Kiedy w propozycjach gotowania na kwiecień przeczytałam o nowej zabawie, aż zaświeciły mi się się oczka. Maggie wymyśliła, żeby każdego miesiąca podawać trzy składniki, z udziałem których będziemy musieli coś ugotować lub upiec. Takie zadania poruszają kulinarną wyobraźnię, zmuszają do pewnej kreatywności - i mi się to ogromnie podoba!
Gdy zobaczyłam, że w tym miesiącu obowiązkowymi składnikami są jajka, cytryny i mak, przed oczami zaczęły mi przelatywać obrazy pełne cytrynowych pyszności.
Najpierw klasyczne cytrynowe muffinki z makiem - piekł je chyba każdy, nikt nie potrafi im się oprzeć - pięknie pachną, są delikatne i urocze z ciemnymi kropeczkami. Hmpf... To jednak nie to, co mi się marzy.
Później pomyślałam o krajance cytrynowej, na makowym spodzie. To już bardziej oryginalne, ciekawsze. I w sumie bliska byłam wykonania takiego ciasta, ale... Padło jednak na coś zupełnie innego.
Kwiecień w tym roku jest dziwny, taki zimowo-wiosenny (póki co z przewagą zimy, ale miejmy nadzieję, że druga połowa będzie zdecydowanie cieplejsza), więc i moje ciasto łączy w sobie te dwie pory roku. Jest cytrynowo świeże, pachnie obłędnie cytrusami; i jest na drożdżach, a wyrabianie ciasta drożdżowego, czekanie, aż urośnie, a później jego pieczenie, kojarzy mi się zdecydowanie z długimi, ciemnymi wieczorami. Znalazłam przepis na chałkę w Scandilicious baking Signe Johansen, i już dawno chciałam ją przygotować. Dodałam skórkę z cytryny i sok cytrynowy do glazury, całość posypałam makiem - idealnie dopasowała się do wymagań jej postawionych. Wyszła pyszna - puszysta, aromatyczna, z przyjemnie chrupiącym między zębami makiem. Zajadaliśmy się nią w weekendowe śniadanie - pycha!
Wyzwanie podjęli również: Maggie, Mirabelka, Wiera, Patison, Siankoo oraz Wojciech. Ogromnie jestem ciekawa, co przygotowały dziewczyny, koniecznie do nich zajrzyjcie!
Cytrynowa chałka z makiem
Składniki:
(na 1 sporą chałkę)
- 500 g mąki pszennej
- 25 g świeżych drożdży
- 50 g cukru
- 1 łyżeczka soli
- 250 ml letniego mleka
- 1 jajko
- 50 g masła
- skórka otarta z 1 cytryny
dodatkowo:
- 1 żółtko
- sok z 1/2 cytryny
- 10 g maku
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z solą. Zrobić po środku wgłębienie, wkruszyć drożdże. Wsypać 1 łyżeczkę cukru, zalać połową mleka i odstawić na 15 minut.
Po tym czasie do zaczynu wlać resztę mleka, dodać pozostały cukier, wbić jajko i zagnieść ciasto. Dodać rozpuszczone i przestudzone masło oraz skórkę otartą z cytryny, wyrobić gładkie ciasto (może się delikatnie lepić - w razie potrzeby lekko podsypać mąką w czasie wyrabiania).
Z ciasta uformować kulę, umieścić w lekko natłuszczonej misce i odstawić do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Wyrośnięte ciasto jeszcze raz szybko zagnieść, podzielić na trzy równe części. Z każdej uformować wałek o średnicy 3-5 cm. Zapleść warkocz, końce podwijając pod spód. Chałkę ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut.
Wyrośniętą chałkę posmarować żółtkiem roztrzepanym z sokiem z cytryny, posypać makiem.
Piec w 200 st. C. przez 10 minut, następnie zmniejszyć temperaturę do 180 st. C. i piec 30-35 minut.
Ostudzić na kratce.
Smacznego!
Jeśli upieczecie są tę chałkę (albo jakąkolwiek inną) i jakimś cudem nie uda Wam się jej całej pochłonąć, póki jest świeża i pyszna, zajrzyjcie do mnie koniecznie jutro - pokażę Wam, jak dać chałce drugie życie. Bardzo smakowite życie...
profeska!
OdpowiedzUsuńPiękna, oj zjadłabym kawałek, z masłem...:)
OdpowiedzUsuńAle piękna ta chałeczka i do tego cytrynowa:-), a mak to już dopełnia całą wspaniałość tego wypieku. Fajna akcja:-)
OdpowiedzUsuńale ładnie zapleciona! ciekawie z tym akcentem cytrynowym w chałce
OdpowiedzUsuńFantastyczna chałka!
OdpowiedzUsuńZjadłabym teraz taką gruba pajdę chałki, posmarowaną masełkiem a do tego kubek kakao, ehh... się rozmarzyłam... :))
OdpowiedzUsuńChałka profesjonalna! Wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńI fajny pomysł na "trzy po trzy":)
Pozdrowienia:)
o jaka fajna chałka, chodzi za mną taka chałka od dłuższego czasu :) szkoda że nie można ze strony podkraść :)
OdpowiedzUsuńaaa cytrynowa chałka? nie jadłam jeszcze, a szkoda, bo pewnie jest przepyszna! :)
OdpowiedzUsuńAz mi zapachnialo twoja chalka. I chce mi sie czegos cytrynowego - teraz, zaraz, juz.
OdpowiedzUsuńKrajanka cytrynowa? Supeer :D
OdpowiedzUsuńAle chałka? Coś niesamowitego, tyle wspomnień (no, może nie cytrynowa, ale zawsze to chałka) :)
Uwielbiam chalki! To takie arystokratki wsrod pieczywa :). No i zrobilas mi smaka teraz...szkoda, ze w pracy musze siedziec, bo juz bym pedzila do kuchni!
OdpowiedzUsuńpięknie musiała pachnieć! :) mniam
OdpowiedzUsuńchałki, to moja miłość.. uwielbiam, ubostwiam, pychaaa. ale smaka mam :) zapraszam do siebie www.buenaappetite.blogspot.com
OdpowiedzUsuń