Druga odsłona mojej ostatnio ulubionej zabawy blogowej: trzy po trzy. Dostajemy trzy składniki, i mamy z nimi skomponować dowolne danie. Tym razem padło na szparagi, jajka i ser. Kiedy tylko o nich przeczytałam, od razu miałam przed oczami śliczne tartaletki. Niewiele się zastanawiając, kupiłam wszystkie potrzebne składniki i przystąpiłam do działania.
Danie jest wyjątkowo proste, ale dla mnie było małym wyzwaniem: pierwszy bowiem raz używałam w kuchni koziego sera. Jakimś cudem udało mi się kupić opakowanie, i kiedy otworzyłam je w domu, przeżyłam lekki szok - kozi ser jest naprawdę słony! Troszkę się bałam, że zdominuje delikatne szparagi, ale okazało się, że zamiast tego nadał tartaletkom pazura i sprawił, że stały się dużo bardziej wyraziste. Całość smakowała nam ogromnie - idealne na przystawkę przed uroczystym obiadem, wieczorną przekąskę na ciepło lub lekki lunch, podane z sałatą. Szparagi nie giną, ale idealnie współgrają z serem, delikatną masą jajeczno-śmietanową (trzeba uważać, żeby jej nie przesolić) i chrupiącym, kruchym ciastem. Bazylia nadaje daniu świeżości, a spora ilość pieprzu charakteru. Pełen sukces.
Kruche ciasto oczywiście od niezawodnego Michela Roux, z jego Ciast pikantnych i słodkich, inspirację co do nadzienia znalazłam na Amu amu, ale pozmieniałam bardzo dużo, dostosowując składniki do mojego smaku i zawartości lodówki.
Razem ze mną dania ze szparagami, jajkami i serem przygotowali również Maggie, Panna Malwinna, Wiera, Dobromiła, Siaśka, Mirabelka, Martynoosia, Małgosia, Siankoo, Wojciech i Bartoldzik. Koniecznie do nich zajrzyjcie - ja już się nie mogę doczekać, żeby sprawdzić, jakie cuda przygotowali!
Tartaletki ze szparagami i kozim serem
Składniki:
(na 6 tartaletek)
kruche ciasto:
- 250 g mąki pszennej
- 125 g zimnego masła
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 jajko
nadzienie:
- 250 g zielonych szparagów
- 1 cebula
- 20 g masła
- 60 g koziego sera
- 2 jajka
- 100 ml śmietany kremówki
- sól
- pieprz
- listki z dwóch gałązek świeżej bazylii
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z solą. Dodać masło, posiekać nożem, a następnie szybko, ale dokładnie rozetrzeć z mąką palcami. Wbić jajko, zagnieść gładkie ciasto.
Uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.
Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość 2-3 mm, wyciąć koła większe niż średnica foremek i wyłożyć je ciastem. Odciąć nadmiar.
Schłodzić 15-20 minut, a następnie gęsto nakłuć widelcem.
Podpiec ciasto w 180 st. C. przez 14 minut.
Szparagi umyć, odłamać twarde końcówki. W garnku zagotować wodę, posolić i gotować szparagi przez 4 minuty. Następnie przepłukać zimną wodą.
Cebulę pokroić w kosteczkę, zeszklić na maśle.
Jajka roztrzepać, wymieszać ze śmietaną, solą i pieprzem oraz posiekanymi listkami bazylii.
Na dno tartaletek wyłożyć po łyżeczce cebuli, na to szparagi, przekrojone na pół. Na wierzch pokruszyć ser. Zalać masą jajeczną.
Piec w 180 st. C. przez 20 minut, aż masa się zetnie.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!
Przygotowaliście już ciasta na World Baking Day?
Masz w tym przepisie wodę? U mnie jest woda i to w ilości 40 ml, jednak jest zupełnie zbędna. Bardzo lubię te spody, idealnie kruche i łatwe w przygotowaniu. A nadzienie? Czysta poezja!
OdpowiedzUsuńpysznie :) fajna akcja :)
OdpowiedzUsuńOj, kzoi serek nie powinein być słony, w każdym razie nie mocno. Spróbuj jeszcze innego. A wiesz, że kozi serek jadłam po raz pierwszy właśnie w tartaletkach? I to było bardzo przyjemne doswiadczenie :-)
OdpowiedzUsuńTak, kiedy pierwszy raz spróbowałam koziego sera, też byłam w szoku :)
OdpowiedzUsuńTa tarteletka jest śliczna!
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMalwinna, zdaje mi się, że w oryginalnym przepisie była woda, ale ja nie daję - ciasto bez niej ma idealną konsystencję. Jakbym wlała tyle wody, to potem by rozwałkować chyba nie szło...
Bee, mój był. Ale w trakcie pieczenia mocno złagodniał i smakował naprawdę dobrze. Kilka dni później kupiliśmy inny, i nie był słony, ale miał konsystencję jakby camemberta. Ten pierwszy mocno przypominał mi fetę :)
wygląda smakowicie, prezentuje się przepięknie ale kusisz, a tu brzuch burczy bo jeszcze w pracy ;) z pewnością wykorzystam jutro przepis, dam znać jak wyszło o ile mi wyjdzie :P
OdpowiedzUsuń