środa, 9 listopada 2011

Ciasto z jabłkami w pływającym kremie

Kiedyś pisałam o pewnym zakalcu. Do tej pory jestem pewna, że to nie wina przepisu, ale moja - te ciasta ucierane jednak nie są najprostsze... W każdym razie - napisałam o nim z dwóch powodów. Po pierwsze - bo może ktoś będzie miał chęć na ciasto z marcepanem i agrestem, które nawet z zakalcem smakowało nieźle. Po drugie - bo wpadki się zdarzają.

Przeglądając większość blogów kulinarnych mam wrażenie, że Autorki to geniusze - wszystko jest zawsze idealne i pyszne. Tam nie ma miejsca na zbitą szklankę, wysypaną mąkę, nagły brak kluczowego składnika w lodówce, a wreszcie zakalec czy inna katastrofa są nie do pomyślenia w ogóle. Oczywiście, będąc realistką (którą nie jestem) - nie wierzę w to. Każdemu czasem wychodzi zakalec. No nie ma bata - nie ma ideałów na tym świecie. Gdzieś coś musi czasem nie pójść. W związku z tym mam zamiar opowiadać o moich porażkach. Nie klęskach spektakularnych, gdzie nie wychodzi nic, co można by w ogóle jakoś nazwać (a takie przecież też się zdarzają...), ale o tych drobniejszych, gdzie ciasto jest do uratowania, tylko... Jest jakieś ale. Mniejsze czy większe. Bo to ciasto, które chcę przedstawić dzisiaj, z pewnością zasługuje na uwagę. Jest smaczne, jabłka są pyszne, krem delikatny, a kruche ciasto kruche. Jest jednak ale...

Otóż: przepis znalazłam w Ciastach i deserach nr 1/2010, i od razu wiedziałam, że muszę je upiec. Jakiś czas temu robiłam coś podobnego, tylko z kremem budyniowym - wyszło pycha, i D. domagał się powtórki. To wyglądało podobnie, ale jednak krem był zupełnie inny. I właśnie tu tkwi moje ale - krem, mimo że bardzo delikatny i smaczny, rozpływa się... Obojętnie, czy ciasto jest z lodówki, czy trzymamy je w temperaturze pokojowej. Po prostu czegoś w nim brakuje, a ja nie wiem czego... Myślicie, że możecie je udoskonalić? Spróbujcie, i podzielcie się wnioskami. Bo idea może zachwycić, smak też jest pierwszorzędny, ale z gęstością koniecznie trzeba coś zrobić. Moje dwa podejścia się nie powiodły, może ktoś z Was da radę...?

Ciasto z jabłkami w kremie z mascarpone



Składniki:
(na tortownicę o średnicy 26 cm)

ciasto:
  • 300 g mąki pszennej
  • 100 g cukru
  • 250 g zimnego masła
  • 2 żółtka
masa:
  • 250 serka mascarpone
  • 3 jajka
  • 2 białka
  • 90 g cukru
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
dodatkowo:
  • 5 średniej wielkości jabłek
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z cukrem, posiekać z masłem. Wbić żółtka, zagnieść gładkie ciasto. 
Schłodzić w lodówce przez 30-60 minut.

Schłodzone ciasto podzielić na pół, jedną część schować z powrotem do lodówki, drugą wylepić spód formy wyłożonej papierem do pieczenia. Gęsto ponakłuwać widelcem.

Podpiec w 200 st. C. przez 20 minut.
Ostudzić.

Z pozostałego ciasta ulepić wałeczek, uformować z niego wysokie na 4 cm brzegi, dokładnie dolepiając do spodu ciasta.

Dwa białka ubić na sztywną pianę. Partiami wsypywać cukier, nie przerywając ubijania. Wsypać mąkę, następnie wbijać po jednym jajku, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Na końcu dodać mascarpone i wymieszać na gładką masę.

Jabłka obrać, przekroić na połówki i wykroić gniazda nasienne.

Na podpieczony spód wyłożyć jabłka, zalać masą.

Piec w 150 st. C. przez 40 minut.
Ostudzić w uchylonym piekarniku.

Smacznego!

Oczywiście nie zachęcam Was do pieczenia niewypałów - ale do eksperymentów jak najbardziej. Takie nie do końca udane ciasto może być do tego świetną bazą. Poza tym uważam, że czasem dobrze jest poczytać o tym, co się nie udaje. Nie mówię o czymś tak przyziemnym jak podbudowywanie własnego ego cudzą porażką, ale o upewnieniu się, że każdemu może powinąć się noga. Że to normalne, i nie należy się tym zniechęcać. Że warto próbować dalej. I może moje porażki dla innych będą sukcesem? Oby. Bo tak jest lepiej.

9 komentarzy:

  1. Zdarzają się kulinarne porażki, ale mało kto się nimi chwali i takich potraw, wypieków nie umieszcza na blogu ;-) O tak eksperymentowanie to świetna zabawa. Bardzo podoba mi się ten post. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Porazki zdarzaja sie kazdemu - mysle, ze wiele autorow blogow po prostu filtruje informacje i dzieli sie z czytelnikami jedynie tym, co sie udalo :) Ja pamietam do dzis moja brazylijska mleczna tarte: w swej niezmierzonej madrosci wrzucilam wszystko do miski miksera, wymieszalam i... dopiero wtedy zdalam sobie sprawe, ze powinnam byla najpierw ubic bialka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedyś taki okres (wtedy bloga nie prowadziłam, więc miałam może ze 13 lat), że 3 ciasta pod rząd były zakalcami - ale mój Tata zakalce uwielbia, więc był uszczęśliwiony ;) Od tamtej pory zakalec zdarzył mi się raz, może dwa razy. Nie wiem, po prostu zwykle trzymam się przepisu, a szczególnie poleceń typu "wszystkie składniki w temp. pokojowej" etc. ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. no ja zdecydowanie nie należę do kucharek "geniuszek" i w mojej kuchni nie zawsze i jest idealnie i nie zawsze się udaje

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, mój sposób na krem z Twojego przepisu to:

    najpierw ubić wszystkie 5 białek osobno
    do sztywnej piany dosypywać miarowo cukier i na końcu łyżka mąki ziemniaczanej
    do tego maskarpone
    i po jednym żółtku z osobna
    Masa wyszła zwarta i puchowa, także polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to skoro wyszło, to zrobię jeszcze jedno podejście :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  6. No ja perfekcjonistką też nie jestem ;) czasem coś nie wychodzi "jak na zdjęciu", ale to dlatego, że ja często coś zmieniam - zmniejszam ilość cukru, zamieniam smaki galaretki, bo taką wolę, zamiast migdałów daję np. rodzynki, itp... I czasem coś nie wyjdzie :) jeśli o tym mówię czy piszę to "okrężną drogą" ;)

    Ja do masy już utartej, która by nie była idealna, a którą szkoda zmarnować dałabym galaretkę rozpuszczoną w małej ilości wody... Ratowałam się już tak 2 czy 3 razy, ostatnio nawet z mini tortem, który de facto tortem nie wyszedł :P poza tym na bazie mascarpone z galaretką robię serniki na zimno, więc wiem, że to się sprawdza - w końcu galaretka stężeje. A do jabłek galaretka pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie się zgadzam co do galaretki, tyle, że masa była już upieczona. Kruche ciasto namokło, i jakby zaczęła wyjmować masę, to już w ogóle byłaby klęska... Niestety, ale tutaj nie było co ratować...
      No a przed pieczeniem nie wiedziałam, że nie wyjdzie.

      Usuń
    2. No jeśli upieczona to "po ptokach" :) ja galaretkę daję podczas przekładania ciasta - jeśli mi masa płynie :)

      Usuń