poniedziałek, 6 stycznia 2014

Ciągnące karmelki z czerwonego wina. Mniam!

Spóźniłam się ze Świętami. Za późno zabrałam się za pieczenie ciasteczek, nie przygotowałam wymarzonego, piernikowo-pomarańczowego sernika. Żurawinę musiałam zamrozić, bo nie dałam rady zrobić ciasta, które od dawna chodzi mi po głowie. Nie wiem, jak to się stało. Inspiracji było mnóstwo, czekały wszędzie, aż zwrócę na nie uwagę. Ciągle o Świętach rozmawialiśmy, w końcu wyciągnęliśmy krasnale i ubraliśmy choinkę, a wieniec adwentowy ze świeczkami stał na stole przez cały grudzień. Może to tęsknota za domem, a może brak śniegu sprawiły, że nie do końca potrafiłam wczuć się w przedświąteczny klimat. A kiedy już wpadłam w wir pracy, było za późno na przygotowanie wszystkiego. 
Nauczona doświadczeniem, spisałam listę przedświątecznych smakołyków na przyszły rok. Przez długie miesiące nie będę do niej zaglądać, ale pod koniec listopada (mam nadzieję) zmotywuje mnie do podjęcia odpowiednich działań. Upiekę sernik i muffiny z choinkami, zrobię piernikowe makaroniki i nastawię ciasto na piernik staropolski, w domu będzie pachnieć cynamonem przez cały grudzień. I nie, nie zwariowałam - myśli o przyszłych Świętach już dzisiaj odkładam na półkę. Choć piernikiem jeszcze tej zimy u mnie zapachnie...

Teraz opowiem Wam o karmelkach, które przygotowałam na próbę. Przepis znalazłam na Coutellerie, i od razu wpadł mi w oko. Uwielbiam karmelki i ciągnące krówki, takie cukierki to więc jak dla mnie strzał w dziesiątkę. Chciałam je przygotować w oryginalnej wersji, tym bardziej, że mam w domu całkiem sporo cydru. Miałam też otwartą butelkę wina, na które nikt nie miał ochoty... Zmniejszyłam więc proporcje, i zrobiłam karmelki z czerwonego wina. Efekt? Dość zaskakujący. Mają cudowny, głęboko rubinowy kolor i winny smak, a do tego wspaniale się ciągną. Mi bardzo smakowały. Oczywiście przygotowałam też te oryginalne (o nich innym razem), i obie wersje miały swoich zwolenników. Ciężko mi powiedzieć, która lepsza. Spróbujcie sami.

Karmelki z czerwonego wina

Składniki:
(na 15 cukierków)
  • 275 ml czerwonego wina
  • 70 g cukru
  • 35 g śmietany kremówki (38%)
  • 45 g masła

Wino wlać do garnuszka z grubym dnem, zredukować do 65 ml - około 10-15 minut na średnim ogniu. Odrobinę wina wlać do śmietanki, żeby ją zahartować. Do wina wlać śmietankę, dodać cukier i masło. Gotować bez mieszania, aż płyn osiągnie temperaturę 125 st. C. Zdjąć z palnika, dobrze wymieszać, przelać do wyłożonej folią spożywczą formy 8x13 cm. Ostudzić, zostawić do zastygnięcia - można wstawić do lodówki.

Zastygniętą masę pociąć na niewielkie kawałki ostrym nożem z piłką. Każdy cukierek zawinąć w kawałek papieru do pieczenia.

Smacznego!

Karmelki były u mnie smakołykiem sylwestrowym, ze względu na strukturę przypadły do gustu dzieciom, a ciekawy, oryginalny smak przekonał do nich dorosłych. Z pewnością i w Waszych domach znajdą amatorów.

23 komentarze:

  1. Wyglądają bardzo kusząco:) Dodatek czerwonego wina zachęca! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, nigdy nie jadłam takich łakoci, bardzo jestem ciekawa ich smaku

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie poczułam atmosfery świąt chociaż trochę ciast upiekłam.

    A te karmelki z czerwonego wina - wygląda świetnie! Nigdy takich nie jadłam, chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow... niesamowite! P.S. ja także już zbieram listę przepisów na przyszłe święta bo w tym roku słabo je poczułam choć udało mi się przygotować wiele rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. u ciebie zawsze fajne inspiracje ;-) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mają intensywny kolor! Bardzo jestem ciekawa jak smakują :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy przepis, nigdy nie jadłam takich karmelków :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawy pomysł :) chętnie bym zjadła takiego karmelka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniam, mniam...na takie karmelki bym się bardzo chętnie skusiła, chociaż za cukierkami nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy przepis :) Na próbę chętnie zrobię. A potem pewnie częściej będę robić :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak śniegu jest "niewielka" przeszkodą w odczuwaniu magii świat. U mnie to raczej brak wynikało z konieczności bardzo dietetycznego podejścia do świątecznych potraw. Nic smażonego, nic tłustego i nic ciężkostrawnego. Pozostały gotowana marchewka, ziemniak i ryba. A karmelki z wina bombowy przepis tylko czy wino było wytrawne?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spotkałam się z takim przepisem, bardzo ciekawy. pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  13. łał, muszą być nieziemskie!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. tak właśnie pomyślałam jak je zobaczyłam, że to super pomysł na imprezę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. z przygotowaniem listy na przyszłe święta to wcale nie taki dziwny pomysł. mi też ciągle coś ucieka... skorzystam z pomysłu ;)

    a cukierki! no cóż... muszę się przyznać, że nie mogę się oprzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dietetyczne Święta? O rany... To faktycznie wyzwanie...
    Wino było półwytrawne albo wytrawne, nie pamiętam... Ale myślę, że słodkie też się nada :) Ja po prostu dałam to, co mi zostało w butelce ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny winny kolor...!! Wyobrażam już sobie ich smak...napewno wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń