrażanie opinii. Nie siedzi cicho jak mysz pod miotłą, ale otwarcie mówi, co myśli. Potrzeba do tego odwagi - zdecydowanie. Z drugiej strony, mam wrażenie, że czasem nieco przesadza, krytykuje dla samego krytykowania, tylko po to, żeby coś powiedzieć. A wiadomo, że jak się nie ma nic do powiedzenia, to się nie mówi, jak napisał Broszkiewicz. Z drugiej strony, z czego ma żyć pisarka, jeśli nie z pisania...?

Znacie Gretkowską? Ja już troszkę lepiej, choć jeszcze nie wystarczająco. A taką postać znać warto, bo jest jednym z symboli naszej kultury. Czy dobrym, czy złym, nie mnie oceniać. Wpisała się jednak w historię publicystyki i polityki, i warto umieć powiedzieć na jej temat coś więcej, niż gdzieś mi się o uszy nazwisko obiło...
Polecam więc lekturę Na dnie nieba - żeby choć lepiej poznać naszą rodzimą buntowniczkę.

Na dnie nieba
Manuela Gretkowska
Świat Książki
Warszawa, 2007

4 komentarze:

  1. to akurat jedna z moich ulubionych pisarek, Polkę polecam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam dobrze napisane felietony, bo się uczę z nich i pisania, i życia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam większość pozycji Gretkowskiej, ale tej jeszcze nie. Czas to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś bardziej mnie przekonywała...niestety dzisiaj wg mnie nie idzie w dobrym kierunku. A szkoda :(

    OdpowiedzUsuń