tag:blogger.com,1999:blog-21544239445788272912024-02-07T07:12:44.261+01:00Pożeraczkaczyli raz a dobrzeginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.comBlogger1157125tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-45809656466680167962018-03-01T10:07:00.000+01:002018-03-01T10:07:02.877+01:00Mała rzecz, a cieszy, czyli nie tylko o granoli słów kilka<div style="text-align: justify;">
Nie jestem szalenie uważną obserwatorką otaczającej mnie rzeczywistości; pewnie dlatego, że zdecydowanie bardziej interesują mnie nowości cukiernicze niż ludzkie zachowania. Niemniej, od czasu do czasu zdarza mi się zaobserwować sytuacje, które na długo zapadają mi w pamięć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy byłam w szkole poprzednim razem, odbywały się egzaminy końcowe. Jest to wielkie wydarzenie, kończące się przemowami i kolacją, w której uczestniczą bliscy i znajomi egzaminowanych, specjalnie z tej okazji zaproszeni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze przed oficjalnym końcem egzaminu, wszyscy goście czekają w holu, z napięciem i zainteresowaniem obserwując ostatnie chwile, rozmawiając i wypełniając gwarem zazwyczaj ciche już o tej porze korytarze. Też poszłam sprawdzić, jak poszło mojej współlokatorce, i gdy tylko weszłam między ludzi, nad tłumem rozległo się głośne: <i>Hej, śliczna!</i> Jak na komendę wszystkie damskie głowy obróciły się w stronę wołającego, zdecydowanie męskiego głosu. Aż przystanęłam z wrażenia, z zaciekawieniem obserwując tę falę odwracających się kobiet. Mężczyźni tymczasem pozostali zupełnie niewzruszeni (tutaj mała dygresja: w języku duńskim śliczna/śliczny to <i>smukke</i>, niezależnie od płci, okrzyk więc był pod tym względem zupełnie neutralny). Podejrzewam jednak, że gdyby wołała kobieta, sprawy przybrałyby zupełnie inny obrót...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ile to mówi o nas, kobietach? Znajdujemy się w zupełnie obcym miejscu, gdzie nie znamy nikogo poza najbliżej stojącymi osobami, ale jeśli jakiś mężczyzna wyrazi uznanie, od razu mamy nadzieję, że było skierowane w naszą stronę. Próżność...? A może tak po prostu jest, i nie należy się w tym dopatrywać niczego nadzwyczajnego? W końcu każda z nas chce być uważana za śliczną...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na marginesie dodam (nie, żeby się chwalić czy coś), że wołanie było skierowane do mnie; a śliczną jeden z kucharzy nazywa mnie tylko dlatego, że nie może zapamiętać mojego imienia. Nie obrastam więc w piórka; ale i tak mi przyjemniej, niż jakby wołał: <i>Ej, ty!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem mam dla Was przepis na wyjątkowo smakowitą granolę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że już dawno żadnej nie pokazywałam; wspięłam się więc na wyżyny twórcze, i skomponowałam mieszankę z płatków owsianych, czekolady i fistaszków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszło bosko! Jest chrupiąca, trochę słodka, z lekko słonawą nutą (zamiast dodatku soli, można użyć orzeszków solonych, ale wtedy trudniej kontrolować proporcje słodkiego do słonego). Mi bardzo przypadła do gustu, a i C. zajadał się nią z wielkim zapałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mała rzecz, a cieszy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Granola z masłem orzechowym, fistaszkami i czekoladą</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkP7OW_jQUz60P8cQDodr0GsZZbCtWAw65lW-wYqt-mtEbwhOhHTm-Iz6FRkiGhpi9RYQfj7yVMC1NaYka3T48bpwlu5k5WHdk9KpHzP2yr2ihquwA6FVVUUzW6WWZd2zQZflw2m9DVHQ/s1600/SAM_3709.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkP7OW_jQUz60P8cQDodr0GsZZbCtWAw65lW-wYqt-mtEbwhOhHTm-Iz6FRkiGhpi9RYQfj7yVMC1NaYka3T48bpwlu5k5WHdk9KpHzP2yr2ihquwA6FVVUUzW6WWZd2zQZflw2m9DVHQ/s640/SAM_3709.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 2 l słój)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>350 g płatków owsianych</i></li>
<li><i>80 g orzeszków ziemnych niesolonych</i></li>
<li><i>2 łyżki złotego siemienia lnianego</i></li>
<li><i>2 łyżki nasion chia</i></li>
<li><i>100 g miodu</i></li>
<li><i>85 g masła orzechowego</i></li>
<li><i>50 ml oleju</i></li>
<li><i>1/2 łyżeczki soli</i></li>
<li><i>100 g ciemniej czekolady (70%)</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Płatki owsiane, orzeszki, siemię lniane i chia wymieszać w dużej misce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Miód, masło orzechowe i sól podgrzać, aż wszystko się ładnie połączy. Zdjąć z palnika, dodać olej, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wlać mokre składniki do suchych, dokładni wymieszać. Wysypać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 165 st. C. przez 25-30 minut, 2 razy w tym czasie mieszając.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wyjąć blachę z piekarnika, lekko przestudzić. Do jeszcze ciepłej granoli dodać posiekaną czekoladę, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić, przełożyć do szczelnego pojemnika.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem pierwszy tydzień szkoły już niemal za mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ależ ten czas leci!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-53663049452307510972018-02-27T10:36:00.000+01:002018-02-27T10:36:01.960+01:00Wyjątkowe tiramisu na wyjątkowy dzień<div style="text-align: justify;">
Czas pędzi. I to tak na złamanie karku; doprawdy, gdzie on się tak spieszy...? Że niby do wiosny...? Na jutro zapowiadają minus piętnaście stopni! No naprawdę, nie ma ku czemu tak biec...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niedawno uświadomiłam sobie, że wczoraj minęło pół roku do naszego wesela. <i>Pół roku!</i> Dacie wiarę...? Nie wiem, kiedy to minęło. Gdy myślę o weselu, mam wrażenie, jakby było wczoraj. No, może trochę przesadziłam... Ale pamiętam szczegóły nie gorzej niż <i>tydzień po</i>. Ciągle się śmieję na myśl o niektórych momentach i wzruszam na wspomnienie siąkającego w kościele Taty. Pamiętam nasz pierwszy taniec (totalna porażka, ale było ciemno, to nikt nie widział), ustawianie się do zdjęć i sakramentalne <i>tak</i>. Boskie danie główne, toasty i piosenkę, która chwyciła mnie za serce. Zdenerwowanie przed przemową, a potem głośne wybuchy śmiechu gości i oklaski. Ach, cóż to był za dzień!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z tej okazji w miniony weekend przygotowałam nasz ulubiony deser w nieco innej odsłonie. Klasyczny krem do tiramisu na jajkach wzbogaciłam o dodatek ajerkoniaku, a pomiędzy warstwy kremu i biszkoptów dołożyłam truskawek. Efekt - zniewalający! Delikatny, leciutki krem, mocno kawowe biszkopty i całkiem smakowite (jak na koniec lutego) truskawki. Aj, zajadaliśmy się, aż nam się - niezbyt romantycznie - uszy trzęsły. To było coś!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Tiramisu z ajerkoniakiem i truskawkami</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Yl2QRn4jRks7cHVPNR64vGd7h9pvpsUcaccpp4PRWBZ01EdiTcIVGMv1VHSj0-G51MgQtLfpNlvlgrwhiwaot0Xi3t1fxgjtR5zAzTQpDRzuxNvxXDe9NykBrLlTss1mb7BhYaCDG3U/s1600/SAM_3742.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Yl2QRn4jRks7cHVPNR64vGd7h9pvpsUcaccpp4PRWBZ01EdiTcIVGMv1VHSj0-G51MgQtLfpNlvlgrwhiwaot0Xi3t1fxgjtR5zAzTQpDRzuxNvxXDe9NykBrLlTss1mb7BhYaCDG3U/s640/SAM_3742.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 4-6 porcji)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>3 jajka</i></li>
<li><i>40 g cukru pudru</i></li>
<li><i>250 g serka mascarpone</i></li>
<li><i>75 g ajerkoniaku</i></li>
<li><i>80 g podłużnych biszkoptów</i></li>
<li><i>200 ml mocnej kawy</i></li>
<li><i>2 łyżki kakao</i></li>
<li><i>250 g truskawek</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Wlać ajerkoniak, zmiksować. Dodać mascarpone, miksować, aż krem zacznie gęstnieć. Ubić białka, delikatnie wmieszać do kremu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Biszkopty maczać krótko w kawie. Ułożyć połowę na dnie szklanek, następnie wyłożyć połowę kremu. Oprószyć kakao, wyłożyć połowę pokrojonych w ćwiartki truskawek. Na owoce położyć namoczone w kawie biszkopty, przykryć pozostałym kremem. Schłodzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przed podaniem wierzch oprószyć kakao i udekorować pozostałymi truskawkami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf6QN-z9FGbSD-SyieeJqnaUWEEk2s7Wfm4Y0I8dXqgGvENgUOLUKemTjdaB1My9jSrQ06ghE5TOS11HCCQ-BtGdX7N1i3LHRwxWD_US5enuNqDB8c8GqKjnSJHipkMsJrI2laB6vZwlQ/s1600/SAM_3733.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgf6QN-z9FGbSD-SyieeJqnaUWEEk2s7Wfm4Y0I8dXqgGvENgUOLUKemTjdaB1My9jSrQ06ghE5TOS11HCCQ-BtGdX7N1i3LHRwxWD_US5enuNqDB8c8GqKjnSJHipkMsJrI2laB6vZwlQ/s640/SAM_3733.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem ja znów wylądowałam na Zelandii. Póki co - fajnie jest. Miło jest zobaczyć znane, dawno niewidziane twarze, pogadać o wszystkim i o niczym, i pośmiać się do rozpuku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Od razu odmłodniałam, przynajmniej o kilka lat.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-45488667493301306952018-02-21T17:18:00.001+01:002018-02-21T17:18:57.394+01:00Kochanie przez czytanie, czyli kilka słów o rzeczach ważniejszych<div style="text-align: justify;">
Magdę, a właściwie jej bloga <i><a href="http://www.savethemagicmoments.pl/">Save the magic moments</a></i>, poznałam przypadkiem. Ot, gdzieś jakiś link, w który kliknęłam, bo akurat temat mnie zainteresował. Okazało się, że Madzia, choć nie o ciastach pisze, potrafi czytelnika przyciągnąć na tyle, że ma ochotę zostać dłużej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po jakimś czasie okazało się, że jest tak samo zwariowana na punkcie książek, jak ja. Gdy więc postanowiła zorganizować akcję <i><a href="https://www.facebook.com/hashtag/kochanieprzezczytanie?source=feed_text&story_id=1863929086959919">Kochanie przez czytanie</a></i> nie miałam wątpliwości, że wezmę w niej udział, choć teoretycznie - niezupełnie jest mi po drodze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawno, dawno temu, gdy byłam zupełnie malutka, a później już nieco większa, moi Dziadkowie czytali mi na okrągło. Serio! Nie pamiętam wieczoru, kiedy jedno z nich nie przeczytałoby mi przynajmniej kilku bajek na dobranoc. Przodował w tym Dziadek - jako emerytowany milicjant, zakochany po uszy w swojej pierworodnej wnusi, wykorzystywał niemal cały swój czas wolny na umilanie życia <i>małej terrorystce</i>. Skąd taka brutalna samokrytyka...? Otóż wyobraźcie sobie taką scenę: późny wieczór, dzień najprawdopodobniej powszedni (choć to akurat nie ma większego znaczenia); Dziadek z wnusią, obleczeni w piżamki, leżą w łóżku. Dziadek czyta, wnusia słucha. Jedną bajkę, drugą, trzecią... Dziadek zaczyna przysypiać, wnusia niezbyt elegancko go szturcha i stanowczym, choć piskliwym głosikiem żąda, aby kontynuował. Dziadek czyta dalej, bo jak tu się skarbowi oprzeć...? </div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku powtórzeniach, kiedy już niemal cała książka jest po raz nie wiadomo który przeczytana od deski do deski, do pokoju wpada Babcia, w podomce i wałkach na głowie, żeby dosadnie, aczkolwiek elegancko, wyrazić swoje niezadowolenie. W końcu do zerówki wstać trzeba! Dziadek potulnie przyznaje jej rację, mówi, że <i>tylko skończy tę ostatnią bajeczkę</i>, po czym czyta minimum pół godziny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby sześcioletnim dziewczynkom zlecano międzynarodowe zadania dyplomatyczne, świat wyglądałby zupełnie inaczej...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Morał z tej historii jest taki, że wychowano mnie na książkach. Nawet kiedy już nauczyłam się czytać, nadal wieczorem Babcia lub Dziadek czytali mi bajki. Do znudzenia, w kółko te same książki. Miałam ich całkiem sporo, baśnie Andersena czy braci Grimm (za tymi ostatnimi nie przepadałam; były straszne same w sobie, a okładki książek wywoływały koszmary), ale dwie były ulubione: <i>Bajarka opowiada</i> i <i>Baśnie Dalekiego Wschodu </i>(polecam je Wam z całego serca!). Doszło do tego, że zanim nauczyłam się czytać, potrafiłam siedzieć z którąś tych książek na kolanach i udawać, że czytam, powtarzając tekst baśni słowo w słowo! Ach, to były czasy... Aż mi się łezka w oku kręci na samo wspomnienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Te długie godziny spędzone na czytaniu w dużym stopniu ukształtowały moją osobowość. Sprawiły, że mam raczej bogate słownictwo, a językiem ojczystym posługuję się poprawnie i intuicyjnie. Bajki w telewizji czy czas spędzony przed komputerem czy z telefonem w ręku z pewnością tego nie dadzą. Dlatego tak ważne jest, żeby dzieciom czytać. Żeby od małego nauczyć je, że to coś wspaniałego. Bo inaczej czarne literki na białym tle przegrają z kolorowymi obrazkami.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://mamaczyta.pl/wp-content/uploads/2013/11/na-szczescie-mleko1-224x300.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://mamaczyta.pl/wp-content/uploads/2013/11/na-szczescie-mleko1-224x300.jpg" data-original-height="300" data-original-width="224" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o książce dla dzieci nieco starszych, ale która mnie - osobę dorosłą - oczarowała. Mowa o <i>Na szczęście mleko...</i> Neila Gaimana. Gaiman, absolutnie genialny autor książek fantastycznych, zabrał się za powieść dla dzieci - i wyszło mu to znakomicie! <i>Na szczęście mleko...</i> to historia zapominalskiego taty, który musiał zająć się dziećmi, gdy jego żona wyjechała w podróż służbową. Poprzedniego dnia zapomniał kupić mleka, czym prędzej więc przed śniadaniem udał się do sklepu. Niestety, droga nie była prosta; napatoczyli się na niej profesor Steg, czyli podróżujący w czasie dinozaur, królowa piratów, wumpiry i śluzowate stwory. Czy Tacie uda się wrócić i nakarmić dzieci, które powoli tracą nadzieję na szczęśliwe zakończenie...? Koniecznie sprawdźcie razem ze swoimi dziećmi!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I chociaż jeszcze nie mam swoich dzieci, to książek dla dzieci mam całe mnóstwo i wiem, że jak już się pojawią, to będę im czytać tyle, ile czytano mnie. Bo to jedna z tych rzeczy, które mają na dzieci ogromny wpływ; nie tylko w danej chwili, ale na ich przyszłość. A to chyba najważniejsze...</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-6443654637422700872018-02-16T10:42:00.000+01:002018-02-16T10:42:10.438+01:00Deser kasztanowo-kawowy i powrót do codzienności<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj skończyłam kolejny etap szkolny - piąty. Teraz już tylko powrót do domu, i jutrzejsza pobudka o wpół do pierwszej w nocy... Brutalny powrót do rzeczywistości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mam jednak wrażenie, że codzienność nie da mi się we znaki za bardzo - w końcu to tylko tydzień... Bo później znów wracam do szkoły; tak, żeby się na Zelandii za mną stęsknić nie zdążyli. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym razem było bardzo kameralnie - nauczyciel i my trzy. Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie; bez sztywnego planu, całe dnie robiłam croissanty, kransekage, musy i polewy lustrzane... Udoskonalałam techniki, znajdowałam nowe, warte uwagi przepisy, bawiłam się karmelem i czekoladą - jednym słowem, aż żal, że to już koniec. Bo przy kolejnej okazji będzie nas znów piętnaścioro - co oczywiście ma swoje plusy, ale... <i>Sami wiecie, jak jest. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moją największą dumą jest pokonanie lęku przed możliwością wylosowania na egzaminie końcowym <i>marcepanowego rożka</i>. Brzmi niewinnie, ale uwierzcie - to prawdziwe wyzwanie! Wszystko musi do siebie idealnie pasować, paseczki lukru muszą być cieniutkie i w idealnie równych odległościach, a całość nie powinna odchodzić od pionu. W końcu mi się udało! Oczywiście, nie jest idealnie, ale... Blisko. Wystarczająco blisko, żebym nie wpadała w bezdech na samą o nim myśl.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ta szkoła jednak czegoś mnie uczy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was natomiast przepis na naprawdę wyjątkowy deser. Bardzo prosty; raptem kilka składników, w dodatku niespecjalnie wyszukanych (no, może poza kasztanami, które poza sezonem ciężko kupić. Okazuje się jednak, że można znaleźć je mrożone - już obrane i podgotowane, gotowe do użycia - genialny pomysł!). Mamy więc krem kasztanowy z dodatkiem ricotty, warstwę intensywnie kawowej galaretki, delikatny mus kawowy i migdałowo-kasztanowy nugat. C. się w tym deserze zakochał, szczególnie przypadł mu do gustu chrupiący wierzch, który bezczelnie podjadał z miseczki, zanim zdążyłam udekorować nim desery. Dzięki dodatkowi sody do karmelu staje się on niemal <i>puszysty</i> - choć może to nienajlepsze określenie. Soda napowietrza karmel, dzięki czemu jest dużo przyjemniejszy w jedzeniu - taki prosty, a jakże efektowny trik!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całość jest świetnie wyważona i lekko zaskakująca, pięknie wygląda i smakuje po prostu bosko!</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak, ja wiem, że już po Walentynkach, ale w myśl zasady, że <i>kochać trzeba na co dzień, a nie tylko od święta</i>, przygotujcie taki deser w weekend i zjedzcie w doborowym towarzystwie. Nie pożałujecie - gwarantuję!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Deser kasztanowo-kawowy</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4WZ07UW0UuNJ-cQihdpN3x2fjhsUXEgX2z-eoAycOa-q5XkyvoLHzS1M9bv10rJ3Gwt_kwvlKsc3ZSJ7kiJPcUUFUHpZyQF_etOQa8fEYQyHqiIoV4ZX1Vf044OgR3qC0YWj8R9Ty9Tw/s1600/SAM_3693.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4WZ07UW0UuNJ-cQihdpN3x2fjhsUXEgX2z-eoAycOa-q5XkyvoLHzS1M9bv10rJ3Gwt_kwvlKsc3ZSJ7kiJPcUUFUHpZyQF_etOQa8fEYQyHqiIoV4ZX1Vf044OgR3qC0YWj8R9Ty9Tw/s640/SAM_3693.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 4-6 porcji)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>mus kasztanowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>100 g słodzonego kremu z kasztanów</i></li>
<li><i>50 g sera ricotta</i></li>
<li><i>180 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>2 listki żelatyny</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>galaretka kawowa:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>150 ml kawy</i></li>
<li><i>2 listki żelatyny</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>mus kawowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>2 żółtka</i></li>
<li><i>2 łyżki cukru</i></li>
<li><i>45 ml mocnej kawy</i></li>
<li><i>2 listki żelatyny</i></li>
<li><i>200 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>25 g <a href="http://razadobrze.blogspot.dk/2016/10/pieczone-kasztany-tak-po-prostu.html">pieczonych kasztanów</a></i></li>
<li><i>20 g blanszowanych migdałów</i></li>
<li><i>50 g cukru</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki sody oczyszczonej</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować mus kasztanowy:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białka ubić na sztywną pianę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>150 ml kremówki ubić na pół sztywno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pozostałą kremówkę podgrzać, dodać do niej odciśniętą żelatynę. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Krem kasztanowy zmiksować z ricottą. Dodać żelatynę, zmiksować. Dodać ubitą kremówkę w dwóch partiach, delikatnie mieszając łyżką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przełożyć krem do szklanek, schłodzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować galaretkę:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. Odcisnąć, dodać do gorącej kawy, ostudzić. Gdy galaretka zacznie tężeć, przelać na mus kasztanowy. Schłodzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować mus kawowy:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczy c w zimnej wodzie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żółtka z cukrem utrzeć na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać kawę, cały czas miksując. Przelać masę do garnuszka, podgrzewać, cały czas mieszając, aż nieco zgęstnieje (nie gotować!). Do ciepłej masy jajecznej dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Przestudzić. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić na pół sztywno. Delikatnie wmieszać do letniej masy jajecznej. Przelać na zastygniętą galaretkę, schłodzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kasztany i migdały grubo posiekać, wysypać na papier do pieczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Cukier skarmelizować. gdy nabierze głębokiej, złoto-brązowej barwy, dodać sodę, wymieszać. Natychmiast przelać karmel na migdały i kasztany, wymieszać. Zostawić do całkowitego ostudzenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przed podaniem posypać deser posiekanymi kasztanami i migdałami w karmelu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnAkQZ9GGS1dN-fFPgbsC09MbiV_uCBeapWoNS0MnKqwjgI1b2R2454l0-T3S8-4SLUqhsKcAte0e7qXlWTpf2g3aoJloc9WI-H8mwws43KECrD3sPD-USMOaKZB4Y235FjGPTY1nDUL8/s1600/SAM_3701.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnAkQZ9GGS1dN-fFPgbsC09MbiV_uCBeapWoNS0MnKqwjgI1b2R2454l0-T3S8-4SLUqhsKcAte0e7qXlWTpf2g3aoJloc9WI-H8mwws43KECrD3sPD-USMOaKZB4Y235FjGPTY1nDUL8/s640/SAM_3701.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja tymczasem zbieram się do domu; jeśli się pospieszę, jest szansa, że dostanę spóźnionego walentynkowego całusa!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-44698560059763489892018-02-14T21:04:00.003+01:002018-02-14T21:04:53.004+01:00Ciasto z kasztanami, wiśniami i kruszonką. Nie tylko dla zakochanych<div style="text-align: justify;">
W poniedziałek na zajęciach byłyśmy we dwie. Muszę przyznać, że taki system niemal prywatnych lekcji bardzo przypadł mi do gustu. Nauczyciel nie patrzy nam na ręce przez cały czas, zajmując się swoimi sprawami (wypiekaniem wyjątkowo apetycznie pachnących bochenków, jeśli ktoś by się zastanawiał), ale jest do naszej dyspozycji na każde zawołanie; można więc pytać i się radzić dowoli, tylko chwilami narażając się na buraczane aluzje. W dodatku odkryłam, że niemal cała kulinarna wiedza, jaką zgromadziła ludzkości przez wieki, w wypadku mojego nauczyciela nie ma zastosowania, bo niemal wszystko jest - tutaj cytuję - <i>ble!</i> Albo <i>brr!</i>, jeśli to coś wyjątkowo paskudnego, jak na przykład owsianka. Albo kapusta kiszona. Lub wieprzowina.</div>
<div style="text-align: justify;">
Koty też są <i>brr!, c</i>hociaż ich akurat nie jada. Ale to pewnie dlatego, że są <i>brr!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do poniedziałku - musiałam wydrukować kartkę. Właściwie to pół, bo tylko jedną stronę. Zostałam więc odesłana do informatyków z informacją, że mają mi umożliwić dostęp do drukarki o tajemniczej nazwie C39, znajdującej się w pokoju nauczycielskim. Dotuptałam więc z trudem do pokoju przez nich zajmowanego, wyjaśniłam, na czym rzecz polega, oddałam laptopka i czekałam. Przez prawie czterdzieści minut! Gdyby mój Tato zobaczył, co chłopaki wyrabiali, wyłysiał by na miejscu (bo siwawy to już ździebko jest). Było ich trzech; oglądali ten mój biedny komputer w trybie zmianowym - jak już coś się któremuś udało, to za chwilę tracił rezon i wątek, i wołał kolegę. I tak w kółko!</div>
<div style="text-align: justify;">
Na ich usprawiedliwienie muszę jednak dodać, że pewnym utrudnieniem mógł być fakt, że mój laptopek nadal trwa w zawieszeniu lingwistycznym pomiędzy językiem polskim a duńskim, nie mogąc się zdecydować, który jest bliższy jego procesorowi (chciałam napisać sercu, ale to w końcu bezduszna maszyna jest). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu się udało. Mogłam wydrukować potrzebny mi świstek, chłopcy załapali się na świeżutkie croissanty, a wszystko stanęło na tym, że w walentynkowy wieczór wylądowałam w moim pokoju z butelką whisky. I deserem, o co zadbał jeden z miłych kucharzy z kantyny. W sumie, to mogło być gorzej... <i>Chyba</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was przepis na bardzo zwykłe, a jednocześnie lekko zaskakujące ciasto. Myślałam o przygotowaniu czegoś <i>wystrzałowego</i>, ale po tych wszystkich cudnych ciastach, których miałam okazję próbować w szkole, naszła mnie ochota na coś prostego. Ciasto ucierane - oto moje marzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przygotowałam więc puszyste, maślane i lekkie ciasto, wypełnione słodkimi kasztanami i kwaskowatymi suszonymi wiśniami, a wszystko pod warstwą chrupiącej, kasztanowej kruszonki. Prawdziwa uczta! C. był zachwycony; wcinał, aż mu się uszy trzęsły. A chyba właśnie o to chodzi w taki dzień jak dziś, prawda...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Ciasto ucierane z kasztanami, suszonymi wiśniami i kasztanową kruszonką</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc98NeYzev6qjUE1trEZYkSDdV5_a3DAu7QV2TFcQNHR8945OJGJ4JIaxn8VqhMZLeyYZ3w-8PG6BJphNJxla6Flu0tjBEj90E4hBnrDav3MtzttqShkUZWE0zQnYWKYWJAwhhUmkrSh0/s1600/SAM_3679.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc98NeYzev6qjUE1trEZYkSDdV5_a3DAu7QV2TFcQNHR8945OJGJ4JIaxn8VqhMZLeyYZ3w-8PG6BJphNJxla6Flu0tjBEj90E4hBnrDav3MtzttqShkUZWE0zQnYWKYWJAwhhUmkrSh0/s640/SAM_3679.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na formę serce o średnicy 20 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>125 g miękkiego masła</i></li>
<li><i>115 g cukru</i></li>
<li><i>4 jajka</i></li>
<li><i>230 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki soli</i></li>
<li><i>1 łyżka likieru amaretto</i></li>
<li><i>75 g <a href="http://razadobrze.blogspot.dk/2016/10/pieczone-kasztany-tak-po-prostu.html">obranych pieczonych kasztanów</a></i></li>
<li><i>100 g suszonych wiśni</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>kruszonka:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>25 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>30 g mąki kasztanowej</i></li>
<li><i>30 g cukru</i></li>
<li><i>40 g zimnego masła</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę pszenną i kasztanową przesiać, dodać cukier, wymieszać. Dodać pokrojone w kosteczkę zimne masło, szybko zagnieść kruszonkę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Po jednym wbijać jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać z proszkiem, wymieszać z solą. Partiami dodawać do masy maślanej, miskując tylko do połączenia składników. Wlać amaretto, zmiksować.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na końcu dodać pokrojone na mniejsze kawałki kasztany i wiśnie, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciasto przełożyć do formy wysmarowanej masłem, równomiernie posypać kruszonką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 170 st. C. przez 50-55 minut, do suchego patyczka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić na kratce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy1PjXRVs4VmG6HTCxTmtjHC8wFK9BSzzz3qd9MmmV_n-W-N9ts1lj1qDsHTfvUPx2EwPF0eFgSUvTeqRq3OlW0nnPt7rsJyjbGeOv8orAP2h_OyLp3EM1ni9-61ma1TA8eFZnK1cIxBg/s1600/SAM_3690.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy1PjXRVs4VmG6HTCxTmtjHC8wFK9BSzzz3qd9MmmV_n-W-N9ts1lj1qDsHTfvUPx2EwPF0eFgSUvTeqRq3OlW0nnPt7rsJyjbGeOv8orAP2h_OyLp3EM1ni9-61ma1TA8eFZnK1cIxBg/s640/SAM_3690.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja tymczasem szybciutko idę pod prysznic, żeby spokojnie zaszyć się pod kołdrą z książką i herbatką w zasięgu ręki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bo - jak mnie dzisiaj uświadomił facebook:</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Wszystko, czego ci trzeba, to...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Miłość.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Co? Nie, nie. Książki!</i></div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-7305694593113430242018-02-12T19:00:00.000+01:002018-02-13T19:42:36.624+01:00Pissaladiere, czyli cebularz po francusku<div style="text-align: justify;">
Jako dziecko bardzo na siebie uważałam. Nie przychodziłam do domu z pozdzieranymi kolanami, nie obnosiłam się z zadrapaniami i nie zeskrobywałam z zapałem strupów, a bliznami mogę się pochwalić czterema, z czego jedną mam po ospie, a trzech kresek na kolanie nabawiłam się podczas jednego wjechania w płot (dostałam śliczny nowy rower, niestety - bez hamulców w pedałach... Gdyby ktoś się zastanawiał, rower wyszedł z tego wypadku bez szwanku). Zapewne wynika to z faktu, że przez pierwszych siedem lat życia byłam jedynaczką, traktowano mnie jak księżniczkę, wszyscy nade mną skakali, chuchali i dmuchali (taki już los córki pierworodnej i długo wyczekiwanej wnusi - Dziadek, po dwóch synach, miał parcie na dziewczynkę). </div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio jednak - co mój Mąż stwierdził z niejakim przerażeniem - <i>ciągle coś</i>. Niecałe trzy miesiące temu przewróciłam w pracy stojak z ciastami - prosto na lewą stopę (o czym pisałam Wam <a href="https://razadobrze.blogspot.dk/2017/11/szczescie-w-nieszczesciu-i-dunskie.html">tutaj</a>). Skończyło się na prześwietleniu, orzeczeniu stłuczenia i jednym dniu wolnym, który wykorzystałam na wylegiwanie się na sofie - w pełni zasłużone! Tymczasem w minioną sobotę <i>zahaczyłam</i> stopą (tym razem lewą) o krzesło. Tak nieszczęśliwie, że jeden z palców przybrał barwę głębokiego fioletu przechodzącego z jednej strony w purpurę, a z drugiej w <i>navy blue</i>; jest elegancko napuchnięty i boli, kiedy choćby próbuję włożyć skarpetkę. Nie jest dobrze, oj nie... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz mam tylko nadzieję, że nie upomną się o mnie wszystkie choroby wieku dziecięcego, których nie przeszłam w odpowiednim czasie. Ich lista jest bowiem zatrważająco długa...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W zeszły piątek, dziewiątego lutego, obchodzony był Międzynarodowy Dzień Pizzy. Jest to jedno z tych uroczych świąt, o którym najczęściej zapominam, ale jeśli ktoś akurat mi przypomni, celebruję zapamiętale. No bo przecież każda okazja do świętowania jest dobra, a jeśli jeszcze jest wymówką do zjedzenia wyśmienitej pizzy, to po prostu nie mogę sobie odmówić. </div>
<div style="text-align: justify;">
Umówiłyśmy się z dziewczynami na wspólne pieczenie, jednak tu coś wypadło, tam się obsunęło - i udało się dopiero dzisiaj. Nic straconego - pizzę można zjeść zawsze, nie tylko od święta!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja tym razem temat potraktowałam bardzo luźno, i po inspirację zamiast do Włoch, udałam się do Francji. <i>Pissaladiere</i> pochodzi z Nicei; to tam wypiekano placki na chlebowym cieście z dużą ilością karmelizowanej, mięciutkiej cebuli, czarnymi oliwkami i anchovies, i sprzedawano każdego poranka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę przyznać, że od dawna miałam ochotę na ten francuski przysmak; anchovies kupiłam już jakiś czas temu, i tylko czekało na swoją kolej. Przepis znalazłam u <a href="http://strawberriesfrompoland.pl/2014/11/08/wez-kilogram-cebuli-placek-cebulowy-z-2/">Truskawkowej Ani</a>, i zmieniłam tylko odrobinkę, nie odchodząc jednak zbyt daleko od tradycji. Ciasto jak na grubą pizzę, jest miękkie i delikatne; a cała góra słodkiej, skarmelizowanej cebulki z dodatkiem wyrazistych oliwek i słonych filecików anchovies smakuje po prostu obłędnie! Do tego całość jest prosta i stosunkowo szybka (jak na ciasto drożdżowe) do przygotowania. Oczywiście, obieranie i krojenie kilograma cebuli do zadań łatwych nie należy; dobrze jest przygotować sobie paczkę chusteczek, tudzież rolkę papierowych ręczników kuchennych i mieć je w zasięgu ręki - gwarantuję, że się przydadzą. Ale dla takiego smaku warto pocierpieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jak, skusicie się na francuską wersję cebularza...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po inne danie, które pizzą jest lub przy odrobinie wyobraźni mogłoby za nią uchodzić, koniecznie zajrzyjcie do <a href="https://www.mopswkuchni.net/2018/02/12/zimowa-pizza-salami-boczkiem/">Mopsika</a>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Pissaladiere</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHYHqGqchD8JmU9RDui4J0tHzHoLMWspEa1Tsjon83AYYQC_jxlKAFcaA2zLUl_1f54t3mMOp0D7am-tFAbylKmzdwzkALxisjn7jcC7WD0YN_Im5KGExk1X1uQP7WSPvmghtWZK69Pq0/s1600/SAM_3665.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHYHqGqchD8JmU9RDui4J0tHzHoLMWspEa1Tsjon83AYYQC_jxlKAFcaA2zLUl_1f54t3mMOp0D7am-tFAbylKmzdwzkALxisjn7jcC7WD0YN_Im5KGExk1X1uQP7WSPvmghtWZK69Pq0/s640/SAM_3665.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na formę o wymiarach 30x22 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>15 g świeżych drożdży</i></li>
<li><i>120 ml letniej wody</i></li>
<li><i>1 łyżeczka cukru</i></li>
<li><i>1/2 łyżeczki soli</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>duszona cebula:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>5 łyżek oliwy</i></li>
<li><i>2 łyżki masła</i></li>
<li><i>1 kg cebuli</i></li>
<li><i>1 ząbek czosnku</i></li>
<li><i>1 łyżeczka suszonego rozmarynu</i></li>
<li><i>1 łyżka octu balsamicznego</i></li>
<li><i>sól</i></li>
<li><i>pieprz</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>75 g filecików anchois</i></li>
<li><i>90 g czarnych oliwek bez pestek</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać do dużej miski, po środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, wsypać cukier i zalać połową wody. Odstawić na 15 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie do zaczynu dodać pozostałą wodę, zagnieść. Dodać sól, wyrobiź gładkie ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić do wyrośnięcia na 45-60 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie cebulę obrać, pokroić w piórka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na patelni rozpuścić masło z oliwą, dodać cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek i rozmaryn. Dusić pod przykryciem na małej mocy palnika przez 45-60 minut, aż cebula będzie zupełnie miękka, ale nie zrumieniona. Dodać ocet, só i pieprz, wymieszać, smażyć jeszcze 5 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciasto rozwałkować na wielkość formy, ułożyć w formie wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzch wyłożyć cebulę, a na niej ułożyć kratkę z anchois, wypełniając środki oliwkami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić na 30 minut do napuszenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 220 st. C. przez 25 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Podawać na ciepło lub zimno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3cQduapGTxwKtuglQjDLVvd-sNDKsg4RSe7S9eUnCZhh0yyznqHUx88OdMHhL62qYQ0J8b0kz9wQjCTHn_28-_coRuvY80PYwWfqElR8kTJTM7poZzAGw21Xdv7SHJXl04L6kt3i9xIg/s1600/SAM_3671.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3cQduapGTxwKtuglQjDLVvd-sNDKsg4RSe7S9eUnCZhh0yyznqHUx88OdMHhL62qYQ0J8b0kz9wQjCTHn_28-_coRuvY80PYwWfqElR8kTJTM7poZzAGw21Xdv7SHJXl04L6kt3i9xIg/s640/SAM_3671.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj za to mamy Ogólnopolski Dzień Pisania Piórem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Macie jakieś...? Czy odręcznie piszecie już tylko wtedy, kiedy naprawdę trzeba...?</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-38163383689369844572018-02-11T09:57:00.001+01:002018-02-11T09:57:52.942+01:00Makaroniki malinowe z hibiskusem (w wersji mini)<div style="text-align: justify;">
Obudził mnie C. przed wyjściem do pracy. Nie, żeby tak złośliwie; nawet zaproponował, żebym sobie jeszcze pospała, w końcu wcześnie jest... Jednak jutro muszę wstać o czwartej, i jako człowiek myślący perspektywicznie doszłam do wniosku, że lepiej wstać dziś trochę wcześniej, żebym wieczorem nie miała problemów z zasypianiem. Wyczołgałam się więc spod kołdry i udałam do łazienki. Z niejakim zdziwieniem zerknęłam przez dachowe okno... Nie było widać niemal nic. Z miną niezwykle podejrzliwą, upodabniającą mnie do inspektora Gadgeta, udałam się do salonu, żeby obiektywnie ocenić sytuację. Moim oczom ukazał się śnieg nie tylko okrywający puszystą kołdrą meble, krzewy i żywopłot, ale nadal padający zawzięcie. Wielkie płatki przypominające bardziej pierze niż śnieg wirowały w szaleńczym, wietrznym tańcu. Stałam tak i patrzyłam, z niezbyt mądrze rozdziawioną buzią, na ten krajobraz jak z bajki. Szczerze mówiąc nie myślałam, że przyjdzie jeszcze prawdziwa zima. <i>Jest pięknie! </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Tyle, że jutrzejsza poranna podróż na Zelandię przyprawia mnie w tej chwili o dreszcze...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem mam dla Was przepis na wyjątkowo urocze makaroniki. Przygotowałam je już jakiś czas temu, w ramach smakołyków na ostatni dzień pracy przed <i>wakacjami</i> (jak okres szkolny określa mój szef). Oczywiście, idealnie nadadzą się na Walentynki - makaroniki mają w sobie coś romantycznego...</div>
<div style="text-align: justify;">
Te zebrały mnóstwo pochwał. Słodkie, chrupiące z zewnątrz i mięciutkie w środku, wypełnione lekko kwaskowatym kremem z białej czekolady, malin i hibiskusa. Dzięki niemu nie są za słodkie i da się ich zjeść zdecydowanie więcej niż jeden czy dwa... Przygotowałam je w rozmiarze mini, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby upiec je nieco większe; wtedy wyjdzie około dwudziestu pięciu gotowych makaroników.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Makaroniki malinowe z hibiskusem</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUQPNkqXNO9gWeMxW_atzE2zQbUPhIPm9V6ZY-QnH8ec43XQBDU6GujJFk6j4-6OGN6AaiyrEwXnArH1dxkTPPGhEP1W8NK9GuvvjmbSkuqqff9BSh-pLhRAHq6wT_EftqnfGfFcvvONE/s1600/SAM_3598.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUQPNkqXNO9gWeMxW_atzE2zQbUPhIPm9V6ZY-QnH8ec43XQBDU6GujJFk6j4-6OGN6AaiyrEwXnArH1dxkTPPGhEP1W8NK9GuvvjmbSkuqqff9BSh-pLhRAHq6wT_EftqnfGfFcvvONE/s640/SAM_3598.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na około 60 złożonych mini makaroników)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>125 g mielonych migdałów</i></li>
<li><i>125 g cukru pudru</i></li>
<li><i>30 ml wody</i></li>
<li><i>125 g cukru</i></li>
<li><i>100 g białek</i></li>
<li><i>różowy lub czerwony barwnik w paście</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>nadzienie:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>125 g białej czekolady</i></li>
<li><i>65 g śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>75 g malin</i></li>
<li><i>1 łyżka suszonych kwiatów hibiskusa</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>1 łyżka suszonych kwiatów hibiskusa</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Migdały z cukrem pudrem zmielić w młynku do kawy, a następnie przesiać przez drobne sitko. 50 g białek ubić na sztywną pianę. W czasie ubijania z cukru i wody zagotować syrop. Gdy osiągnie temperaturę 115 st. C., zdjąć z ognia i wąskim strumieniem, powoli wlać do białek, cały czas ubijając. Miksować jeszcze przez 10 minut, aż beza całkowicie wystygnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do migdałów z cukrem dodać pozostałe 50 g białek, wymieszać na gładką pastę. Dodać 1/3 bezy, wymieszać. Dodać resztę, delikatnie, ale dokładnie połączyć. Dodać barwnik, wymieszać. Masa nie powinna być zbyt lejąca, ale też nie całkiem sztywna. Masę przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką 8 mm, wyciskać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia koła tej samej wielkości. Połowę makaroników posypać zmielonym w młynku do kawy hibiskusem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić na 1 godzinę, aby utworzyła się skorupka. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 130 st. C. przez 15-20 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wystudzić, delikatnie zdjąć z blachy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Maliny i hibiskus umieścić w garnuszku, podgrzać, aż maliny zaczną się rozpadać. Przetrzeć przez sitko.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czekoladę ze śmietaną podgrzać w kąpieli wodnej, aż czekolada się rozpuści. Dodać puree z malin, dokładnie wymieszać. Przełożyć do rękawa cukierniczego, wstawić do lodówki.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gdy makaroniki całkowicie ostygną, a nadzienie zgęstnieje, sklejać je po dwie połówki tak, żeby jedna z pary była posypana hibiskusem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przechowywać w lodówce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO805wnCSvoVrpiOgUkdzjT3o24fo6kVn5jTs44m9Ko0PnaIAk4MAnREQUsTtWjXzKFecl9R7CKytBRCEkM2TIZ6xACEgHCV3OB5tXCE8VP78XSaJ7fHBcbtrpDDs7bjBvmko5dkPCIjE/s1600/SAM_3604.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO805wnCSvoVrpiOgUkdzjT3o24fo6kVn5jTs44m9Ko0PnaIAk4MAnREQUsTtWjXzKFecl9R7CKytBRCEkM2TIZ6xACEgHCV3OB5tXCE8VP78XSaJ7fHBcbtrpDDs7bjBvmko5dkPCIjE/s640/SAM_3604.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wczoraj kopnęłam krzesło. Nie ze złości; ot tak, przez przypadek. Efekt - palec u lewej stopy w kolorze lila. Trochę się boję, że jet złamany, bo boli jak nie wiem co. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I co ja mam teraz zrobić...?</i></div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-45619131332087819362018-02-08T19:07:00.000+01:002018-02-08T19:46:45.661+01:00Pączki z pistacjami<div style="text-align: justify;">
Dzieje się dzisiaj, oj dzieje... </div>
<div style="text-align: justify;">
Po pierwsze, jedna z grup cukierniczych miała dzisiaj egzaminy końcowe, a między nimi znajdowała się moja współlokatorka. Mimo widocznego zdenerwowania zakrawającego momentami na panikę, poszło jej dobrze - zdała. Dokładnych wyników jeszcze nie znam, ogłoszą je dopiero późnym wieczorem. Najważniejsze jednak, że wszyscy zaliczyli i wydawali się zadowoleni. Oczywiście, nie mogłam odmówić sobie przyjemności obejrzenia wyników ich całodziennej pracy - i mówię Wam, były imponujące (a przynajmniej większość z nich). Trzypiętrowe torty wypełnione najróżniejszymi musami, nadziewane czekoladki, ciasto duńskie i francuskie w kilku wydaniach, desery, słynne duńskie kransekage, ciasta ucierane i klasyki (według duńskich standardów jest ich osiemnaście, na egzamin końcowy losuje się jeden z nich, a są to - między innymi - francuska tarta cytrynowa, creme brulee, panna cotta, tort szwardzwaldzki, Othello, Georgina i parę innych <i>niezłych kwiatków</i>). Objadłam się za wszystkie czasy, ale naprawdę niemożliwością jest oprzeć się takim wspaniałościom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem w Polsce mamy dzisiaj Tłusty Czwartek. Objedliście się pączkami po same uszy...? Ja nie zjadłam ani jednego... Nie mam dostępu do kuchni, w której mogłabym szaleć z garnkiem pełnym gorącego tłuszczu, ale przygotowałam się na zapas. W miniony weekend nasmażyłam jednych z najlepszych pączków, jakie jadłam. Wyszły lepiej, niż się spodziewałam: puszyste, delikatne ciasto o cytrynowej nucie, a do tego rozpływający się w ustach krem z pistacji i ricotty. Połączenie zwalające z nóg, mówię Wam!</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak, wiem, że dzisiaj już za późno, żeby się za smażenie pączków zabierać, ale zapiszcie sobie ten przepis - przyda się za rok. A może postawicie świat na głowie, i zrobicie pączki w najbliższy weekend...? Ja, szczerze mówiąc, bardzo poważnie rozważam taką ewentualność...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A po inne tłustoczwartkowe smakołyki koniecznie zajrzyjcie do <a href="https://www.mopswkuchni.net/2018/02/08/bezglutenowy-sernik-kakaowym-spodzie-kruszonka-mrozonymi-wisniami/">Mopsika</a> i <a href="http://mieszkaniewmigawkach.blogspot.dk/2018/02/tort-pavlova-z-rubinowymi-gruszkami.html">Ani</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Pączki cytrynowo-pistacjowe</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpWlY93TLKG2OyNHIMA07BGWrdZlh5ZoojjlMEdarC2_el_tsKo4i6JPlz1o8mb7I_vJs38L8nZsVaM7N4IoijXad93QxZgzKjtH27ZorJZX8scZXxZQtK77_6dyXUmYgdSDkRWFw398M/s1600/SAM_3631.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpWlY93TLKG2OyNHIMA07BGWrdZlh5ZoojjlMEdarC2_el_tsKo4i6JPlz1o8mb7I_vJs38L8nZsVaM7N4IoijXad93QxZgzKjtH27ZorJZX8scZXxZQtK77_6dyXUmYgdSDkRWFw398M/s640/SAM_3631.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 16 sztuk)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>550 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>30 g świeżych drożdży</i></li>
<li><i>250 ml letniego mleka</i></li>
<li><i>2 jajka</i></li>
<li><i>2 żółtka</i></li>
<li><i>70 g cukru</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki soli</i></li>
<li><i>100 g masła</i></li>
<li><i>2 łyżki likieru cytrynowego</i></li>
<li><i>skórka otarta z 1 cytryny</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>krem:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>250 g serka ricotta</i></li>
<li><i>140 g kremu pistacjowego</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>lukier:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>sok z 1/2 cytryny</i></li>
<li><i>1-2 łyżki gorącej wody</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><i>20 g pistacji bez łupinek</i></li>
<li><i>1,5 l oleju do smażenia</i></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać do dużej miski, po środku zrobić wgłębienie. Wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżeczkę cukru i wlać połowę mleka. Odstawić na 10-15 minut w ciepłe miejsce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie masło rozpuścić, przestudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do zaczynu dodać pozostałe mleko i cukier, jajka oraz żółtka. Zagnieść. Dodać masło, sól, likier i skórkę cytrynową, wyrobić gładkie, dość luźne ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 1 godzinę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie odrywać kawałki ciasta o wadze około 70 g, formować z nich kulki, układać na oprószonym mąką blacie, zachowując odstępy. Zostawić do napuszenia na 25-40 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie rozgrzać olej do temperatury 175 st. C. Smażyć pączki na rozgrzanym oleju, przez około 90 sekund z każdej strony. Odkładać na papierowy ręcznik.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Serek utrzeć z kremem pistacjowym na puszysty krem. Nadziewać nim całkowicie ostudzone pączki.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Z wody, soku z cytryny i cukru pudru utrzeć lukier. Polać nim pączki, posypać posiekanymi pistacjami. Odstawić do zastygnięcia lukru.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH05rGUyNGYwtqDkDcJUoEgqxve8i5EaFGGtucWwJoXtyzQbWXzAhsvHyhQqbyl0FnyxIjaj6n-kxPs2DOg36S1wMwrGv_JJ-i5OvsN2pUzB6yiWxD_Y76VlSpxDTT6EnArp8Nsj0azrM/s1600/SAM_3625.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH05rGUyNGYwtqDkDcJUoEgqxve8i5EaFGGtucWwJoXtyzQbWXzAhsvHyhQqbyl0FnyxIjaj6n-kxPs2DOg36S1wMwrGv_JJ-i5OvsN2pUzB6yiWxD_Y76VlSpxDTT6EnArp8Nsj0azrM/s640/SAM_3625.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak sobie myślę, że chociaż nie zjadłam ani jednego pączka, to i tak szczęście będzie mi sprzyjać. W końcu tyle słodkiego, które w siebie dzisiaj wcisnęłam, nie może przejść bez echa!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-64811155461236837502018-02-06T19:38:00.001+01:002018-02-06T19:38:26.388+01:00Tiramisu z malinami<div style="text-align: justify;">
Gdy po skończonych zajęciach wyszłam dzisiaj na dwór, ze zdziwieniem zaobserwowałam powoli opadający płatek śniegu. Jeden. Ale za to ogromny! (W kategorii płatków śniegu, rzecz jasna.) Później, gdy szłam zjeść i wyjrzałam przez okno, zauważyłam ich zdecydowanie więcej. W idealnej ciszy, która wręcz świdrowała w uszach, stałam i patrzyłam jak urzeczona. Śnieg prószył, coraz gęstszy, przykrywając świat białym dywanem. Uwielbiam to widowisko; może dlatego, że widuję je coraz rzadziej? Mam wrażenie, że kiedyś zimą śniegu było więcej. I częściej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba opanowała mnie lutowa nostalgia...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ogóle z tym lutym coś jest w tym roku nie tak (aż boję się myśleć o tym, że to dopiero początek!). W niedzielę dopadła mnie lutowa depresja; po powrocie z pracy i dwóch z rzędu nieprzespanych nocach, usiadłam przy stole w kuchni i miałam ochotę po prostu się rozpłakać. Najgorsze jest jednak to, że nie wiem, dlaczego! Zmęczenie, niewyspanie, nadmiar pracy i innych obowiązków związanych ze szkołą i dwudniowym pobytem w domu, a może po prostu wiatr, deszcz i ogólna szaruga...? Chyba jednak wszystko razem... Na szczęście na pomoc przybyły Ptysia i Pączusia, rozdając całusy, przytulając się i stanowczo żądając rzucania piłeczką. I jak tu się nie śmiać, gdy jeden pies wpakowuje się na kolana, a drugi aż burczy z zazdrości...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze przed rozpoczęciem szkoły, będąc na zakupach, kupiłam całe pół kilo mascarpone (było w promocji, nie mogłam się więc oprzeć; ricottę też kupiłam, a dopiero później zaczęłam się zastanawiać, co ja z tym wszystkim pocznę...). Z połowy przygotowałam nadzienie do <a href="http://razadobrze.blogspot.dk/2018/02/paczki-tiramisu-i-socjalizacja.html">pączków</a>, z reszty - tiramisu. Co chyba nie jest dla nikogo zaskoczeniem, bo to mój ulubiony deser. Tym razem postawiłam na wariację malinową; jest więc kawa, malinowy likier i trochę owoców. Muszę przyznać, że jest to zaskakująco udane połączenie; kto nigdy nie próbowałam malin z kawą, powinien jak najszybciej nadrobić braki! Delikatny, puszysty krem, mocno nasączone kawą biszkopty, orzeźwiające całość maliny i odrobina kakao zamiast wisienki. Jest pysznie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Deser jest banalnie prosty, więc może skusicie się i przygotujecie taki na Walentynki...? Bo w końcu kto ma czas na przesiadywanie w kuchni w środku tygodnia...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Tiramisu z malinami</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2Fze1yBE-FAjR0FPNYY2sX05ItWJTjyRQFuKF2iPCt7X8s-4M7JBkgTtrsnl_qxm3ZZ0GPXIuUhe8Vi2fHRuZlvNVssOdTVqkSiOHAwkNJstCpQhftgu4gaCeyXRqD4O58QMC1-Vj8w/s1600/SAM_3576.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu2Fze1yBE-FAjR0FPNYY2sX05ItWJTjyRQFuKF2iPCt7X8s-4M7JBkgTtrsnl_qxm3ZZ0GPXIuUhe8Vi2fHRuZlvNVssOdTVqkSiOHAwkNJstCpQhftgu4gaCeyXRqD4O58QMC1-Vj8w/s640/SAM_3576.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 4-6 porcji)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>3 żółtka</i></li>
<li><i>2 białka</i></li>
<li><i>60 g cukru pudru</i></li>
<li><i>250 g serka mascarpone</i></li>
<li><i>100 g podłużnych biszkoptów</i></li>
<li><i>200 ml mocnej, ostudzonej kawy</i></li>
<li><i>250 g malin</i></li>
<li><i>2 łyżki likieru malinowego</i></li>
<li><i>2 łyżki kakao</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Maliny zalać likierem, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Dodać mascarpone, zmiksować tylko do połączenia składników.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białka ubić, dodać do masy serowo-żółtkowej, delikatnie mieszając łyżką. Na końcu dodać likier z odcedzonych malin.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Biszkopty maczać krótko w kawie, połowę rozłożyć do szklanek. Na to wyłożyć połowę kremu, oprószyć kakao i wyłożyć większą część malin. Następnie na malinach ułożyć pozostałe biszkopty i krem, oprószyć kakao i udekorować malinami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Schłodzić w lodówce przed podaniem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2lO4lLhTFWid0o7y0MOgF2GzzWzT-A8pMj7exqxqHGwLPY1IqLijjgjkguCJqSqJxKAA9Vc4iw0PJk9PdkFAKk6-_53YoRrcE0MVEtq0cWwffzItQZsXpt_xpDEBAVWyAdPaclTyy0aM/s1600/SAM_3566.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2lO4lLhTFWid0o7y0MOgF2GzzWzT-A8pMj7exqxqHGwLPY1IqLijjgjkguCJqSqJxKAA9Vc4iw0PJk9PdkFAKk6-_53YoRrcE0MVEtq0cWwffzItQZsXpt_xpDEBAVWyAdPaclTyy0aM/s640/SAM_3566.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem wczoraj moja szalona współlokatorka zaprzęgła mnie do prasowania dwóch gigantycznych obrusów. Śmiechu było co niemiara, chyba obie się trochę odprężyłyśmy. A dzisiaj będziemy dalej liczyć; wczoraj w pewnym momencie przestałam rozumieć duńskie cyferki, więc zrobiłyśmy sobie dłuższą, dwudziestoczterogodzinną przerwę. Najwyższy czas jednak zabrać się do pracy; mam bowiem mocne postanowienie, że w końcu się wyśpię. Bo kiedy, jak nie teraz...?</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-72816959507376736682018-02-03T11:12:00.000+01:002018-02-03T11:12:10.915+01:00Pączki tiramisu i socjalizacja <div style="text-align: justify;">
Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Taka szkoła na przykład: daleko od domu, człowiek musi dzielić te kilka metrów kwadratowych z kimś zupełnie obcym, tęskni za mężem, psami i własnym łóżkiem. Z drugiej strony ma możliwość nie tylko nauki, ale też czas na eksperymenty i socjalizację. A w tym ostatnim akurat najlepsza to ja nie jestem. Powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie - jestem przypadkiem beznadziejnie asocjalnym. Ludzie w gruncie rzeczy mnie denerwują i nie szukam ich towarzystwa, zadowalając się własnym. Tym razem jednak dostałam lekko zwariowaną współlokatorkę, która w przyszłym tygodniu zdaje końcowy egzamin, więc jest niezwykle nerwowa i roztrzepana. Ostatnio musiałam ratować ją plastrami, nożyczkami do paznokci i czystymi skarpetkami... Ale to już nie jest historia na blog kulinarny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony pogłębiam znajomości już nawiązane, wyznając starą, dobrą zasadę, że z ludźmi, którzy cię karmią, należy żyć dobrze. Więc żyję. Piwo nawet wypiję (ja w końcu mam końcowy egzamin dopiero pod koniec maja; do tego czasu zdąży mi to piwo z głowy wywietrzeć). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dzisiaj mam dla Was pierwszy przepis na pączki (i nieostatni w tym sezonie - <i>obiecuję!</i>). Znalazłam go na blogu <a href="https://www.mojewypieki.com/przepis/paczki-tiramisu">Doroty</a> i od razu wiedziałam, że będę musiała spróbować - w końcu tiramisu to mój ukochany deser, więc pączki choćby o nim przypominające nie mogły ujść mojej uwadze. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszły boskie! Ciasto jest idealne, choć odrobinę się lepi. Pączuszki wychodzą lekkie, puszyste i delikatne - no po prostu <i>cud, miód i orzeszki</i>. Kremowe nadzienie (na które trzeba uważać, bo lubi wypływać) smakuje obłędnie, a w połączeniu z lukrem kawowym to prawdziwa uczta. </div>
<div style="text-align: justify;">
C. zabrał dwanaście sztuk do pracy; dali im radę we czterech. I jeszcze było im mało! Zostałam obwołana <i>pączkową królową</i> i obsypana taką ilością komplementów, że zarumieniłam się po same czubki uszu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tego po prostu musicie spróbować!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Pączki tiramisu</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbRrWPFMWl_B0NbgxX5teXy5Fqf8yadqfhxJLmlct7rBJHLVhMaZpsmN31RcUajExMwrjNLnIZaKe7itG9RpZfad0wiqy6_idTyMOurWM11FA-Y6T6dIg8rB5c8V42KpECzdtNo7hx2Yk/s1600/SAM_3623.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbRrWPFMWl_B0NbgxX5teXy5Fqf8yadqfhxJLmlct7rBJHLVhMaZpsmN31RcUajExMwrjNLnIZaKe7itG9RpZfad0wiqy6_idTyMOurWM11FA-Y6T6dIg8rB5c8V42KpECzdtNo7hx2Yk/s640/SAM_3623.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 16 sztuk)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>550 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>30 g świeżych drożdży</i></li>
<li><i>250 ml letniego mleka</i></li>
<li><i>2 jajka</i></li>
<li><i>2 żółtka</i></li>
<li><i>70 g cukru</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki soli</i></li>
<li><i>100 g masła</i></li>
<li><i>2 łyżki likieru Amaretto</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>krem:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 g serka mascarpone</i></li>
<li><i>2 żółtka</i></li>
<li><i>50 g cukru pudru</i></li>
<li><i>2 łyżki likieru Amaretto</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>lukier:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>3-4 łyżki mocnej, gorącej kawy</i></li>
<li><i>130 g cukru pudru</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>1 łyżka kakao</i></li>
<li><i>1,5 l oleju do smażenia</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać do dużej miski, po środku zrobić wgłębienie. Wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżeczkę cukru i wlać połowę mleka. Odstawić na 10-15 minut w ciepłe miejsce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie masło rozpuścić, przestudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do zaczynu dodać pozostałe mleko i cukier, jajka oraz żółtka. Zagnieść. Dodać masło, sól i likier, wyrobić gładkie, dość luźne ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 1 godzinę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie odrywać kawałki ciasta o wadze około 70 g, formować z nich kulki, układać na oprószonym mąką blacie, zachowując odstępy. Zostawić do napuszenia na 25-40 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie rozgrzać olej do temperatury 175 st. C. Smażyć pączki na rozgrzanym oleju, przez około 90 sekund z każdej strony. Odkładać na papierowy ręcznik.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać likier, cały czas miksując. Na końcu dodać mascarpone, zmiksować na puszysty krem. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Krem przełożyć do woreczka cukierniczego z końcówką do nadziewania pączków. Nadziewać całkowicie ostudzone pączki. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Z kawy i cukru pudru ukręcić lukier. Polać pączki. Po zastygnięciu lukru oprószyć kakao.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjlpz8GGTP3lSTf4sYwb1Q8VnXa9w-OAksRE4VMFBMiTYKV0zLq6YUEQiBimVAgFHRPtpHd5l1PP2lYNwzXEFuNZFd_ZGaX4zuCQmOVoIYDp8hsVsW_qtgnFj5ZdJv_niiBRpy9S6Pa84/s1600/SAM_3612.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjlpz8GGTP3lSTf4sYwb1Q8VnXa9w-OAksRE4VMFBMiTYKV0zLq6YUEQiBimVAgFHRPtpHd5l1PP2lYNwzXEFuNZFd_ZGaX4zuCQmOVoIYDp8hsVsW_qtgnFj5ZdJv_niiBRpy9S6Pa84/s640/SAM_3612.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z dna rozpaczy (czarnej) wyciągnął mnie ebook. Niech żyje technika!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-22623775218109113342018-02-01T10:35:00.000+01:002018-02-01T10:35:20.164+01:00Kawa malinowo-różana z białą czekoladą<div style="text-align: justify;">
Mój Mąż pracuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, jak każda normalna, rozsądna żona, powinnam być z tego faktu zadowolona. W końcu co za pożytek z męża niepracującego...? Problem polega jednak na tym, że mój pracuje za dużo. W dodatku w zupełnie nieodpowiednich porach, czyli kiedy ja mam wolne i nie muszę akurat spać (co zdarza się stosunkowo rzadko). W zasadzie, to występuje tutaj klasyczny przypadek obrazujący stare powiedzenie <i>przyganiał kocioł garnkowi</i>, bo skoro sama spędzam w pracy po dziesięć, dwanaście godzi na dobę i trzy na dojazdach i powrotach z tejże, to jakim prawem denerwuję się na C. za postawę identyczną (poza dojazdami. On do pracy ma pięć minut. Piechotą)? Mówiąc szczerze, to nie wiem. Ale jestem kobietą zamężną i mam odgórnie ustanowione prawo denerwowania się na męża z <i>niewyjaśnionych/nieistniejących/nie leżących</i> <i>w jego gestii</i> przyczyn. Tak już po prostu jest. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Denerwuję się więc trochę, a jednocześnie staram się ten czas bez niego wykorzystać jak najlepiej. Sprzątam i piorę, żebyśmy, gdy już uda nam się wyrwać razem kilka chwil, mogli spędzić je na czymś przyjemniejszym. Piekę ciasta i przygotowuję desery, żeby chłopakowi (i sobie też - nie oszukujmy się) osłodzić to ciężkie życie. A w między czasie robię sobie kawę...</div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby nie było wątpliwości - C. też kawę lubi. Bardzo. Może nawet bardziej ode mnie...? Ale mam wrażenie, że ostatnio popadłam w, niegroźne póki co, uzależnienie. Dzień bez kawy jest dniem straconym, tudzież przeżytym na pół gwizdka, bo chodzę jak śnięta ryba, nie rejestrując połowy wydarzeń mających miejsce tuż obok mnie. Sięgam wtedy po kubek kawy z mlekiem (no dobrze - <i>mleka z kawą</i>), i od razu wchodzę na wyższe obroty. W pracy taki klasyk mi wystarcza; w domu, gdy mam nieco więcej czasu i chęci, zaczynam kombinować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak powstała kawa malinowo-różana z białą czekoladą - prawdziwa uczta, tylko dla koneserów. Ta kawa smakuje obłędnie! Nie jest zbyt mocna, trochę słodka, lekko kwaskowata, cudownie owocowa, z delikatną kwiatową nutą. Żadna kobieta się jej nie oprze! Jeśli więc chcielibyście zaskoczyć swoją lepszą połówkę kawką o piątej po południu, szczególnie w środę za dwa tygodnie, ta nada się idealnie. <i>Obiecuję!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Kawa malinowo-różana z białą czekoladą</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdsM_dPwpf-YL-YozS-95fodAP-tBUqkE8-rUbKHt0Hqr3gtYXjAjQ_U6KzXGFHWvXi9mR_Rkea37iMdw-vJLradIB26NEw3Vz2qyh2IvrR5BIWVqKk0u2_TP3zeUK216RtCXyOs01S3M/s1600/SAM_3591.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdsM_dPwpf-YL-YozS-95fodAP-tBUqkE8-rUbKHt0Hqr3gtYXjAjQ_U6KzXGFHWvXi9mR_Rkea37iMdw-vJLradIB26NEw3Vz2qyh2IvrR5BIWVqKk0u2_TP3zeUK216RtCXyOs01S3M/s640/SAM_3591.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 1 porcję)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>150 ml mleka</i></li>
<li><i>20 g białej czekolady</i></li>
<li><i>100 ml mocnej kawy</i></li>
<li><i>30 g malin</i></li>
<li><i>1 łyżeczka <a href="http://razadobrze.blogspot.dk/2017/06/romantyzm-do-jedzenia-czyli-przecier.html">przecieru z płatków róży</a></i></li>
<li><i>30 ml śmietany kremówki</i></li>
<li><i>suszone płatki róży</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Maliny rozgnieść widelcem, dodać przecier z róży, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czekoladę posiekać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mleko podgrzać, dodać posiekaną czekoladę, wymieszać do jej rozpuszczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na dni szklanki wyłożyć maliny z różą, zalać gorącą kawą i mlekiem. Na wierzch wyłożyć ubitą kremówkę, posypać płatkami róży.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIOuErlz9YNreCE_pjPAH2XATyAfzhnhtRbSzPydWZ6Zj5tU0IzB7X6jih8vS1ZOMMX4OQR3r9Kj607-iSSYTNwuOaUQcQV_3bvefSDodRw92y4-mrFNWGE1-8UlCkbIXdQZGlziPWug0/s1600/SAM_3584.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIOuErlz9YNreCE_pjPAH2XATyAfzhnhtRbSzPydWZ6Zj5tU0IzB7X6jih8vS1ZOMMX4OQR3r9Kj607-iSSYTNwuOaUQcQV_3bvefSDodRw92y4-mrFNWGE1-8UlCkbIXdQZGlziPWug0/s640/SAM_3584.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem ja wczoraj skończyłam książkę. A z domu nie zabrałam następnej naiwnie sądząc, że ta mi wystarczy (no w końcu gruba jest jak się patrzy!). No i wystarczyła... Ale tylko do środy. A co z czwartkiem...? Gdybym była w Polsce, po prostu poszłabym do księgarni i coś sobie kupiła, choćby i z przeceny. Ale tutaj? Mam czytać w wolnym czasie <i>po duńsku</i>...?</div>
<div style="text-align: justify;">
Idąc za przykładem mojej imienniczki z Zielonego Wzgórza, jestem <i>na dnie rozpaczy</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czarnej</i>.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-72268558491032351322018-01-30T10:59:00.000+01:002018-02-11T10:32:08.232+01:00Wiem, że nic nie wiem, czyli siódme urodziny bloga<div style="text-align: justify;">
<i>Im więcej się uczę, tym mnie wiem</i> - a przynajmniej takie mam wrażenie. Ogrom wiedzy, której nigdy nie opanuję, mnie przeraża.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale może zacznę od początku...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swoją przygodę z pieczeniem, a później z blogowaniem, zaczęłam z przypadku. W nowym miejscu, sama jak palec, nie bardzo wiedziałam, co ze sobą robić. Bo ile można czytać czy oglądać seriale...? Najpierw nieśmiało oglądałam inne blogi, piekłam jakieś <i>plaskate cuda</i> i byłam z nich nieziemsko dumna (mówię to ja - osoba, które w wieku lat dwudziestu potrafiła zrobić sobie herbatę i kanapkę. Szczytem inwencji było przyrządzenie zupy z proszku). Później, z jednym okiem zamkniętym z wrażenia, założyłam bloga i skakałam z radości przy każdym komentarzu. Ach, cóż to były za czasy...</div>
<div style="text-align: justify;">
Później (dużo później, jeśli mam być szczera), gdy zobaczyłam postępy, a pieczenie sprawiało mi coraz większą frajdę, zaczęłam szkołę cukierniczą. I wiecie co...? Te dwa lata otworzyły mi oczy i pokazały, jak niewiele wiem. Zauważyłam też, że są rzeczy, których człowiek, choćby nie wiem, jak się starał, w domu się nie nauczy. Dopiero praca w cukierni pokazała mi, co to naprawdę znaczy być cukiernikiem, a nie tylko się w cukiernika bawić. To ciężka praca - fizycznie, bo dwudziestopięciokilogramowe worki z cukrem same się nosić nie chcą, ale też umysłowo, bo, powiedzmy to sobie szczerze, klienci są różni, i nie zawsze jest to łatwa współpraca. Człowiek nieźle się musi nagłowić, żeby co niektórych zadowolić. Ale gdy później przychodzą z uśmiechem i podziękowaniami - <i>bezcenne</i>. Dla takich chwil warto się starać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już za cztery miesiące będę zdawać końcowe egzaminy. Strasznie się denerwuję, ale jednocześnie nie mogę się doczekać - bo znów zacznie się coś nowego. Jeszcze nie wiem co i jak, ale już się cieszę, bo z pewnością nudno nie będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem blog dryfuje sobie gdzieś obok mnie; nie mam dla niego tyle czasu, co kiedyś. Posty bywają zdecydowanie krótsze i piszę je rzadziej, ale staram się, jak mogę. Tym bardziej, że dziś <i>Pożeraczka</i> kończy siedem lat - warto więc chyba nad nią pracować, skoro mi ciągle chce się pisać, a Wam czytać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję, że nadal tu ze mną jesteście; bez Was już dawno bym się poddała. A jednak, mimo krótszych i dłuższych przerw, ciągle wracam. Bez motywacji, którą dla mnie jesteście, z pewnością by mi się nie udało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na te huczne urodziny mam... Tartę. Nie tort; niestety, ale nie miałam czasu na bardziej skomplikowane wypieki. Tarta jednak jest urocza i pyszna, więc w tym roku musi wystarczyć. Jeśli dotrwamy do urodzin dziesiątych, obiecuję tort prawdziwie wystrzałowy; no, ale do tego zostało jeszcze parę chwil.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kruchy spód bez jajek jest niesamowicie kruchy i nie nasiąka wilgocią, co jest jego dużym plusem. Kisiel malinowo-hibiskusowy jest kwaskowy i wyrazisty, świetnie równoważy go delikatny i słodki krem z białej czekolady. Całość smakuje wybornie, połączenie smaków jest wyjątkowo harmonijne. Dekoracja to urocze mini makaroniki i świeże maliny - prosta, a jednocześnie efektowna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na C. zrobiła wrażenie; mam nadzieję, że i Wam się spodoba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Tarta malinowo-hibiskusowa z kremem z białej czekolady</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmj7m0koVyLmg9pjm5TeMWKXZ0YeALy7rtKOsXlLQjLgMkzxlOR4h6LJ9CXeGrH_OkeMb3wxxoeNMsMcTm-3TuCGeKBVAzVyRn15asXhmdv1x-iN8IzGHo-LMAC9BMOAWZcMDn3qp6Chk/s1600/SAM_3642.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmj7m0koVyLmg9pjm5TeMWKXZ0YeALy7rtKOsXlLQjLgMkzxlOR4h6LJ9CXeGrH_OkeMb3wxxoeNMsMcTm-3TuCGeKBVAzVyRn15asXhmdv1x-iN8IzGHo-LMAC9BMOAWZcMDn3qp6Chk/s640/SAM_3642.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na tortownicę o średnicy 20 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>kruche ciasto:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>65 g cukru</i></li>
<li><i>150 g zimnego masła</i></li>
<li><i>2-3 łyżki zimnej wody</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>kisiel malinowo-hibiskusowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>185 g malin</i></li>
<li><i>1 łyżka suszonych kwiatów hibiskusa</i></li>
<li><i>35 g cukru</i></li>
<li><i>75 ml wody</i></li>
<li><i>2 łyżeczki mąki ziemniaczanej</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>krem z białej czekolady:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>120 g białej czekolady</i></li>
<li><i>2 listki żelatyny</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>kilka malin</i></li>
<li><i><a href="https://razadobrze.blogspot.dk/2018/02/makaroniki-malinowe-z-hibiskusem-w.html">makaroniki malinowo-hibiskusowe</a></i></li>
<li><i>2-3 beziki</i></li>
<li><i>suszone kwiaty hibiskusa</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać, wymieszać z cukrem. Dodać masło, posiekać, a następnie rozetrzeć palcami. Partiami dodawać wodę - ciasto powinno się ładnie połączyć, ale nie może się kleić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Z ciasta uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość 3-4 mm, wyłożyć nim formę, formując brzeg o wysokości około 3 cm.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nakłuć ciasto widelcem, przykryć papierem do pieczenia i wysypać suchą fasolą lub kamykami do pieczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 190 st. C. przez 12 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie zdjąć obciążenie i papier.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec kolejne 12-15 minut w 190 st. C.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Maliny, hibiskus, cukier i 40 ml wody przełożyć do rondelka, zagotować. Gdy maliny się rozpadną, a cukier rozpuści, przetrzeć przez sitko. Przelać z powrotem do rondelka, dodać mąkę rozpuszczoną w pozostałej wodzie, zagotować.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gorący kisiel przelać na spód tarty, ostudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie, czekoladę drobno posiekać. 100 ml kremówki zagotować, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Dodać czekoladę, wymieszać do jej rozpuszczenia. Przestudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pozostałą kremówkę ubić, dodać do czekolady w 3 turach, delikatnie mieszając łyżką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wylać krem na kisiel, schłodzić w lodówce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przed podaniem udekorować malinami, makaronikami, bezikami i suszonymi kwiatami hibiskusa.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWby6IYGyvJBw8yFSfzB2iJjnecQUI2c-cD3BPSlTLhk7JgX7o96KSnT1W8LZGHALyruC7Rw_5fJ34rXbrWg4AXuD0hM5oKjwl_cMpYYi8VIi25nxEk2PiVDKZCOjxJKZn1vVGtcbsd7I/s1600/SAM_3633.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWby6IYGyvJBw8yFSfzB2iJjnecQUI2c-cD3BPSlTLhk7JgX7o96KSnT1W8LZGHALyruC7Rw_5fJ34rXbrWg4AXuD0hM5oKjwl_cMpYYi8VIi25nxEk2PiVDKZCOjxJKZn1vVGtcbsd7I/s640/SAM_3633.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A co byście powiedzieli na taką tartę z okazji Walentynek...? W końcu czternasty lutego już za chwilkę!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-72661754252674649332018-01-29T10:49:00.000+01:002018-01-29T10:49:07.581+01:00Chleb kasztanowy na niepogodę<div style="text-align: justify;">
W zeszłym tygodniu, w ciągu jednej nocy z bardzo zimowej zimy z mrozem, śniegiem i oszronionymi szybami, przeszliśmy z powrotem do listopada, i to w jego najpaskudniejszym wydaniu. Wieje tak, że za Ptysią uszy powiewają niczym nieco przybrudzony welon, a ja co chwilę łapię się za pompon przy czapce, żeby sprawdzić, czy mi go jeszcze nie urwało. Pada, z niewielkimi przerwami, niemal całe noce, i zacina w szyby z takim impetem, że i Ptysia, i Pączusia śpią tylko pod kołdrą, przytulone do naszych nóg. Przy obecnym stanie rzeczy takie dodatkowe grzanie jest na wagę złota, bo chłód, razem z wiatrem, wciska się przez najwęższe nawet szczeliny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście udało mi się opanować sztukę rozpalania w kominku, więc nawet kiedy C. jest w pracy, w domu wesoło trzaska ogień, zabarwiając ściany na ciepły, pomarańczowy odcień. Kubek z gorącą herbatą jest moim nieodłącznym towarzyszem, a do tego mile widziane jest również małe co nieco... Od razu człowiek lepiej się czuje. Choć wykrzesanie z siebie energii do działania, w jakimkolwiek względzie, przychodzi mi z wielkim trudem...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was przepis szybki i prosty; w sam raz na chwile, gdy nie chce się robić nic, ale zjadłoby się coś dobrego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis na ten chlebek znalazłam w magazynie <i>Bage og sylte</i>, nr 3/2016 i postanowiłam go wypróbować ze względu na dodatek mąki kasztanowej, która stoi na półce już od jakiegoś czasu, a ja nie wiem, z której strony się do niej zabrać. Chlebek jest na proszku, robi się go więc błyskawicznie, a dzięki dodatkowi szynki i sera, pokrojony w kromki, jest już gotową kanapką. Plaster pomidora będzie w tym wypadku czystą ekstrawagancją...</div>
<div style="text-align: justify;">
Chlebek jest wyśmienity - smak kasztanów jest zaskakująco intensywny - i pyszny. Ja go uwielbiam. Na ciepło, z ciągle jeszcze lekko ciągnącym serem, smakuje obłędnie. Szczerze mówiąc, gdy się kończył żałowałam, że porcja była tak mała...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Chleb kasztanowy z szynką i serem</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjcQ6JAFAcQ__q5BI9zU9U2F56qvSA3fk4pvTW8XHml_nosEevMTeNKjrTk12y26gOBsIC_le_Nlc_UsoJUv-kUCrGi0R6saJOzpXHFTLwj_4-gVZxr9eSdqgCbKeDvPqNdJXrneg45fU/s1600/SAM_3053.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjcQ6JAFAcQ__q5BI9zU9U2F56qvSA3fk4pvTW8XHml_nosEevMTeNKjrTk12y26gOBsIC_le_Nlc_UsoJUv-kUCrGi0R6saJOzpXHFTLwj_4-gVZxr9eSdqgCbKeDvPqNdJXrneg45fU/s640/SAM_3053.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na keksówkę o wymiarach 28x12 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>100 g mąki kasztanowej</i></li>
<li><i>130 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></li>
<li><i>150 g miękkiego masła</i></li>
<li><i>4 jajka</i></li>
<li><i>1 łyżeczka soli</i></li>
<li><i>1/2 łyżeczki pieprzu</i></li>
<li><i>300 g gotowanej szynki</i></li>
<li><i>200 g żółtego sera - czerwony cheddar</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Przesiać mąki i proszek, dodać sól i pieprz, wymieszać. Dodać masło i jajka, zmiksować. Pokroić szynkę i ser w kostkę, dodać do ciasta, połączyć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Formę wyłożyć papierem do pieczenia, wylać do niej ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 180 st. C. przez 50-60 minut, do suchego patyczka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wystudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja tymczasem znów jestem na Zelandii, gdzie przez najbliższe trzy tygodnie będę zgłębiała tajemnice eleganckiego serwowania deserów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Będzie ciekawie.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-87186213703366713342018-01-27T19:02:00.001+01:002018-01-27T19:02:50.477+01:00Racuchy na leniwe śniadanie. Z gruszkami<div style="text-align: justify;">
<i>Jak się człowiek wyśpi, to od razu zaczyna mu się chcieć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja przynajmniej właśnie tak mam. Dziesięć godzin nieprzerywanego niczym snu, zakończone wygramoleniem się z pościeli z własnej i nieprzymuszonej woli - oto, czego było mi trzeba. Od rana czułam, że mogę góry przenosić. Ponieważ mieszkam w Danii, a tu nawet o pagórki ciężko, zamiast dźwiganiem, zajęłam się odkurzaniem, zmienianiem pościeli, ogarnianiem i na nowo brudzeniem kuchni. Szczególnie to ostatnie zajęcie sprawiło mi dużo przyjemności i zaowocowało pyszną kawą, pączkami i tartą. Ach, jak mi było dobrze! W końcu mogłam zrealizować pomysły, które chodziły już za mną od jakiegoś czasu i wykorzystać zawartość mojej ulubionej szuflady w lodówce - tej przeznaczonej na owoce. Plany na jutro też mam - bardzo ambitne. C. w pracy od dziesiątej do dziewiętnastej, więc czasu mam sporo; dom jest czysty i pachnący, więc bez wyrzutów sumienia będę się mogła oddać przyjemnościom. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem już w poniedziałek zaczynam kolejny okres szkolny. Dziwne jest to, że na stronie nie ma jeszcze planu. A jest sobota wieczór. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieli... Cóż, dowiem się już niedługo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z racji wolnej soboty i długiego, leniwego poranka, postanowiłam przygotować na śniadanie coś <i>ekstra</i>. Miałam resztę opakowania drożdży (znaczy się rano miałam jeszcze całe opakowanie, ale trzydzieści gram było odgórnie przeznaczone na pączki), dwie gruszki i chęci do działania. Przygotowałam więc racuchy - rzecz prosta i w zasadzie niewymagająca, ale jak to drożdżowe ma w zwyczaju, bez czasu na wyrastanie się nie uda. Zanim więc jeszcze umyłam zęby, przygotowałam rozczyn i zmiksowałam ciasto. Gdy ono wyrastało w ciepełku, ja poddałam się porannym ablucjom, C. wyprasował sobie koszulę do pracy, a psy uważnie obserwowały ogród w oczekiwaniu na stałego gościa - kota białego w czarne łaty - którego by można obszczekać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Później już tylko smażenie, oprószenie cukrem pudrem (ewentualnie polanie syropem klonowym - co kto lubi), i można się było cieszyć ciepłym, słodkim śniadaniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Racuchy są mięciutkie i puszyste, soczyste od owoców, z lekkim aromatem cynamonu w tle. Same w sobie niezbyt słodkie, doskonale smakują z dodatkami. I choć wymagają czasu, w wolny weekend zdecydowanie warto podjąć to wyzwanie - są pyszne! Idealny sposób na rozpoczęcie efektywnej soboty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>Cynamonowe racuchy z gruszkami</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26yj6a2gKYsqqbbpsXTKjHXPzXe9X_ZSMMXnrID6v2eON70ljpdkbTi8JxAlN5svqnUHM2zrrr89kh7-iEIkOwS1xxeMEQXpPQWBNJ_QxKEIgQAEmRmFcYv7j99ypEF6VldRhSHtaENw/s1600/SAM_3522.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg26yj6a2gKYsqqbbpsXTKjHXPzXe9X_ZSMMXnrID6v2eON70ljpdkbTi8JxAlN5svqnUHM2zrrr89kh7-iEIkOwS1xxeMEQXpPQWBNJ_QxKEIgQAEmRmFcYv7j99ypEF6VldRhSHtaENw/s640/SAM_3522.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na około 15 racuchów)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>15 g świeżych drożdży</i></li>
<li><i>20 g cukru</i></li>
<li><i>175 ml letniego mleka</i></li>
<li><i>1 jajko</i></li>
<li><i>1/2 łyżeczki cynamonu</i></li>
<li><i>2 gruszki</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>olej do smażenia</i></li>
<li><i>cukier puder</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać do miski. Po środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżeczkę cukru i zalać połową mleka. Odstawić do wyrośnięcia na 10-15 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie dodać pozostałe mleko i cukier, jajko i cynamon. Wyrobić ciasto - będzie się mocno lepiło. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gruszki obrać, wyciąć gniazda nasienne, pokroić w kosteczkę. Dodać do ciasta, wymieszać łyżką lub dłonią, odstawić do wyrośnięcia na 45-60 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie na patelni rozgrzać tłuszcz. Ciasto nabierać mokrą łyżką (dzięki temu nie będzie się kleić), wykładać porcje na rozrzaną patelnię. Smażyć na średniej mocy palnika przez około 90 sekund z każdej strony.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Podawać gorące, oprószone cukrem pudrem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipUD392xTe-hVYr4BPprWILifnknR78t7P8UZzhuuhydVHxUyKMR5T_wcxMbOhYAZDFkJaOINSu4Vkvai4R5FrAYwqq0RzbXcuLJCu_UG0X7LjW2-kVfx_DIn8y8it2NIHF7FyqbowOgE/s1600/SAM_3516.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipUD392xTe-hVYr4BPprWILifnknR78t7P8UZzhuuhydVHxUyKMR5T_wcxMbOhYAZDFkJaOINSu4Vkvai4R5FrAYwqq0RzbXcuLJCu_UG0X7LjW2-kVfx_DIn8y8it2NIHF7FyqbowOgE/s640/SAM_3516.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A jutro znów muszę się pakować... Szczerze mówiąc, nieco mi się już to ciągłe pakowanie i rozpakowywanie znudziło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście niedługo koniec...</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-66459983165058502882018-01-24T11:56:00.000+01:002018-01-24T11:56:29.513+01:00Korzenny syrop mandarynkowy<div style="text-align: justify;">
Wiecie, co Wam powiem (a raczej - <i>napiszę</i>)...? Ja już nie wiem, jak się nazywam. I wcale nie chodzi mi o to, że kilka miesięcy temu wyszłam za mąż i ciągle mi się myli, bo zapobiegliwie zachowałam nazwisko panieńskie, męża tylko dodając na końcu. I teraz, jak się podpisuję, nijak nie mogę się zmieścić w wyznaczonym miejscu. Bo choć imiona mam krótkie, to nazwiska... Literek nikt nie żałował. I teraz mam. Ale za to jak z rozbiegu zaczynam pisać panieńskie, to nie ma wtopy. Coś za coś. Inaczej się w życiu nie da.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnimi czasy w moim życiu priorytetem stał się sen. Udaje mi się złapać go tak mało, że ciągle chodzę pół przytomna. Stwierdziłam więc w końcu, że cała reszta się nie liczy, a ja muszę się wyspać. Chociaż raz w tygodniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Może w przyszłym się uda...? W zeszłym bowiem, choć bardzo się starałam, nic z tego nie wyszło. Bo poza pracą i dojazdami do rzeczonej, chciałabym jeszcze z Mężem pobyć, z psami na spacer wyjść, ciasto upiec i książkę poczytać. Tak; nie <i>albo</i>, ale <i>i</i>. Bo dlaczego ciągle muszę wybierać...? </div>
<div style="text-align: justify;">
Po całym tygodniu i nocach krótszych niż pięć godzin stwierdziłam, że to jednak był głupi pomysł. Nieważne spacery; książki poczekają, a C. sam się sobą zająć umie. Ja muszę spać!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I nie śpię. Bo znów zdecydowałam, że ugotowanie obiadu dla C. i przygotowanie dla niego deseru jest ważniejsze (w końcu chłopak był wczoraj w pracy czternaście godzin, to coś mu się od życia należy, prawda...?). I teraz już tylko czekam na weekend. I będę spać i błogo leniuchować. A makaroniki? Myślicie, że poprzekładają się same...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W mojej ulubionej misce miałam kilogram mandarynek. Ale po Świętach jakoś straciłam na nie apetyt; już nie mają w sobie tej magii. Stwierdziłam więc, że zrobię konfiturę, taką jak <a href="http://chilifiga.pl/konfitura-mandarynkowa-z-dodatkiem-grand-marnier/">Natasza</a>. Po obraniu dwóch mandarynek z białych błonek stwierdziłam jednak, że nie mam cierpliwości ani całego dnia na zabawę, wycisnęłam więc z pozostałych sok i przygotowałam syrop. I wiecie co? To był doskonały pomysł! Czarna herbata z takim syropem smakuje obłędnie. Do tej pory wypijałam dziennie całe litry; okazało się jednak, że mogę wypić jeszcze więcej! Syrop jest wyraźnie mandarynkowy, z lekką nutą korzennych przypraw. Mówię Wam - coś cudownego! I jak pięknie pasuje do śniegu za oknami...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Korzenny syrop z mandarynek z Cointreau</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVAmXDgiEe6n2p6AcaCTZTXORRSNyfgU5H_4cooSJI07JDCrq1z1jmobbnjFSZwS2MRqTtksBeN7AlsgThj7iZi4IxrqTTIDV9-joUYuVODXO7e8tnOLubk_dls35-mYd8CgLEIV7YHbQ/s1600/SAM_3479.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVAmXDgiEe6n2p6AcaCTZTXORRSNyfgU5H_4cooSJI07JDCrq1z1jmobbnjFSZwS2MRqTtksBeN7AlsgThj7iZi4IxrqTTIDV9-joUYuVODXO7e8tnOLubk_dls35-mYd8CgLEIV7YHbQ/s640/SAM_3479.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 3 słoiczki)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>1 kg mandarynek</i></li>
<li><i>500 g cukru</i></li>
<li><i>sok z 1 cytryny</i></li>
<li><i>1 gwiazdka anyżu</i></li>
<li><i>4cm kawałek kory cynamonu</i></li>
<li><i>4 kapsułki kardamonu</i></li>
<li><i>2cm kawałek imbiru (świeży lub suszony)</i></li>
<li><i>175 ml Cointreau</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Z mandarynek wycisnąć sok, zachowując jak najwięcej miąższu. Przelać do garnka, dodać cukier i sok z cytryny, zagotować. Zmniejszyć ogień, dodać anyż, cynamon, lekko zgniecione kapsułki kardamonu i imbir. Gotować przez 30 minut. Po tym czasie dodać likier, wymieszać, gotować bez przykrycia aż do osiągnięcia pożądanej konsystencji.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gorący syrop przecedzić, przelać do wyparzonych słoiczków, ewentualnie zapasteryzować.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I wybaczcie, że znowu tak zrzędzę, ale... To z niewyspania. Jak już się wyśpię, wymaluję tak optymistycznego i radosnego posta, że... Sama jeszcze nie wiem co. Ale będzie super!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-54655766649126120972018-01-22T12:57:00.000+01:002018-01-22T12:57:51.547+01:00Gorąca czekolada i Pączusia - pływak wyborowy<div style="text-align: justify;">
W zeszłym tygodniu, gdy pogoda nie przerażała, a termometr nonszalancko wskazywał kilka stopni powyżej zera, wybraliśmy się z psami na spacer. I to nie byle jaki, bo przez park przeszliśmy do lasu, a później wybraliśmy dłuższą ścieżkę, wokół jeziorka. Latem jest to bardzo przyjemna trasa; tego dnia sprawę nieco utrudniało paskudne błocko. Ale i Pączusia, i Ptysia, merdały ogonami z takim zapałem, że doszliśmy do wniosku, że warto poświęcić te kilka dodatkowych minut na wycieranie łapek i czyszczenie butów po powrocie do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
My szliśmy spokojnie, rozmawiając o wszystkim i o niczym - idealnie niezobowiązujący temat na leniwy spacer, a Pączusia szalała dziko, jak to ma w zwyczaju. Gdy weszliśmy na groblę, gdzie po jednej stronie z zawrotną teraz szybkością przelewa się woda niewielkiego potoku, a z drugiej wiatr szumi w nadjeziornych szuwarach, zwróciłam uwagę C. na to, że może powinniśmy nieco bardziej uważać na Pączusię, bo jeszcze chwila, a wyląduje w wodzie. C. spojrzał na mnie z pewnym swego. typowym uśmiechem samca i stwierdził: <i>Przecież nic jej...</i> - Plusk! - <i>nie będzie...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Po chwili z szuwarów wyskoczyłam Pączusia - morka od stóp do głów, z kompletnie ogłupiałą miną. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do domu na szczęście było już blisko, psia sierść wysycha szybko, a słońce akurat łaskawie wyjrzało zza chmur. Zasadniczy problem polega jednak na tym, że po pierwszym przestrachu, Pączusia zimowe kąpiele uznała chyba za doskonałą zabawę, po teraz ciągle musimy mieć ją na oku, inaczej podchodzi niebezpiecznie blisko brzegu...</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ach, z psami!</i> </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem pogoda ciągle nie może się zdecydować, czy jeszcze chce sypać śniegiem, czy już pozwolić na nieśmiałe rozwijanie pączków. I kiedy jest głównie szaro i błotniście, polecam Waszej uwadze tę gorącą czekoladę. Przepis znalazłam u <a href="http://www.krainasosny.pl/2017/10/goraca-czekolada-karmelowo-orzechowa.html">Sosny</a>; on ratował się nią w październiku, ja stwierdziłam, że na taki podły styczeń również nada się w sam raz. Przepis nieco zmieniłam - moja czekolada nie jest aż tak gęsta (ale moim zdaniem wystarczająco), dałam też mniej masła orzechowego, a i tak jego smak jest doskonale wyczuwalny na tle delikatnego karmelu. Moim zdaniem wyszła obłędna - nie da jej się wypić zbyt dużo, ale już taka niewielka porcja znakomicie poprawia humor. No i zdecydowanie zniechęca do sięgnięcia po deser, będzie więc idealna na noworoczne diety!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Gorąca czekolada karmelowo-orzechowa</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHvh-CqfV36TmHzdEpLuzc3itTVQklJ74FNpdSUf462kMsWtDDnaRT_zoEX-FFZI1ulDqq7tZGCfTO_aKGtjmeltJrlYqr23J_VGAUng_qlqvRSfepQjE8V_qUjXXzhoxmvvMuFfyGfZo/s1600/SAM_3477.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHvh-CqfV36TmHzdEpLuzc3itTVQklJ74FNpdSUf462kMsWtDDnaRT_zoEX-FFZI1ulDqq7tZGCfTO_aKGtjmeltJrlYqr23J_VGAUng_qlqvRSfepQjE8V_qUjXXzhoxmvvMuFfyGfZo/s640/SAM_3477.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 1 porcję)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>150 ml mleka</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki cynamonu</i></li>
<li><i>90 g karmelowej czekolady</i></li>
<li><i>1 łyżka masła orzechowego</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>50 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>odrobina cynamonu</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Mleko z cynamonem zagotować. Zdjąć garnuszek z palnika, dodać drobno posiekaną czekoladę i masło orzechowe, wymieszać do rozpuszczenia. Przelać do szklanki.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić, wyłożyć na wierzch, oprószyć cynamonem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5U09Unwz4Vq36u6gk8lwJxF28P06OJtswk1NH51brHoIhk6rFpYXy-W09b42yNgmNT18a6j_zn76u9-Kquy-OPXp6tPy9Bm9_0zfBTb-483mK-gH6sSBzYEKap5yHFWoq-avRuCj1muA/s1600/SAM_3466.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5U09Unwz4Vq36u6gk8lwJxF28P06OJtswk1NH51brHoIhk6rFpYXy-W09b42yNgmNT18a6j_zn76u9-Kquy-OPXp6tPy9Bm9_0zfBTb-483mK-gH6sSBzYEKap5yHFWoq-avRuCj1muA/s640/SAM_3466.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja użyłam gotowej czekolady karmelowej od Wedla - uwielbiam ją! A właśnie wypiłam ostatnią tabliczkę...</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jak żyć...?</i></div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-35121319724794426512018-01-19T12:32:00.000+01:002018-01-19T12:32:29.347+01:00Pogodowe zamieszanie i wiosenno-zimowy pudding chia<div style="text-align: justify;">
Że <i>w macu</i> jest <i>jak w garncu</i>, przekonałam się już dawno. Ale żeby już w styczniu pogoda serwowała nam danie wprost z kociołka, i to nie tylko na obiad, ale też na śniadanie, kolację i deser...? Muszę przyznać, że taki stan rzeczy nieco mnie rozstraja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy wstaję rano, chwilę przed ósmą, ciągle jest szaro, ponuro i nieprzyjemnie. Na śniadanie więc podgrzewam pasztet i smażę na chrupko kilka plastrów boczku - nic innego nie wchodzi w grę. No, może jeszcze jajka na miękko... Ale to byłaby rozpusta, na którą nie mamy czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po kilku godzinach świat się rozjaśnia; słońce ukazuje swe promienne oblicze, a ja, radosna niczym skowronek w pierwszy dzień wiosny, zapinam psy i zabieram je na dłuższy spacer. Co - rzecz jasna - okazuje się nie najlepszym z moich pomysłów; do domu wracamy bowiem w śnieżycy z prawdziwego zdarzenia. Wielkie, białe płatki sprawiły, że świat otuliła nienaturalna wręcz cisza; wszystko powoli spowija biały puch sprawiając, że świat wydaje się na wpół martwy, a jednocześnie ani trochę na wpół żywy. Gdy już zza szyby obserwuję ten dziwny, niemalże zimowy świat, dociera do mnie, że to przecież styczeń, i śnieg zupełnie nie powinien mnie dziwić.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A jednak dziwi...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po powrocie do pracy i codziennej rutyny, wróciłam też do dobrego zwyczaju przygotowywania sobie na śniadanie puddingów chia. Są szybkie, łatwe, a kombinacje smakowe - nieskończone. Tym razem sięgnęłam po orzeźwiającą miętę i kojącą czekoladę - idealne połączenie na poranek, który nastąpi dopiero kilka godzin po przebudzeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli lubicie after eight, te słynne czekoladki, to coś zdecydowanie dla Was. Ja za nimi średnio przepadam, a i tak ta wersja puddingu mnie urzekła. Jednocześnie pobudza do życia i sprawia, że świat wydaje się piękniejszy. Połączenie mięty i czekolady w idealnych proporcjach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przede mną pracujący weekend, więc taka porcja energii z rana przyda mi się z pewnością.</div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Czekoladowo-miętowy pudding chia</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-znwezGZR2G8T9w9UZYxxw3MNTM2oJgfLFkFUu_AbVS8n5Qx8pU4xnh6KLqRRUPWY-9CP38TNAIhTOuNVE-ME8vMLlEsnRcOTH04xzpltyXvq4BNx_OuL6f02lp5POmsF-H_CVd-k0pU/s1600/SAM_2810.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-znwezGZR2G8T9w9UZYxxw3MNTM2oJgfLFkFUu_AbVS8n5Qx8pU4xnh6KLqRRUPWY-9CP38TNAIhTOuNVE-ME8vMLlEsnRcOTH04xzpltyXvq4BNx_OuL6f02lp5POmsF-H_CVd-k0pU/s640/SAM_2810.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 3-4 porcje)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>400 ml mleczka kokosowego</i></li>
<li><i>400 ml mleka</i></li>
<li><i>3 łyżki nasion chia</i></li>
<li><i>2 łyżki kakao</i></li>
<li><i>1 łyżeczka herbaty matcha</i></li>
<li><i>1/2 łyżeczka chlorelli</i></li>
<li><i>1 łyżeczka ekstraktu z mięty</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>listki mięty</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Mleko wymieszać z mleczkiem kokosowym, rozdzielić na pół. Do jednej części dodać 1,5 łyżki nasion chia i kakao, dobrze wymieszać, najlepiej za pomocą trzepaczki. Do drugiej części dodać matchę, chlorellę i ekstrakt, również wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Schłodzić przez noc w lodówce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Obie masy wlewać równocześnie do miseczki, udekorować listkiem mięty.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawa jestem, kto pomyśli o odśnieżeniu dróg o wpół do drugiej nad ranem...</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-60811324163867265172018-01-17T19:00:00.000+01:002018-01-23T17:31:25.363+01:00O tym, jak prawie zostałam feministką. I różowe bułeczki z buraczkami<div style="text-align: justify;">
W sobotę C. był w pracy cały dzień (nie zmyślam; bite trzynaście godzin), a ja po zrobieniu wszystkiego, czego nie musiałam, ale co przyszło mi do głowy, w końcu zasiadłam na kanapie z książką, kawą i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. I kiedy tak siedziałam sobie zupełnie spokojnie, w końcu zaczęło mi się robić chłodno. Sięgnęłam po koc - ale to nie to. Zamarzył mi się ogień na kominku!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tutaj mała dygresja - jestem jedną z tych staromodnych kobiet, które lubią, gdy otwiera się im drzwi, pomaga nieść ciężkie torby z zakupami, odsuwa krzesło w restauracji i... Rozpala się dla nich w kominku. C. doskonale to rozumie (albo może lepiej będzie powiedzieć, że pogodził się z zaistniałym stanem rzeczy) i robi dla mnie to wszystko, a nawet jeszcze więcej. Kominek więc stanowi dla mnie prawdziwą tajemnicę - C. coś tam przy nim pomajstruje, a potem pojawia się ogień i robi się ciepło. Proste, prawda? </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ha!</i> Nie do końca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Włożyłam do kominka szczapę, kawałek wymiętoszonej gazety, podpaliłam i czekałam na cud, który się nie zdarzył. Papier spłonął błyskawicznie... I tyle. Ponowiłam próbę - z tym samym, niestety, rezultatem. Podrapałam się w głowę, dołożyłam drewna i gazet, spróbowałam znowu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Powoli, najpierw nieśmiało, później nawet dziko, na kominku zaczął buzować ogień. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dumna byłam z siebie niesłychanie! Na co mi mężczyźni, skoro potrafię rozwikłać takie tajemnice, i to w zaledwie pół godziny? Krzesło też umiem sama odsunąć, a ciężkie zakupy zawsze można wnieść na dwa razy. Ostatnio nawet zupełnie sama dolałam płynu do spryskiwaczy w aucie, i to do właściwego pojemnika!</div>
<div style="text-align: justify;">
Dołożyłam do ognia raz, drugi... I skończyły mi się polana. Uniosłam brew i kategorycznie oznajmiłam moim psom, że <i>ja w te pająki to na pewno nie pójdę!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Porzuciłam więc ideę zostania feministką i pokornie poczekałam na C., żeby ocalił swą damę z opresji (groźba zamarznięcia może nie była realna, ale... W baśniach zawsze się dramatyzuje bez potrzeby). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was przepis na wyjątkowe bułeczki - idealnie poprawiające humor już samą swoją barwą. W magazynie <i>Bage og sylte</i>, nr 1/2017 zdjęcie bułeczek było zrobione przed ich upieczeniem - kolor jest niesamowicie intensywny! W piekarniku nieco blednie; staje się głębszy i ciemniejszy, ale nadal robi odpowiednie wrażenie. Wszystko za sprawą startych buraczków - sprawiają, że zwykłe pieczywo nie tylko staje się niezwykle przyjemne dla oka, ale jest wilgotne i naprawdę długo zachowuje świeżość. Dzięki dodatkowi ziaren bułeczki są jeszcze bardziej treściwe; świetnie nadają się do wytrawnych, ale też słodkich dodatków.<br />
<br />
Po inne smakołyki z pieczonymi buraczkami koniecznie zajrzyjcie do <a href="http://czerwieniblekit.blox.pl/2018/01/Gryczotto-z-pieczonymi-burakami-ciecierzyca-i-feta.html">Patrycji</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Bułki z buraczkami</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq6r_ajMi3aUIXckXJnuLhMKcX4ZgMiK1r6xAtUC62tbmMPL9XEO5UxlVVocobF4OcIJM9JlKvfy2TTJgZNErRiFnXgIvCzSUKioDeWtEGEolz0dwbgXzDrE5g0G2K-hZO-U8HpUebrJE/s1600/SAM_3396.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgq6r_ajMi3aUIXckXJnuLhMKcX4ZgMiK1r6xAtUC62tbmMPL9XEO5UxlVVocobF4OcIJM9JlKvfy2TTJgZNErRiFnXgIvCzSUKioDeWtEGEolz0dwbgXzDrE5g0G2K-hZO-U8HpUebrJE/s640/SAM_3396.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 12 sztuk)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>100 g mieszanki 5 ziaren</i></li>
<li><i>200 g buraków</i></li>
<li><i>20 g świeżych drożdży</i></li>
<li><i>300 ml letniej wody</i></li>
<li><i>2 łyżeczki soli</i></li>
<li><i>1 łyżka złotego syropu</i></li>
<li><i>500 g mąki orkiszowej</i></li>
<li><i>225 g mąki pszennej</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>3 łyżki mleka</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mieszankę ziaren zalać wrzątkiem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Buraki obrać, zetrzeć na tarce o drobnych oczkach.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Drożdże rozmieszać w kilku łyżkach wody, następnie wlać pozostałą wodę, dodać odciśnięte ziarna, syrop i buraki. Wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do dużej miski przesiać mąkę orkiszową, dodać płynne składniki, zagnieść. Dodać sól, połączyć. Na końcu partiami dodawać mąkę pszenną.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dobrze wyrobione ciasto odstawić do wyrośnięcia na 45-60 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po tym czasie jeszcze raz szybko zagnieść, podzielić na 12 części, z każdej uformować okrągłą bułeczkę. Układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując duże odstępy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić na 25-30 minut do napuszenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Bułeczki posmarować mlekiem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 200 st. C. przez 15 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić na kratce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYehl2_KWwolU3sdgzUf5r1eAvYsttZV-KUhLv3ulVAtpB7Yr5G0qnW7f3tvFJ55M8OMMj95syq61N1L7h6wV6dJ4EV9fESpQFUwR4SYwNzZRkSLDCHqUSCAHkz0ksgN880602aXkTCio/s1600/SAM_3388.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYehl2_KWwolU3sdgzUf5r1eAvYsttZV-KUhLv3ulVAtpB7Yr5G0qnW7f3tvFJ55M8OMMj95syq61N1L7h6wV6dJ4EV9fESpQFUwR4SYwNzZRkSLDCHqUSCAHkz0ksgN880602aXkTCio/s640/SAM_3388.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
U mnie mieszanka pięciu ziaren to ziarna jęczmienia i żyta, słonecznik, sezam i siemię lniane. Nie wiem, czy w Polsce można kupić taką gotową; jeśli nie, można je kupić osobno i wymieszać samemu w dowolnych proporcjach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mleka użyłam tylko do posmarowania bułeczek; zamiast tego można spryskać je wodą, i będą idealne dla alergików. </div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-70302001459795359672018-01-15T11:27:00.000+01:002018-01-15T11:28:04.023+01:00Sen o fidze<div style="text-align: justify;">
Przyśniło mi się, że kupiłam figi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdałam sobie z tego sprawę w momencie, gdy przeglądałam plik ze zdjęciami do przepisów; w oko wpadło mi to z ciastem czekoladowym i dorodną figą na wierzchu, i nagle przypomniałam sobie swój sen. Nie pamiętam szczegółów; tylko to, że stałam w kuchni, a na blacie obok deski do krojenia i noża leżały soczyście fioletowe figi. Później wzięłam jedną do ręki i oglądałam z zaskakującą uwagą... I tyle. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To z kolei skłoniło mnie do zastanowienia się nad zjawiskiem <i>deja vu</i>. Bo wiecie co? Mam wrażenie, że zdarza mi się ono dość często. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień jak co dzień, nic niezwykłego się nie dzieje, aż tu nagle mam nieodparte wrażenie, że... To już kiedyś było. I wiem, co wydarzy się za chwilę, co ktoś powie albo zrobi. Doskonale wiem, że to niemożliwe; że to tylko mój mózg płata mi figle, ale i tak przeszywają mnie dreszcze. I tak sobie myślę, że może jednak nie powinnam o tym pisać, bo jeśli przeczyta to jakiś psychiatra, to jeszcze będzie chciał się za moją psychikę zabrać... A przecież ze mną wszystko w porządku; <i>prawda...?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A skoro już o figach mowa; skoro mi się śniły i później wkroczyły w moje myśli niezwykle wręcz stanowczo, będzie i ciasto z figami. Taki mały torcik, niemalże...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis na ciasto z ciemnym piwem znalazłam u <a href="http://agatagotuje.pl/czekoladowe-ciasto-na-ciemnym-piwie/">Agaty</a>; akurat miałam butelkę na zbyciu, więc czym prędzej zabrałam się za pieczenie. Miałam jednak ochotę jakoś je urozmaicić; przygotowałam więc krem budyniowy w dodatkiem masy krówkowej, a dodatkowo przełożyłam je karmelizowanymi figami. Efekt jest oszałamiający! Ciasto czekoladowe jest dość ciężkie i obłędnie wyraziste w smaku, wilgotne i mięsiste - wprost idealne na styczniowe, szare dni. Krem budyniowy z bitą śmietaną zamiast masła jest lekki i delikatny, a jego krówkowy smak świetnie komponuje się z czekoladowym ciastem. Figi są tu kropką na i - można je pominąć, ale lepiej zastąpić jakimiś innymi owocami. Może świeżą żurawiną...? Wyjdzie wtedy ciasto <i>z pazurem</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Czekoladowe ciasto na ciemnym piwie z kremem krówkowym i figami</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNT7iUGu2xFOpj6zHrF4gWgppQyDya2rAsQiuQGJ1YnKWyzkft86mAl_koJt1nB5VRL_G58hckUe7PRLOvimPhy3dE5p3cd-qX2LTEtql7g8wrL4Bh0PLjWC5AEa5mDl98rQmFKtVwEbQ/s1600/SAM_3252.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNT7iUGu2xFOpj6zHrF4gWgppQyDya2rAsQiuQGJ1YnKWyzkft86mAl_koJt1nB5VRL_G58hckUe7PRLOvimPhy3dE5p3cd-qX2LTEtql7g8wrL4Bh0PLjWC5AEa5mDl98rQmFKtVwEbQ/s640/SAM_3252.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na tortownicę o średnicy 22 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 ml ciemnego piwa</i></li>
<li><i>150 g masła</i></li>
<li><i>145 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>70 g ciemnego kakao</i></li>
<li><i>200 g cukru trzcinowego</i></li>
<li><i>1 łyżeczka ekstraktu z wanilii</i></li>
<li><i>2 jajka</i></li>
<li><i>300 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>2 łyżeczki proszku do pieczenia</i></li>
<li><i>1 łyżeczka sody oczyszczonej</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>budyniowy krem krówkowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>250 ml mleka</i></li>
<li><i>25 g budyniu krówkowego</i></li>
<li><i>20 g cukru</i></li>
<li><i>50 g masy krówkowej</i></li>
<li><i>250 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>2 łyżki cukru</i></li>
<li><i>2 figi</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dekoracja:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>2 łyżki cukru pudru</i></li>
<li><i>1 figa</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Masło rozpuścić, przestudzić. Wymieszać z piwem i śmietaną.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kakao przesiać, wymieszać z cukrem, dodać do mokrych składników, połączyć. Wlać ekstrakt z wanilii, wbić jajka i dokładnie wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę przesiać z proszkiem i sodą. Dodać do mokrych składników, wymieszać tylko do ich połączenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia, boki posmarować masłem. Wlać ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 170 st. C. przez 50 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przestudzić w formie, a następnie odłożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>200 ml mleka zagotować wraz z cukrem. W pozostałym mleku rozpuścić budyń, wlać do gotującego się mleka, gotować jeszcze chwilę, aż budyń zgęstnieje. Dodać masę krówkową, dokładnie wymieszać. Ostudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić, partiami dodawać do budyniu, delikatnie mieszając łyżką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na patelni skarmelizować cukier. Figi pokroić w plasterki, skarmelizować. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przestudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ciasto przekroić na pół. Na paterze ułożyć spód, wyłożyć krem i plasterki fig, przykryć drugim blatem, delikatnie dociskając. Ewentualnie wyrównać brzegi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przed podaniem ciasto oprószyć cukrem pudrem i udekorować świeżą figą.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A tymczasem, choć dopiero co wróciłam ze szkoły, już za dwa tygodnie czeka mnie kolejna tura... Ależ ten czas pędzi!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-10833287397026356422018-01-13T17:04:00.000+01:002018-01-13T17:04:00.495+01:00Rozgrzewająca kawa na styczniową słotę<div style="text-align: justify;">
Zaplanowałam sobie na dzisiaj <i>dzień lenia</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
W dodatku uważam, że bezsprzecznie na niego zasłużyłam; szczególnie po piątku, kiedy to wyszłam z domu kwadrans po drugiej (w nocy, jakby ktoś miał wątpliwości), a wróciłam z powrotem o osiemnastej. W tym czasie zdążyłam być w pracy przez niemal dwanaście godzin, zahaczyć o supermarket, żeby kupić noże w promocji, i... Dojechać tam i z powrotem. Lista nie jest imponująca, ale zmęczona byłam tak, że zasnęłam na kanapie w pozycji półsiedzącej, kiedy próbowałam głaskać Ptysię i rzucać piłeczkę Pączusi... </div>
<div style="text-align: justify;">
Obudziłam się cała obalała jakąś godzinę później tylko po to, żeby zawinąć się w najbliższy koc, położyć i znów odpłynąć w objęcia Morfeusza... A kiedy w końcu udało mi się wstać i dojść pod prysznic, pod strugami gorącej wody obiecałam sobie, że w sobotę nie kiwnę nawet palcem... Bo przecież zasłużyłam, <i>prawda</i>...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem, jak to zwykle ze mną bywa, już od rana stwierdziłam, że takie siedzenie na kanapie i nic-nierobienie w wolną sobotę, kiedy C. jest w pracy, jest bezproduktywne i nużące. Z poczuciem czasu uciekającego przez palce, zabrałam się za pranie, odkurzanie, mycie podłóg, ugotowanie zupy i wysprzątanie w szufladzie z przyprawami (wiecie, ile mam w domu rodzajów soli...? Ja już wiem: <i>osiem</i>). Przed odkurzaniem zdążyłam jeszcze wyczesać Ptysię i przyprawić o palpitację Pączusię, kiedy jej również to zaproponowałam (najpierw uciekała przed szczotką jak diabeł przed święconą wodą, a później stała cała sztywna i wyprostowana, jakbym prasowała ją rozgrzanym do czerwoności żelazkiem, a nie miziała szczotką z miękkim włosiem). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy już się uporałam ze wszystkim (no, prawie; pranie nadal w toku, ale tutaj do powiedzenia ma więcej pralka niż ja), usiadłam bardzo z siebie zadowolona z książką w dłoni i... Stwierdziłam, że czegoś mi brakuje. Pogoda dzisiaj zdecydowanie nieciekawa - cały dzień jest szaro i pochmurno, a do tego wietrznie; styczeń w takim wydaniu zdecydowanie nie nastraja optymistycznie. Myślałam o gorącej czekoladzie, ale okazało się, że nie mam w domu kremówki. A gorąca czekolada bez bitej śmietany to już zdecydowanie nie to... Na szczęście znalazłam u <a href="https://rhubarb-baby.blogspot.dk/2017/12/karmelowo-korzenna-kawa.html">Leny</a> przepis na niezwykle kuszącą kawę zbożową; akurat mam w lodówce otwartą puszkę z kajmakiem, a przypraw po świątecznych wypiekach ciągle leży w szufladzie pod dostatkiem. Zagotowałam więc wodę, podgrzałam mleko (słodkie kawy bez pianki z mleka w takie dni jak dziś po prostu nie wchodzą w grę) i... To było dokładnie to, czego mi było potrzeba! Aromatyczna, lekko słodka kawa (jeśli na co dzień pijacie kawę z cukrem, proponuję dodać ze dwie łyżki kajmaku zamiast jednej) z puszystą, mleczną pianką - smakuje po prostu obłędnie! </div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli potrzebujecie czegoś bardziej pobudzającego - proponuję użyć zwykłej kawy, też będzie pysznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Kawa korzenno-karmelowa</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz6BkfnfPY6h5S0d5vsONQlzmTToI-2Ya0bzA8M9qkfWKUr-PMR9VOvg-7ACueTq_tj6eA4RrVOpCUg9rn5upzi9qtwZ5x66GdhXQtY-Gt9Ie_l6JJERF3omN_apkHn5V5uePP902uKSw/s1600/SAM_3439.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz6BkfnfPY6h5S0d5vsONQlzmTToI-2Ya0bzA8M9qkfWKUr-PMR9VOvg-7ACueTq_tj6eA4RrVOpCUg9rn5upzi9qtwZ5x66GdhXQtY-Gt9Ie_l6JJERF3omN_apkHn5V5uePP902uKSw/s640/SAM_3439.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 1 porcję)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>3 łyżeczki kawy zbożowej</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki mielonego cynamonu</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki mielonego imbiru</i></li>
<li><i>1/4 łyżeczki mielonego kardamonu</i></li>
<li><i>250 ml wrzątku</i></li>
<li><i>1 łyżka masy krówkowej</i></li>
<li><i>100 ml mleka</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Kawę i przyprawy wsypać do szklanki, zalać wrzątkiem, odstawić do zaparzenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W tym czasie podgrzać mleko do temperatury 60 st. C., spienić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do kawy dodać masę krówkową, wymieszać. Na wierzch wylać pianę z mleka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcy-gDm6eaf8kGz9qqhxLCnE6bTaA0Tbw13QpP1z6OLT98mRWnxL284jKES4ktlsusD5-fJWg3LF6FSPjYghjRxo9z-GqeQIjYwoe39Oe6H3qOn4qEx-TGQjJ833uarkRApsaGqM9pxBo/s1600/SAM_3435.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcy-gDm6eaf8kGz9qqhxLCnE6bTaA0Tbw13QpP1z6OLT98mRWnxL284jKES4ktlsusD5-fJWg3LF6FSPjYghjRxo9z-GqeQIjYwoe39Oe6H3qOn4qEx-TGQjJ833uarkRApsaGqM9pxBo/s640/SAM_3435.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz, gdy zrobiło się już niemal zupełnie ciemno, mogę spokojnie ułożyć się na kanapie i poczytać - w końcu wyzwanie książkowe na <i><a href="https://www.goodreads.com/#">Goodreads</a></i> nie śpi!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-80344495598803153952018-01-11T12:18:00.000+01:002018-01-11T12:18:00.269+01:00Kransekage, czyli Nowy Rok po duńsku<div style="text-align: justify;">
W Święta pogoda zrobiła nam psikusa; słońce świeciło prosto w oczy z zaskakującą siłą, a termometr, nawet po przetarciu oczu ze zdziwienia, z zapamiętaniem pokazywał prawie dziesięć kresek. Rozglądając się wokół miało się wrażenie, że to marzec i pierwsze, nieśmiałe jeszcze, podmuchy wiosny. Byłam na to przygotowana; tydzień przed Wigilią w radiu mówili, że na białe Święta mamy... Całe dwa procent szans. I choć jestem niepoprawną optymistką, to jednak nie aż taką. Pogodziłam się z losem, a nawet znalazłam jasne strony zaistniałej sytuacji: nie trzeba co rano skrobać auta, ani wychodzić z domu piętnaście minut przed czasem, w razie, gdyby jednak było ślisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem tuż po Nowym Roku, kiedy po raz pierwszy nieśmiało myśli się o wiośnie, pojawiły się przymrozki. I to nie byle jakie, bo całe pięć stopni poniżej zera! (Mieszkam w Danii - to nie Syberia; tutaj minus pięć wywołuje powszechny popłoch.) Przez ostatnie kilka dni szyby musiałam Francuzowi skrobać dwa razy dziennie, bo zanim skończyłam pracę, znów zamarzały. Chodniki pokrywa cienka warstwa lodu; na tyle jednak niebezpieczna, że trzeba naprawdę uważać przy spacerach z sierściuchami. Wylądowanie na czterech literach to jednak nie do końca to, na co ma się ochotę, nawet w taki słoneczny dzień, jak dziś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pączusia szaleje - śnieg wyzwala w niej dodatkowe rezerwy energii, o których nie miałam pojęcia, że istnieją. Biega, prycha i skacze, i - o dziwo! - zaraża tym Ptysię, która mimo swego statecznego wieku, nagle przypomniała sobie, jak to jest fajnie wsadzać nos w śnieg i wzbijać skrzące się w słońcu fontanny białego puchu. Zabieramy je więc do parku na dłuższe spacery; póki im łapki, a nam nosy, nie zaczynają zamarzać. Wtedy wracamy do domu, C. rozpala w kominku, a ja robię nam gorącej herbaty. I pod kocykiem, na kanapie, obserwujemy przybierające najfantastyczniejsze barwy niebo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ach, żeby tylko było więcej czasu na takie przyjemności...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was przepis na kolejny duński klasyk: <i>kransekage</i>. Cóż to takiego? Zaczniemy od rzeczy prostej: konfektu. Czyli małych wypieków, takich <i>w sam raz na raz</i>. Migdałowe ciasto na białkach, krótko pieczone w wysokiej temperaturze, przybiera apetyczną złoto-brązową barwę i staje się chrupiące, w środku jednak pozostaje miękkie i lekko ciągnące. Sylwestrowa zabawa nie może się obyć bez <i>kransekage</i> - o dwunastej przegryza się je do szampana. </div>
<div style="text-align: justify;">
Klasycznie w Danii używa się masy o nazwie <i>kranse xx</i> - jest to masa na bazie migdałów i pestek moreli. W wypadku konfektu jednak idealnie sprawdzi się surowy marcepan. O marcepanowych masach więcej napiszę w kolejnym wpisie - Duńczycy mają ich bowiem całe mnóstwo, a każda służy do przygotowywania czego innego... Ale każdy, kto choć raz odwiedził ten najbardziej wysunięty na południe skandynawski kraj, wie, że jego mieszkańcy migdały traktują jak dobro narodowe na równi z ciastem duńskim (tutaj zwanym <i>wienerbrød</i>; tak dla ułatwienia).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Kransekage konfekt</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQfqFUPFSn46XNZqqM6BIVveEHJ4LqmGJEBzPup2zMURdOYKXyHNlCoVW3v8-xHJQw4qfKeKMz8KEEPCbA3bI7y6P5QeItzHzfC4vk6owuy7EilZT_uo1xg91YVR90IGOHilbcT-FUneI/s1600/SAM_3381.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQfqFUPFSn46XNZqqM6BIVveEHJ4LqmGJEBzPup2zMURdOYKXyHNlCoVW3v8-xHJQw4qfKeKMz8KEEPCbA3bI7y6P5QeItzHzfC4vk6owuy7EilZT_uo1xg91YVR90IGOHilbcT-FUneI/s640/SAM_3381.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na 40 sztuk)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>310 g surowego marcepanu (kranse xx)</i></li>
<li><i>155 g cukru</i></li>
<li><i>50 g białek</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>10 orzechów laskowych</i></li>
<li><i>5 migdałów</i></li>
<li><i>5 ćwiartek orzechów włoskich</i></li>
<li><i>2 łyżki powideł śliwkowych</i></li>
<li><i>2 łyżki nugatu</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Marcepan utrzeć z cukrem na gładką masę - drobinki cukru nadal będą wyczuwalne. Powoli wlewać białka, cały czas ucierając.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Masę przełożyć do woreczka cukierniczego z tylko w kształcie gwiazdki, wyciskać rozetki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W część wcisnąć orzechy laskowe, włoskie i migdały. W pozostałych wilgotnym palcem zrobić dziurki. Połowę z nich wypełnić powidłami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 220 st. C. przez 6-7 minut. Ciasteczka powinny się zrumienić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Puste ciasteczka wypełnić nugatem (jeśli jest zbyt twardy, lekko go podgrzać).</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zostawić do całkowitego ostudzenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czekoladę zatemperować, maczać w niej spody ciastek, odkładać na papier do pieczenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przechowywać w szczelnie zamkniętej puszce.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMHtI88i97SahoclWyEqnkE3X38oPv05WzIGOsm7-xuUvnR_ebNSZ1Zdlsvp5BHer1ux-S3KUYwvGx1hu-OG5MvUdYJEE6sgOJNsqcwvUMS85NkWokfs310XMIo5-PLjVM2VMYISeJ5Gs/s1600/SAM_3375.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMHtI88i97SahoclWyEqnkE3X38oPv05WzIGOsm7-xuUvnR_ebNSZ1Zdlsvp5BHer1ux-S3KUYwvGx1hu-OG5MvUdYJEE6sgOJNsqcwvUMS85NkWokfs310XMIo5-PLjVM2VMYISeJ5Gs/s640/SAM_3375.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Konfekt można wypełniać niemal wszystkim - orzechami, pistacjami, dżemami (muszą być twarde), nugatem (po upieczeniu, inaczej spali się w wysokiej temperaturze), wisienkami koktajlowymi... Im więcej rodzajów nadzienia, tym lepiej będą się później prezentować na talerzu.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-36018445955311801792018-01-09T10:40:00.002+01:002018-01-09T10:49:18.223+01:00Mus cytrynowy po duńsku<div style="text-align: justify;">
<i>Witajcie!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym roku świąteczna przerwa od blogowania wydłużyła mi się niesamowicie. I to bynajmniej nie dlatego, że tak się objadłam wigilijnymi smakołykami, że przez dwa bite tygodnie nie byłam w stanie podnieść się z kanapy. Wręcz przeciwnie; dopiero dwudziestego drugiego grudnia wróciłam do domu z Zelandii, żeby później niemal codziennie być w pracy, aż do Nowego Roku. Tu chwilę sobie odsapnęłam, a później brutalny powrót do codzienności i pobudek o godzinach co najmniej nieprzyzwoitych. I tak się to wszystko kręci, a ja nie do końca się w tym odnajduję. Tymczasem już za trzy tygodnie znowu będę w szkole; ciężko więc wejść w rytm, który w grudniu kompletnie zagubiłam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj wstałam chwilę po ósmej, zjadłam śniadanie razem z C., zanim musiał jechać do pracy, i w końcu włączyłam komputer. Usiadłam przed pustym plikiem notatnika, odetchnęłam głęboko i... Poczułam <i>to</i>. Nieodpartą chęć pisania. Bo wiecie co...? Już zdążyłam się stęsknić...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was jeden z kultowych duńskich przepisów - przynajmniej w moich oczach. Nie mam pojęcia, czy w innych rodzinach też jest taka tradycja; wiem, że u C. kolacja noworoczna nie może się obyć bez cytrynowego musu. Podobno jacyś znajomi przygotowują go częściej; u C. jada się go tylko raz do roku - w Sylwestra.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak naprawdę to nic skomplikowanego ani niezwykłego - ot, puszysty mus cytrynowy z jajkami, pod chmurą lekkiej bitej śmietany. Ale wiecie co? Jedzony tylko raz w roku, ma jakieś magiczne właściwości. Tak jak barszcz czy pierogi - tego wieczoru smakuje wyjątkowo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis dostałam od Teściowej, a ona ma go od swojej mamy, która ma go od swojej mamy... Jest to więc rodzinny przepis z tradycjami, i nic w nim nie zmieniałam. No, poza kolejnością mieszania składników - moim zdaniem dużo bezpieczniej dodawać żelatynę do ubitych żółtek niż do bitej śmietany. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mus wychodzi dość kwaśny i zdecydowanie wyrazisty. Świetnie smakuje z kieliszkiem słodkiego, musującego wina. I choć trochę się denerwowałam, czy sprostam wymaganiom, okazało się, że zupełnie niepotrzebnie - smakował dokładnie tak jak powinien.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To jak - <i>skusicie się...?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Noworoczny mus cytrynowy z bitą śmietaną</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Za0pCWsUfSfmwfa0MCYCujeEuev8eTyI9tZ9FWlGgo2MnezhWVJZqEUZRY0dpoUW3oAKh1CRvD5olQuZgxc_4TwZLQys2fbac9ct5hOeGnQKCVOQVGaXfNzQ0xOzbaYu14_Pyxnvbz0/s1600/SAM_3416.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Za0pCWsUfSfmwfa0MCYCujeEuev8eTyI9tZ9FWlGgo2MnezhWVJZqEUZRY0dpoUW3oAKh1CRvD5olQuZgxc_4TwZLQys2fbac9ct5hOeGnQKCVOQVGaXfNzQ0xOzbaYu14_Pyxnvbz0/s640/SAM_3416.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na miskę o pojemności 3 l)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>8 jajek</i></li>
<li><i>500 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>160 g cukru</i></li>
<li><i>sok z 5 cytryn</i></li>
<li><i>10 listków żelatyny</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>400 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Dodać sok z cytryny, dokładnie zmiksować.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić na pół-sztywno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białka ubić na sztywno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę odcisnąć, rozpuścić. Powoli wlewać do żółtek, cały czas miksując. Następnie partiami dodać śmietanę, a na końcu białka, delikatnie mieszając łyżką.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mus przełożyć do miski lub szklanek, schłodzić w lodówce przez minimum 3-4 godziny.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przed podaniem ubić pozostałą kremówkę, wyłożyć na mus.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlDeWb96aOBAgthfnAjBDLJ2snnhuik8QTGD8gpVaw65heYugmHm3skZH1fP2MFzM3vw-GBpgxGrMfDyrv2k-y1_nLMu11rDT-L2TF7ydB6RUlZFLYohHNlwYTPIJd_-W0eBaRx-tVT5M/s1600/SAM_3411.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlDeWb96aOBAgthfnAjBDLJ2snnhuik8QTGD8gpVaw65heYugmHm3skZH1fP2MFzM3vw-GBpgxGrMfDyrv2k-y1_nLMu11rDT-L2TF7ydB6RUlZFLYohHNlwYTPIJd_-W0eBaRx-tVT5M/s640/SAM_3411.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zgodnie z tradycją, deser przygotowałam w dużej, szklanej misce; tylko do zdjęcia odłożyłam małą porcję. Szklankę zdecydowanie łatwiej sfotografować...</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-8423372508091586152017-12-24T10:52:00.000+01:002017-12-24T10:52:00.342+01:00Wesołych Świąt!<div style="text-align: justify;">
Też macie wrażenie, że to jednak grudzień, a nie luty, jest najkrótszym miesiącem w roku? Mi w tym roku dosłownie uciekł - nie zdążyłam absolutnie z niczym! Nie napiekłam setek pierniczków i ciasteczek, którymi mogłabym obdarowywać rodzinę i znajomych, nie pijałam wieczorami grzanego wina, grzejąc się przy kominku, nie siadywałam w bujanym fotelu, żeby z melancholijnym uśmiechem głaskać psy i zachwycać się choinką. Strasznie mi tego brakuje! I trochę mi smutno, że nie zdążyłam się wprowadzić w ten niesamowity nastrój, gdzie zbyt długie czerwone światła czy ciągnąca się w nieskończoność kolejka w sklepie nie wyprowadzają z równowagi, bo z nuconym pod nosem <i>Last Christmas</i> nic nie jest nam straszne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziś - Wigilia. <i>Naprawdę?</i> </div>
<div style="text-align: justify;">
Już za kilka godzin wrócę z pracy, wykąpię się, może nawet uda mi się chwilkę zdrzemnąć; zaniesiemy do auta wszystkie skrupulatnie zapakowane prezenty i pojedziemy do rodziców C., a tam, razem z resztą coraz pokaźniejszej familii (będzie nas piętnaścioro!; a już na przełomie kwietnia i maja powitamy nowego członka rodziny) zjemy świąteczną kolację, będziemy śpiewać kolędy i tańczyć wokół choinki, bawić się w <i>pakkelege</i> i szukać migdała w deserze. I zapomnę o tym, że grudzień mignął nie wiadomo kiedy; będę cieszyła się chwilą, spokojem i bliskością ważnych dla mnie osób. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wam również życzę cudownie spokojnych, wypełnionych śmiechem i radością Świąt, najpyszniejszych pierogów i barszczu z uszkami, całej fury prezentów, które wywołają okrzyki zachwytu, a przede wszystkim - wielu niezapomnianych chwil z najbliższymi - bo to przecież najważniejsze.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWysk_SJkLRsTXfUX29raifK-BzcvkjL6dGN5itaqV__YrDocVqyrvCQ0uZwl79Q1UHzcKEnNpkBgipfiQXV4dNSa9x3xmv1NkYTIHyyRv4mtp8UrVe4MidWQRA-v6kqSOoCCxQKIus1s/s1600/1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1365" data-original-width="1024" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWysk_SJkLRsTXfUX29raifK-BzcvkjL6dGN5itaqV__YrDocVqyrvCQ0uZwl79Q1UHzcKEnNpkBgipfiQXV4dNSa9x3xmv1NkYTIHyyRv4mtp8UrVe4MidWQRA-v6kqSOoCCxQKIus1s/s640/1.JPG" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednocześnie ogromnie dziękuję za wszystkie życzenia - w tym roku były dla mnie szczególnie ważne; tak mi miło, że o mnie pamiętacie!</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-37524680180111875722017-12-21T11:42:00.000+01:002017-12-21T11:42:25.165+01:00Piernik bananowy i róża z karmelu<div style="text-align: justify;">
<i>Uff...</i> Szczerze mówiąc, nie wiem już, w co ręce wkładać. I bynajmniej nie mam na myśli przygotowań do Świąt - za te ledwo się zabrałam w miniony weekend, i póki co, nie mam nawet czasu myśleć o tym, jak bardzo nie jestem w świątecznym nastroju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Plan zajęć na ostatni tydzień szkoły wypełniony jest po brzegi. Zaczęliśmy od rzeźby z karmelu, czyli mozolnego zamieniania najzwyklejszego w świecie cukru w substancję nie tylko płynną, ale dającą się formować (lepiej lub gorzej, w zależności od stopnia wtajemniczenia). Moja wizja legła w gruzach (<i>dosłownie</i>); ratowałam się więc planem awaryjnym: drzewem i różą. I, muszę nieskromnie przyznać, z tej ostatniej jestem dumna; drugie podejście, a prezentuje się naprawdę nieźle. Co prawda palce nadal pieką mnie niemiłosiernie, ale czego się nie robi dla <i>sztuki</i>...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeAKeSClTJrhNT46HihNDQRkXfezm_kvMAOX2dy2cJqIrIhJgB2f_gy5XIfMBvP6eCF_gGaJcJ5g3MX8hsyLKp3tFKFXxENTa_kUaJwIGASvfzYkOWPR4Vki-5MCheaKpy7IEhvNGNofg/s1600/25487294_952261251595221_3310782195041688342_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1150" data-original-width="1531" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeAKeSClTJrhNT46HihNDQRkXfezm_kvMAOX2dy2cJqIrIhJgB2f_gy5XIfMBvP6eCF_gGaJcJ5g3MX8hsyLKp3tFKFXxENTa_kUaJwIGASvfzYkOWPR4Vki-5MCheaKpy7IEhvNGNofg/s640/25487294_952261251595221_3310782195041688342_o.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy uporałam się z płatkami, gałązkami i listkami, najwyższy czas było zabrać się za deser. Komponentów mam całkiem sporo (dziewięć), więc jest nad czym pracować. Wersja 5.0 sorbetu buraczanego w końcu okazała się strzałem w dziesiątkę... Jak będzie komponować się z resztą? Zobaczymy już za moment. Póki co, niemal wpadłam w zachwyt, gdy próbna kulka rozpuściła się pod sosem malinowym... Ale o tym opowiem innym razem; jak już uda mi się wszystko ogarnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby było jeszcze śmieszniej, jutro (dwudziestego drugiego grudnia, jakby ktoś zapomniał) mam egzaminy, na które nie tylko muszę umieć obliczać ceny, podatki i wydatki, ale wiedzieć, ile procent celulozy jest w czekoladzie, jakie są najważniejsze enzymy w maśle i w jaki sposób produkuje się nugat... Głowa pęka mi od liczb i ułamków, a to przecież jeszcze nie koniec...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na szczęście choinka już ubrana, dom względnie wysprzątany, a Wigilię spędzamy u rodziców C., więc tak naprawdę nic nie muszę przygotowywać. Choć bardzo brakuje mi pieczenia ciasteczek, wypełniania kuchni aromatem pierniczków i nucenia pod nosem świątecznych piosenek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłam sobie jednak, że w przyszłym roku będzie zupełnie inaczej. Czy się uda?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Oby...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj mam dla Was przepis na błyskawiczny piernik. A w zasadzie ciasto bananowe o aromacie piernika. Nie ma w nim wiele miodu; są za to aromatyczne przyprawy korzenne i lekko pijane rodzynki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Weekend też był zabiegany, ale po prostu musiałam wygospodarować chwilkę na, choćby i najkrótsze, posiedzenie w kuchni. Wybrałam przepis <a href="http://www.mojewypieki.com/post/piernik-bananowy">Doroty</a> - akurat miałam trzy czerniejące banany... A powszechnie przecież wiadomo, że właśnie takie do ciast nadają się najlepiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto udekorowałam polewą kakaową i cudownie świątecznym napisem; C. zabrał część do pracy - podobno zachwyciło wszystkich nie tylko smakiem, ale też dekoracją. Aż mi się miło zrobiło...</div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Piernik bananowy</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyy9AA4zBSCZhZdAZ8IX3xxL2uycdBAA5xurvh2WeGQHmZPzNU-OU-WTJ-15K0sJQ5REqbdfLEpJ9bIBDxVk4vuo3Ex6SUepbWzcc2CYPNdm1-dQOaY8NBGmHzmkHWf2x5dotqvacHYk4/s1600/SAM_3324.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyy9AA4zBSCZhZdAZ8IX3xxL2uycdBAA5xurvh2WeGQHmZPzNU-OU-WTJ-15K0sJQ5REqbdfLEpJ9bIBDxVk4vuo3Ex6SUepbWzcc2CYPNdm1-dQOaY8NBGmHzmkHWf2x5dotqvacHYk4/s640/SAM_3324.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na formę o wymiarach 23x23 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>280 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>20 g kakao</i></li>
<li><i>1 łyżeczka sody oczyszczonej</i></li>
<li><i>2 łyżeczki mielonego imbiru</i></li>
<li><i>4 łyżeczki <a href="http://razadobrze.blogspot.dk/2013/11/przedzapach-swiateczny-domowa-przyprawa.html">przyprawy do piernika</a></i></li>
<li><i>100 g jasnego cukru muscovado</i></li>
<li><i>60 ml oleju</i></li>
<li><i>80 g miodu</i></li>
<li><i>3 jajka</i></li>
<li><i>sok z 1 mandarynki</i></li>
<li><i>3 dojrzałe banany</i></li>
<li><i>50 g rodzynek</i></li>
<li><i>50 g suszonej żurawiny</i></li>
<li><i>1 łyżka ciemnego rumu</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>polewa kakaowa:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>60 g masła</i></li>
<li><i>45 g cukru pudru</i></li>
<li><i>20 g kakao</i></li>
<li><i>1/2 listka żelatyny</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>złoty barwnik spożywczy w proszku</i></li>
<li><i>złoty barwnik spożywczy w tubce (pisak)</i></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rodzynki i żurawinę przełożyć do miseczki, wlać rum i zalać wrzątkiem tylko tyle, żeby przykrył bakalie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Odstawić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąkę, kakao i sodę przesiać, wymieszać z imbirem, przyprawą do piernika i cukrem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jajka roztrzepać,dodać olej, miód i sok z mandarynki, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać tylko do połączenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Banany rozgnieść widelcem, rodzynki i żurawinę dobrze odcisnąć. Dodać do ciasta, wymieszać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Formę wyłożyć papierem do pieczenia, przelać do niej ciasto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 180 st. C. przez około 40 minut, aż do suchego patyczka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wyjąć z piekarnika, przestudzić w formie przez 10 minut, a następnie wyjąć na kratkę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Cukier puder i kakao przesiać. Przesypać do garnuszka, dodać masło, podgrzewać, aż cukier i masło się rozpuszczą. Zdjąć z palnika, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Odstawić do przestudzenia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Polewą w temperaturze pokojowej polać całkowicie ostudzone ciasto. Wierzch udekorować złotym pyłkiem i napisami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdjęcie, jakie jest, każdy widzi; ale było już późno, i ciemno, i w ogóle nic mi się już nie chciało...</div>
<div style="text-align: justify;">
A ciacho pyszne, proste i szybkie, więc szkoda się przepisem nie podzielić.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-2154423944578827291.post-29058347548528788472017-12-15T11:26:00.001+01:002017-12-15T11:26:46.233+01:00Spóźniony tort urodzinowy i post, który zaginął<div style="text-align: justify;">
Za pisanie tego posta zabrałam się w środę wieczorem. Zaparzyłam sobie herbaty, usiadłam przy biurku, zrobiłam dwa głębokie wdechy i zaczęłam pisać o świątecznych piosenkach, od których płynnie przeszłam do świątecznych wspomnień z dzieciństwa...</div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy zadzwonił telefon. Na pogaduchach z C. zeszło nam ponad pół godziny; w tym czasie komputer zdążył przejść <i>w stan spoczynku</i> uznając, że skoro ja się im nie interesuję, to on baterii tracił niepotrzebnie nie będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po skończonej rozmowie i lustracji herbaty (wystygła w tym czasie zupełnie) stwierdziłam, że nastrój na pisanie mi minął, i spróbuję dnia kolejnego. Poszłam więc pod prysznic, założyłam puchate skarpetki i ulokowałam się w łóżku z książką w dłoni i kubkiem gorącej herbaty na nocnym stoliku. Czy może być coś przyjemniejszego w ciemny, grudniowy wieczór...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czwartek po południu znów usiadłam do komputera - w końcu blogerskie obowiązki to nie przelewki. Zaczęłam tam, gdzie skończyłam, dopisując drugą część zdania, na którym przerwałam, i pozwalając myślom dryfować wokół świątecznych tematów. Zadowolona z siebie, wkleiłam do posta obrazki, kliknęłam <i>opublikuj</i>, a tam... Tylko ta część, którą napisałam w środę! Reszta - zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie pomagało <i>cofnij</i> i <i>wstecz</i>; wszystko przepadło. Zacisnęłam zęby, energicznie zamknęła laptopa i jak na dorosłą kobietę przystało, obraziłam się na bloggera, internet i w ogóle wszystko z blogowaniem związane.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ech...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzisiaj więc zaczynam od nowa. Do tematu świątecznych piosenek jeszcze wrócę, bo bardzo je lubię, ale... Już nie dzisiaj. Teraz spieszy mi się, żeby do końca się spakować, szybciutko wypić herbatę i ruszyć w dwu i półgodzinną podróż na Jutlandię. W planach na ten weekend mam dokupienie trzech brakujących prezentów, zakupienie i przystrojenie choinki z nadzieją, że Pączusia do Wigilii nie zdąży jej przewrócić podczas swych szalonych harców po salonie, odwiedziny u rodziców C. i wyjście do kina w ramach adwentowego prezentu dla C. Są wśród Was jacyś inni fani <i>Gwiezdnych wojen</i>...? Mnie temat niespecjalnie pociąga (zdecydowanie wolę fantasy od sf), ale czego się nie robi dla Męża, którego widuje się raptem raz na tydzień...?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem mam dla Was przepis na tort, który przygotowałam już ładnych kilka miesięcy wcześniej. Po powrocie z wakacji odczuwałam ogromną ochotę na upieczenie czegoś, a że akurat wypadały urodziny najmłodszej siostry C. i jej małżonka stwierdziłam, że to doskonała okazja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tort nie jest trudny w przygotowaniu: klasyczny kakaowy biszkopt, warstwa chrupiącej bezy i dwa musy - karmelowy i kawowy. Wbrew pozorom - wcale nie jest za słodki. Moim zdaniem smaki świetnie się uzupełniają, a biorąc pod uwagę, że zniknął niemal w całości, goście musieli się ze mną zgadzać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jedyny problem z tym ciastem to to, że na świeżo ciężko ukroić zgrabny kawałek - beza psuje szyki nawet najbardziej ostrożnym. Jednak po nocy w lodówce, kiedy nabierze nieco wilgoci z musu, krojenie nie powinno sprawiać trudności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dekoracja była adekwatna do okazji - rożowo-księżniczkowa część dla Alice, i wojskowo dla Jespera. Oboje byli zachwyceni. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, że obłożyć tort białym marcepanem i udekorować na przykład śnieżynkami, choinkami czy marcepanowym reniferem - świetnie się wtedy sprawdzi na bożonarodzeniowym stole.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Tort kakaowo-bezowy z musem kawowym i karmelowym</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmcZLGNjxMYwfHM-mB5_KTeLh4ldlEfflTwrKkCXQ_S538T9INVFNkkP148TvVA_lkTip7EUXWVQLgws1iL46TtsG7lVgCrkqo_uH-yX9dGN8gW1Ni1-HPwbDF6uq93cOmPCM1l_b4Gk/s1600/SAM_2637.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLmcZLGNjxMYwfHM-mB5_KTeLh4ldlEfflTwrKkCXQ_S538T9INVFNkkP148TvVA_lkTip7EUXWVQLgws1iL46TtsG7lVgCrkqo_uH-yX9dGN8gW1Ni1-HPwbDF6uq93cOmPCM1l_b4Gk/s640/SAM_2637.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Składniki:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>(na tortownicę o średnicy 26 cm)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>biszkopt kakaowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>4 jajka</i></li>
<li><i>150 g cukru</i></li>
<li><i>25 g mąki ziemniaczanej</i></li>
<li><i>75 g mąki pszennej</i></li>
<li><i>25 g kakao</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>beza:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>2 białka</i></li>
<li><i>105 g cukru</i></li>
<li><i>1 łyżeczka białego octu winnego</i></li>
<li><i>1 łyżeczka ekstraktu z wanilii</i></li>
<li><i>1 łyżeczka mąki ziemniaczanej</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>mus kawowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>200 g serka mascarpone</i></li>
<li><i>100 ml mocnej kawy</i></li>
<li><i>3 listki żelatyny</i></li>
<li><i>200 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>65 g cukru pudru</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>mus karmelowy:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>150 g cukru</i></li>
<li><i>3 listki żelatyny</i></li>
<li><i>250 ml śmietany kremówki (38%)</i></li>
<li><i>150 g serka mascarpone</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>nasączenie:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>50 ml mocnej kawy</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>kawowy krem maślany:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>2 białka</i></li>
<li><i>130 g cukru</i></li>
<li><i>170 g miękkiego masła</i></li>
<li><i>2 łyżki mocnej kawy</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><b>dodatkowo:</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>marcepan plastyczny</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować biszkopt:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białka ubić na sztywno, pod koniec partiami dodając cukier. Po jednym wbić żółtka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mąki i kakao przesiać, partiami dodawać do ciasta, miksując na najniższych obrotach miksera.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. Wylać do niej ciasto, wyrównać wierzch.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 160 st. C. przez 40-45 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić w uchylonym piekarniku.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować bezę:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białka ubić, pod koniec partiami dodając cukier. Gdy masa będzie sztywna i lśniąca, dodać ocet, ekstrakt i mąkę. Połączyć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, brzegi posmarować masłem. Wyłożyć bezę do formy, wyrównać wierzch.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piec w 160 st. C. przez 10 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Następnie zmniejszyć temperaturę do 110 st. C. i piec jeszcze 30-40 minut.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostudzić w piekarniku.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować krem kawowy:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kawę podgrzać, dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać do jej rozpuszczenia. Przestudzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mascarpone zmiksować z cukrem pudrem, dodać żelatynę, połączyć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić, delikatnie wmieszać do masy kawowej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Biszkopt przeciąć na pół, na dnie tortownicy ułożyć spodni blat. Nasączyć. Wyłożyć krem kawowy, przykryć bezą, wstawić do lodówki.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować mus karmelowy:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Cukier skarmelizować na patelni, dodać 100 ml kremówki, wymieszać. Dodać odciśniętą żelatynę, wymieszać. Wlać mieszankę do mascarpone, połączyć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kremówkę ubić, delikatnie wmieszać do masy karmelowej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wylać mus na bezę, przykryć drugim blatem biszkoptu, schłodzić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przygotować krem maślany:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Białko i cukier podgrzewać w kąpieli wodnej, cały czas mieszając, aż cukier całkowicie się rozpuści. Przelać do większej miski, ubijać, aż beza całkowicie wystygnie - około 10 minut. Dodawać po małym kawałeczku masła, miksując na najniższych obrotach. Krem się zważy, a następnie przybierze pożądaną konsystencję.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Na końcu dodać kawę, połączyć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Boki i wierzch tortu posmarować kremem maślanym.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tort obłożyć marcepanem, udekorować według uznania.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Smacznego!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyQRcFkZKpELAIEai5xYheGJZWt0HUO06C8ovh-xDwUfjatB1noxu0ZvqIgFmSVIiKpGBvGpRMN8UUpZJbA4ECjtqjag4U8ne4Cykqur0swBxhk8Jj8dyAO9fgSx6pNKclzPq1o1FUdkM/s1600/SAM_2638.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="768" data-original-width="1024" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyQRcFkZKpELAIEai5xYheGJZWt0HUO06C8ovh-xDwUfjatB1noxu0ZvqIgFmSVIiKpGBvGpRMN8UUpZJbA4ECjtqjag4U8ne4Cykqur0swBxhk8Jj8dyAO9fgSx6pNKclzPq1o1FUdkM/s640/SAM_2638.JPG" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciasto obłożyłam kremem maślanym, żeby marcepan lepiej się trzymał. Jeśli macie ochotę na dekorację na przykład z bitej śmietany, krem maślany należy pominąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Muszę jednak przyznać, że tak jak kremów maślanych nie lubię (są dla mnie za tłuste i za ciężkie), tak w wersji kawowej wyjątkowo przypadł mi do gustu.</div>
ginhttp://www.blogger.com/profile/06905248107139422233noreply@blogger.com4