czwartek, 16 listopada 2017

Wesele z planem i ciasteczka orzechowe z czekoladą

Duńskie śluby są bardzo zorganizowane. Tam nie ma czasu na nieprzewidziane zdarzenia; wszystko ma swoje czas i miejsce. Na czym właściwie to polega?
Najpierw jest obiad, w czasie którego wygłaszane są toasty i, uwaga, śpiewane piosenki. Tak, tak; nie tylko państwo młodzi muszą się przyłożyć. Na najbliższej rodzinie również spoczywają pewne obowiązki. Jednym z nich jest ułożenie piosenki, która opowiada o nowożeńcach. O tym, jak się poznali, jacy są, jakie jest ich wspólne życie, wspomina różne zabawne wydarzenia i cechy charakterystyczne obojga.
Nasza, napisana przez szwagra C., była znakomita. Było potrzebnych kilka przerw nie tylko na słynne duńskie skål (toast), ale też z uwagi na gromkie wybuchy śmiechu biesiadników. Do dzisiaj od czasu do czasu zerkam na nią, żeby poprawić sobie humor.

Kiedy posiłek, wraz z toastami, przemowami i piosenkami, dobiega końca, jest czas na tańce. Przybywa zamówiona wcześniej grupa, i, tak naprawdę, daje mały koncert. Nasi, znalezieni dwa czy trzy tygodnie przed imprezą, grali przez trzy godziny i spisali się na medal. Zdobyli serca wszystkich gości w momencie, gdy zaczęli grać dziecięce piosenki dla małej Astrid, która klaskała w rączki i bujała się pod sceną z najszerszym uśmiechem, jaki w życiu widziałam. Przy ostatniej piosence nikt z gości nie siedział, a musicie wiedzieć, że takie osiągnięcie na duńskim weselu to nie byle co.
I choć zostawili niedosyt, bo goście spokojnie mogliby bawić się kolejną godzinę, to gdy skończyli, a ja padłam na krzesło myślałam, że już nigdy z niego nie wstanę. Pończochy miałam w strzępach, gdyż butów pozbyłam się już jakiś czas wcześniej, dół sukni podejrzanie przybrudzony, stopy obolałe jak jeszcze chyba nigdy, ale za to szczery uśmiech nie schodził mi z twarzy. Było cudownie! 
Dzień, choć długi i męczący, był jednocześnie po prostu idealny. Nie mogłoby być lepiej, wszystko poszło zgodnie z planem, a goście byli zachwyceni co najmniej tak samo, jak my. 
Czy panna młoda może marzyć o czymś więcej...?

Tymczasem mam dla Was przepis na bardzo proste, orzechowe ciasteczka z czekoladą. Znalazłam go na stronie Donny Hay, i po prostu nie mogłam się oprzeć. Bezglutenowe (jeśli użyjecie bezglutenowego proszku do pieczenia), cudownie chrupiące, intensywnie pachnące orzechami laskowymi, z kawałkami rozpływającej się w ustach ciemnej czekolady. Idealne jesienne ciasteczka, które świetnie sprawdzą się w roli podwieczorku do kubka gorącej herbaty lub kakao. 
To jak, upieczecie...?

Orzechowe ciasteczka z czekoladą


Składniki:
(na 20-25 ciastek)
  • 175 g zmielonych orzechów laskowych
  • 60 g cukru
  • 60 g brązowego cukru
  • 40 g mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 100 g masła
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 150 g ciemnej czekolady (70%)

Orzechy, oba rodzaje cukru, mąkę i proszek dokładnie wymieszać.
Masło rozpuścić, przestudzić. Jajko roztrzepać, wymieszać z masłem i ekstraktem.
Wlać mokre składniki do suchych, dokładnie wymieszać. Dodać posiekaną czekoladę, połączyć.
Odstawić na 30 minut (można do lodówki).

Z ciasta wilgotnymi dłońmi formować kulki wielkości orzecha włoskiego, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując duże odstępy (po 9 ciastek na blasze).

Piec w 170 st. C. przez 12 minut.
Przestudzić 10 minut na blasze, następnie przełożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.

Przechowywać w szczelnym pojemniku.

Smacznego!

Jednocześnie chciałabym Wam przypomnieć, że to już ostatni gwizdek na przygotowanie ciasta na piernik staropolski. Musi ono mieć czas na rozwinięcie aromatu; kilka tygodni w lodówce to absolutne minimum!

10 komentarzy:

  1. uwielbiam takie ciasteczka, po prostu uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zadziwiające, że można znaleźć orkiestrę na wesele trzy tygodnie wcześniej. U nas w Polsce zamawia się z dwu letnim wyprzedzeniem 😊 Ciasteczka pysznie wyglądają. Poproszę o jedno do kawki :) ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, jak bezglutenowe - to ja po prostu musze sprobowac :-) Dziekuje :-)


    Buziaki!

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. W trzy tygodnie? Wow! :)
    Ciasteczka mega pysznie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale smacznie się prezentują 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Znakomite ciasteczka, schrupałabym kilka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, wszystkiego najlepszego!!!!!!!!!!!!!!! <3
    Tak - Panna Młoda (taka jak Ty lub ja) zawsze marzy jeszcze o czymś czekoladowym i świętym spokoju :D haha buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      O tak - wreszcie ktoś, kto mnie rozumie ;)

      Usuń
  8. Jak tak czytam to podoba mi się koncepcja takiego weselicha, szczególnie układanie piosenek co wydaje mi się nie lada wyczynem, żeby rymy grały...i w ogóle :)
    A ciasteczka biorę w ciemno, mniam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ja bym takiej piosenki nawet po polsku nie potrafiła ułożyć. Bardzo Duńczyków za to podziwiam, są moimi mistrzami w tej kategorii :)

      Usuń