piątek, 5 lutego 2016

Przychodzi Duńczyk do lekarza... Czyli na chorobę najlepszy jest rum

W Polsce rzadko kiedy pacjent wychodzi z gabinetu lekarskiego bez recepty, choćby jedyną dolegliwością go nękającą był najbanalniejszy z możliwych katar. W Danii sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Najczęściej można tutaj usłyszeć rady, takie jak: wietrzyć mieszkanie, pić dużo gorącej herbaty, nie przegrzewać się. Jeśli pacjent wyraźnie cierpi, wskazówką będzie kupno paracetamolu. Gdy delikwent jest niemal w stanie agonalnym, po potarciu wnętrza policzka patyczkiem i stwierdzeniu, że zagnieździły się tam bakterie, lekarz wypisze receptę na penicylinę w formie, w której w Polsce od lat jest niedostępna (wiem, co mówię; Mamunia jest farmaceutką i zna się na rzeczy).

Przez takie podejście frustracja sięgała zenitu kilka razy. Gdy ledwo jestem w stanie się podnieść z łóżka, picie jeszcze większych ilości herbaty nie zmieni nic, poza jeszcze częstszymi wizytami w toalecie. Dlatego w końcu zaczęłam zaopatrywać moją apteczkę w Polsce, a do lekarza idę tylko wtedy, gdy wiem, że bez antybiotyku się nie obejdzie. 

Reakcja C. na zawartość mojej szafki z lekami była bezcenna. Patrzył, oglądał, dziwił się niepomiernie. Po co mi tyle wszystkiego? I dlaczego ja jem tyle tabletek...?
Chowany po duńsku, po medykamenty sięga w ostateczności. Efekt jest taki, że na największy ból głowy łyka pół tabletki i... Mu przechodzi! Na przeziębienie wystarczą mu dwie pomarańczowe tabletki, i od razu jest jak nowo narodzony. Cóż, w drugą stronę wszystko działa nieco gorzej...
C. się jednak nie poddaje, i próbuje leczyć mnie domowymi, duńskimi sposobami. Ulubionym jest rumianek z rumem; taka siekierka rozgrzewa i błyskawicznie stawia na nogi, jeśli człowiek zabierze się za spożycie odpowiednio wcześnie. W barku zawsze stoi u nas butelka niewiarygodnie mocnego rumu (osiemdziesiąt procent!), wyciągana tylko w czasie choroby. Odrobina tego trunku w połączeniu z sokiem z cytryny, miodem i naparem z rumianku, nawet jeśli nie sprawi, że cudownie ozdrowiejecie, zdecydowanie umili czas choroby. Ja tam korzystam z tego z przyjemnością...

Rum Toddy


Składniki:
(na 1 porcję)
  • 200 ml gorącej herbatki rumiankowej
  • sok z 1/4 cytryny
  • 2 łyżeczki miodu
  • 2-3 łyżki rumu Stroh (80%)

Do herbaty dodać sok z cytryny, miód oraz rum, wymieszać. W razie potrzeby dosłodzić do smaku. Pić gorące.

Smacznego!

Ja tymczasem wracam do pod kołdrę chorować. Nie jest to specjalnie przyjemne czy rozrywkowe zajęcie, ale zdecydowanie lepiej choruje się na kanapie niż na krześle...

19 komentarzy:

  1. Oj taki rumowy specyfik by mnie tydzień temu na pewno postawił na nogi :) A tak musiał antybiotyk :(

    OdpowiedzUsuń
  2. To dużo zdrowia z takim gorącym rumem na pewno choruje się milej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Anglii podobnie. Konająca z przeziębienia koleżanka poszła do lekarza, a lekarz zalecił kołdrę i mleko z czosnkiem. Wszyscy chodzą w krótkim rękawku jak wiatr urywa głowę, w domu mają 14 stopni, dzieci w październiku jeżdżą w wózkach z gołymi stopami. I chorują mniej niż my. U nas za to widziałam parokrotnie scenkę gdy wczesną jesienią ja w lekkiej przejściowej kurteczce, pod spodem lekka bluzka i mi ciepło (jest pewnie ok. 15 stopni, a ta kurtka to od wiatru i dlatego, że wracam wieczorem), a na pobliskim placu zabaw ok. 2 latek w zimowym puchowym kombinezonie, wyglądający jak sigma i pi z "Przybyszów z Matplanety" razem wzięci, a za dwulatkiem babcia z grubą czapką. Dziecko drze się w niebogłosy (słusznie), a babcia unieruchamia wprawnym ruchem i nakłada zdjętą czapkę, a na nią jeszcze kaptur. Zszokowana opowiadam mamie i pytam, co oni ubiorą temu dziecku przy -5 o -20 nie wspomnę?? Mama: no co ty, od +10 nie pozwolą mu wyjść z domu. Tadam... Nasze słynne polskie przegrzewanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak źle, i tak niedobrze... Mi brakuje złotego środka między tymi, jakby nie patrzeć, dość skrajnymi postawami :)

      Usuń
  4. A czego spodziewać się po Skandynawach? Przyzwyczajeni do zimna, hartują się od małego i potem idą przez życie nie zaznawszy uciążliwego kataru… Sama podchodzę ostrożnie, zarówno do leczenia farmakologicznego jak i naturalnego. Jednak nie wszystko da się wyleczyć rumem z cytryną (a szkoda), z drugiej strony nie rozumiem polskiego zamiłowania do antybiotyków, które według nas, zwalczają i bakterie i wirusy. Mamy raczej słabo odporne organizmy, tu niestety kłania się przegrzewanie mieszkań i brak ruchu na świeżym powietrzu. Póki co zdrówka życzę i czekam na kolejne przepisy : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zdecydowanie, do wszystkiego należy podchodzić z głową i umiarkowaniem :)

      Usuń
  5. Oj, lubię takie leki; D
    Osobiście nienawidzę łykać tabletek i sięgam po nie również w ostateczności, kiedy już wiem, że bez nich naprawdę nie da rady. Staram się walczyć z bólem i nie brać od razu czegoś, żeby mi przeszło. Czasem jednak nie ma wyjścia, trzeba coś łyknąć.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrówka życzę :)) Taki lek z pewnością nie zaszkodzi, a na pewno poprawi humor :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, to podobnie do Irlandii. W aptece wybór między paracetamolem a nurofenem, a lekarz radzi pić miód z cytryną, a na gorączkę – rozebrać się. Szczególnie dzieci się nie leczy niczym aptecznym, chyba, że już naprawdę nic innego nie pomoże. Trudno się przyzwyczaić, a i szlag człowieka trafia, gdy płaci 50 euro za taką poradę. Dorośli leczą się tu gorącą whisky.
    Skończyłam właśnie „Młyn na wzgórzu” Gjellerupa, gdzie właśnie raczyli się grogiem toddy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chodzę do lekarza w ostateczności, jak już naprawdę nie umiem sobie sama poradzić; oczekuję więc czegoś więcej niż porad jak od Babci ;)

      Usuń
  8. Jednak my poprosimy taką bez rumu :D
    Coś w tym jest, człowiek potem bardzo szybko uodparnia się na wszelkie tabletki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdrówka życzę:) ... wg mnie Duńczycy mają zdrowe podejście do leczenia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozbawił mnie Twój opis :) Niestety śmieszne to ale i smutne bo jednak nadużywamy leków :( Dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie wiedziałam tego dwa tygodnie wstecz. muszę pamiętać na przyszlość, może się jeszcze przydać

    OdpowiedzUsuń
  12. Po rumianku boli mnie żołądek, więc musiałabym zrobić wersję bez herbatki ;)Zdrowia Ci życzę :)
    Ania

    OdpowiedzUsuń