poniedziałek, 7 listopada 2011

Black Sabbath i Iron Man

Ostatni tydzień był tak wypełniony wszystkim, że kompletnie nie miałam czasu dla bloga. Byliśmy w Ikei i na targu warzywnym, i w jeszcze kilku sklepach - zaopatrzyłam się oczywiście w mnóstwo warzyw i owoców, a także kilka świątecznych drobiazgów. Zasadniczo wiem, że to za wcześnie, ale po prostu nie mogłam się oprzeć! Mam kompletnego bzika na punkcie Świąt, i po prostu nie umiem nad nim zapanować. Póki co jeszcze się trzymam, bo to dopiero listopad, ale co będzie w grudniu... Tego nie wie nikt.
Odwiedziłam też Najlepszą Sąsiadkę, która jest szczęśliwą właścicielką Wii - po grze w tenisa, ping-ponga, boksie, walce na miecze, strzelaniu z łuku i kręglach przez trzy dni myślałam, że ręka mi w końcu odpadnie. Na szczęście nie odpadła, i już nawet przestała boleć. Bawiłam się rewelacyjnie, mówię Wam - takie zabawki są świetne! A ile przy tym śmiechu...
Są jeszcze pewne problemy, ale o nich pisać nie będę, bo nie są moje. A przynajmniej nie powinny być. Więc przejdę do rzeczy - wcześniej obiecałam filmy, i słowa dotrzymuję.



Udało nam się obejrzeć obie części Iron Mana - i cóż, podobało mi się. Ale tajemnicą nie jest, że takie filmy lubię. Coraz bardziej doceniam Roberta Downey'a Jr. za niesamowite postacie, które kreuje. Najpierw Sherlock Holmes, który był genialny, a teraz Tony Stark - geniusz, a przy tym niesamowity luzak! I choć momentami lekko się gubi (postać, nie aktor), to wzbudza sympatię i cały czas zawzięcie mu kibicowałam.

Bratu bardziej podobała się część druga, mi pierwsza - wniosek jest prosty - obie są dobre. Bo są. Na podstawie komiksu, więc trzeba być przygotowanym na bardzo złe czarne charaktery, choć te pozytywne nie są krystaliczne. Tony ma kupę kasy, którą przeznacza na zbrojenie armii USA. Chce dobrze - żeby jego kraj mógł wygrywać. Kiedy jednak zostaje porwany i odkrywa, że nie tylko jego rodacy korzystają z broni jego firmy, ale także ludzie, którzy absolutnie nie powinni jej mieć, zaczyna wątpić w sens swojej pracy. W akcie desperacji i chęci ucieczki buduje prototyp kostiumu Iron Mana - konstrukcję, która pozwala mu latać i czyni go niemal niezniszczalnym. Kiedy już wraca do domu, udoskonala projekt, i zmienia się w Iron mana - obrońcę ludzkości.



W drugiej części musi walczyć z Ivanem - synem byłego współpracownika swojego ojca, który chce się na nim zemścić. Geniuszem niemal dorównuje Starkowi, i stwarza naprawdę niebezpieczną broń. Czy Iron Man sobie z nim poradzi? 
W tym wszystkim mamy Pepper, graną przez Gwyneth Paltrow, która moim zdaniem w tej roli sprawdziła się rewelacyjnie. Dziewczyna jest oddana Starkowi i stara się mu pomóc ze wszystkim, nawet, kiedy musi włożyć mu dłoń niemal do serca. Praktycznie znikąd pojawia się też Nick Fury, który chce zwerbować Iron Mana do tajemniczego projektu - ale o tym dowiecie się sami, oglądając film. Jeśli lubicie tego typu produkcje, naprawdę warto.

Całość wspiera genialna muzyka Black Sabbath - i choćby dla nich warto spędzić wieczór z Iron Manem.

Iron man
2008
reżyseria: Jon Favreau
scenariusz: Hawk Ostby, Mark Fergus
Tony Stark: Robert Downey Jr.
Jim Rhodes: Terrence Howard
Pepper Potts: Gwyneth Paltrow
Obadiah Stane: Jeff Bridges

Iron man 2
2010
reżyseria: Jon Favreau
scenariusz: Justin Theroux
Tony Stark: Robert Downey Jr.
Jim Rhodes: Don Cheadle
Pepper Potts: Gwyneth Paltrow
Natasha Romanoff: Scarlett Johansson
Ivan Vanko: Mickey Rourke

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie jedne z lepszych "komiksowych" filmow. A do Roberta Downeya Jr. mam slabosc i ciesze sie bardzo, ze wreszcie wyszedl z dolka i znow zajal sie graniem w filmach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och tak - dla genialnego Iron Man Black Sabbath warto obejrzeć ten film... Chociaż nie powiem, sam w sobie też jest niezły. ;)

    Pozdrawiam,
    yummymorning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń