czwartek, 9 stycznia 2014

Poświątecznie marudzenie. Creme brulee na pociechę. I książka

Święta, Święta... Większość z Was z pewnością już dawno odetchnęła - i po Świętach... Bo tak, jak wszyscy je kochamy, tak samo, odkąd wyrastamy z cudownych lat dziecinnych, stają się one nieco męczące. Spotkania z rodziną, na które niecierpliwie czekamy, a które po trzech dniach świątecznych zaczynają nieco nużyć. Pyszne jedzenie, którego przesyt daje się we znaki. Prezenty, do których ofiarodawców szeroko się uśmiechaliśmy, trzeba teraz cichaczem wymienić... Nie, nie widzę wcale Świąt w ciemnych barwach. Trochę sama siebie oszukuję, że to dobrze, że już się skończyły...
Bo u nas definitywne zakończenie nastąpiło w miniony poniedziałek. Krasnalki pieczołowicie spakowane do pudełek, bombki równiutko ułożone, a wszystkie porcelanowe i szklane ozdoby sumiennie zawinięte w gazety, żeby szczęśliwie dotrwały do kolejnej wielkiej chwili. I kiedy rozbieraliśmy choinkę, a później wywieźliśmy ją na wysypisko, smutno mi było. Patrzyłam na te wszystkie drzewka, byle jak rzucone na wielki stos, nikomu niepotrzebne, z opadniętymi igiełkami... Gwiazdy jednego sezonu. Ba! Jednego występu! Troszkę mi żal...
Nasza choinka była tym razem piękna. Nie tylko urocza, bo nasza, ale wprost idealna - kształt jak spod igły, bombki, światełka, nawet czekoladowe Mikołaje - wszystko komponowało się w idealną całość. Jeszcze tylko kilka dni, i zupełnie o niej zapomnę...

Troszkę taki nostalgiczny wpis mi wyszedł. Cóż... Kolejny będzie weselszy.

Na osłodę - królewski deser. Pyszny. Idealny.
Creme brulee w nowej (przynajmniej dla mnie) jaśminowej odsłonie.
Wodę jaśminową kupiłam już jakiś czas temu, i nie bardzo wiedziałam, co z nią zrobić. Kupiłam ją dla jednej rzeczy, za którą do tej pory się nie zabrałam... W każdym razie ochota na creme brulee przyszła, woda jaśminowa zerknęła na mnie ukradkiem z półeczki, i stwierdziłam, że to idealny czas na eksperyment. I muszę przyznać, że wyszło pysznie - deser ja to deser - idealnie kremowy, cudownie delikatny, rozpływający się na języku. Z delikatną jaśminową nutą, która nadaje mu nieco orientalnego (tak mi się jakoś kojarzy) charakteru. Bajka
Jeśli nie macie wody jaśminowej (albo nie lubicie), możecie użyć różanej lub pomarańczowej. Albo zrobić tradycyjny - waniliowy. Lub poszaleć: kawowy, czekoladowy, dyniowy, a może kasztanowy...? Ogranicza Was tylko wyobraźnia. Chrupiąca cukrowa skorupka zgra się z każdym wymyślonym smakiem.

Jaśminowy creme brulee

Składniki:
(na 6 porcji)
  • 4 żółtka
  • 40 g cukru
  • 1 łyżeczka wody jaśminowej
  • 400 ml śmietany kremówki (38%)
  • 150 ml mleka

dodatkowo:
  • 6 łyżeczek jasnego brązowego cukru

Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Pod koniec dodać wodę jaśminową. W tym czasie zagotować kremówkę z mlekiem. Powoli wlać do żółtek, cały czas mieszając. 
Masę przelać do kokilek. Ustawić je w większej formie z wysokim brzegiem, nalać gorącej wody do połowy wysokości kokilek.

Piec w kąpieli wodnej w 140 st. C. przez 6--70 minut, aż masa będzie ścięta, ale środek powinien być jeszcze lekko galaretowaty.

Wyjąć kokilki z wody, ostudzić.
Schłodzić w lodówce przynajmniej przez 3 godziny.

Przed podaniem posypać cukrem, skarmelizować go za pomocą palnika. Podawać natychmiast.

Smacznego!

I chciałabym jeszcze podziękować serwisowi Z pierwszego tłoczenia za poświąteczny prezent. Dostałam książkę kucharską z przepisami pięciu blogerów, z których jeden towarzyszy mi w naszych wspólnych kuchennych zmaganiach: Wojtek. Wam gratuluję, sponsorom dziękuję, a sama się cieszę z nowych, ciekawych inspiracji.

15 komentarzy:

  1. Przyznam się: nie cierpię creme brulee ale ten jaśmin mnie tak intryguje że nie wiem czy się nie złamię i spróbuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze Świętami tak to już jest: czekamy, tęsknimy a jak już nadejdą to czasem czujemy przesyt wszystkiego...przygotowań , jedzenia i spotkań, które trzeba odbyć. Ja tym razem mam odwrotnie : zbyt dużo przedświątecznej krzątaniny a zbyt szybko minęły same święta.... Przepis bardzo fajny - uwielbiam jaśmin!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie robiłam, a wygląda tak cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba też powinnam rozebrać choinkę. Ale jako, że mamy w tym roku ładną sztuczką (odziedziczoną po śp dziadku) to jeszcze sobie stoi w kąciku. Niech stoi :)

    Przygotowanie samodzielne creme brulee to moje marzenie. Niestety na razie nie dorobiłam się palnika, a propozycja niektórych by wstawić do piekarnika pod grill do mnie nie przemawia. Jak dla mnie za bardzo się wtedy cały deser nagrzewa przy okazji. No cóż, creme brulee musi poczekać na lepsze czasy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszny deser na osłodę :) Moja choinka już się sama rozbiera hihihi
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Deser wspaniały :) Czasem fajnie jest sobie ponarzekać, od razu lżej się na duszy robi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam na niego wielką ochotę :) jeszcze nigdy nie jadłam i nie robiłam ale w końcu nadejdzie ten dzień ! oby jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kreme brulee chodzi za mną od dłuższego czasu, ale... jak kupię taki palnik, to już mnie nic nie powstrzyma :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Choruję na ten deser już od jakiegoś czasu. Czekam tylko, aż palnik dotrze i będę na pewno eksperymentowała z Twoim przepisem. Gdzie można kupić wodę jaśminową?

    PS. Zapraszam do wzięcia udziału w moim konkursie "Gotuj z limonkowym". Więcej informacji tutaj:
    http://limonkowy.blogspot.com/2014/01/gotuj-z-limonkowym-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję bardzo :)
    Shinju - mnie też wstawianie pod grill w piekarniku nie przekonuje. Zamiast tego robiłam creme brulee z - na przykład - karmelizowanym rabarbarem na wierzchu. Pyszny był! Ale jednan ta cukrowa skorupka jest nie do pobicia... ;)
    Magda - wodę jaśminową kupiłam w sklepie z orientalną żywnością. Co prawda w Danii, ale myślę, że w Polsce też jest dostępna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Apetycznie prezentuje sie w tej kokilce!;)

    OdpowiedzUsuń
  12. ale suuuper! też mi się marzy zrobić ale nie mam palnika! a u Ciebie to wygląda świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przydałby się na poprawienie nastroju... :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie jadłam creme brulee. Bardzo bym chciała poznać smak i zrobię! Nie mam palnika ale zrobię :P

    OdpowiedzUsuń
  15. moja choinka (nadal) w najlepsze stoi:) talerze w choinkowe motywy też w użyciu:) dopiero powoli kiełkuje we mnie myśl, że może już na nie pora:)

    OdpowiedzUsuń